Kiedy go pocieszasz (część 1)

931 40 18
                                    


Jonathan

Akurat przyszłaś w odwiedziny do swojego ukochanego. Siedzieliście w jego pokoju i już od początku spotkania wydawało ci się, że Jonathan nie jest w najlepszym humorze. Domyślałaś się, że może chodzić o jego brata, ponieważ kiedy weszłaś do rezydencji DIO przeszedł obok was posyłając twojemu chłopakowi nienawistne spojrzenie.

-Coś się stało? - zapytałaś z troską w głosie.

-Nic szczególnego, po prostu pokłóciłem się z DIO. - odpowiedział, spuszczając głowę. Pomimo tego, że w ostatnim czasie ich stosunki trochę się poprawiły, dalej zdarzało im się wchodzić w konflikt. - Ale nie przejmuj się tym.

Ciężko byłoby ci się nie przejmować, w końcu nie byłaś w stanie patrzeć obojętnie, kiedy twój ukochany czuł się źle. Złapałaś go za dłoń i pogłaskałaś ją.

-Może chciałbyś się przejść? Lepiej, żebyś nie myślał o tym za dużo. - zaproponowałaś, a chłopak smutno pokiwał głową. Przytuliłaś go jeszcze, a następnie opuściliście pomieszczenie i udaliście się na zewnątrz.

Trzymając Jonathana za rękę starałaś go zająć rozmową i po jakimś czasie jego nastrój znacznie się poprawił.

-Dziękuję, [twoje imie czan]. Gdyby nie ty, siedziałbym teraz zamknięty w pokoju. - rzekł, a ty pocałowałaś go w policzek.

-Nie ma za co. Zresztą jestem pewna, że twój brat nie będzie się gniewał zbyt długo. - pocieszyłaś swojego ukochanego, który lekko uśmiechnął się na te słowa.

-Właściwie to może powinienem z nim o tym porozmawiać. - powiedział po chwili zastanowienia. Uznałaś to za dobry pomysł i razem z Jonathanem ruszyliście z powrotem w kierunku domu. Kiedy tylko spostrzegliście DIO przystanęłaś i pozwoliłaś im na rozmowę na osobności. Nie słyszałaś jej, ale z tego, co udało ci się zaobserwować przebiegała ona niezwykle spokojnie. Po chwili Jonathan ponownie stanął obok ciebie, teraz już zupełnie spokojny.

-Już w porządku? - zapytałaś, na co on radośnie przytaknął.


DIO

Nie miałaś żadnych planów na ten dzień, więc najzwyczajniej w świecie przechadzałaś się polnymi drogami, podziwiając otaczający cię krajobraz. W pewnym momencie nogi zaprowadziły cię w pobliże miejsca, które często odwiedzałaś ze swoim chłopakiem. Postanowiłaś na chwilę zatrzymać się tam, aby nieco odpocząć i nacieszyć się jego scenerią. Rozejrzałaś się dookoła i nagle twoim oczom ukazał się siedzący na ziemi człowiek. Chociaż jego głowa skryta była w kolanach, od razu go rozpoznałaś. Był to DIO. Zawołałaś go, a on lekko drgnął, lecz nie odwrócił się do ciebie. Zrozumiałaś, że coś musiało być z nim nie w porządku. Podeszłaś do niego i dopiero wtedy usłyszałaś:

-[twoje imie czan], to ty? - bardzo zdziwił cię smutek w jego głosie. Normalnie twój ukochany starał się nie uzewnętrzniać swoich uczuć.

-Tak, coś się stało? - zapytałaś zmartwiona.

-Nie twoja sprawa... - odparł, ale po chwili uniósł głowę i kierując wzrok pod nogi dodał. - Chociaż może tak. - Dostrzegłaś, że obwódki jego oczu są lekko zaczerwienione. Usiadłaś obok niego i chwyciłaś jego dłoń, ze słowami:

-Możesz mi powiedzieć, jak chcesz.

-Po prostu czasami przypomina mi się, że moje dzieciństwo nigdy nie było takie, jakie bym sobie wymarzył i nawet mimo moich starań, nic tego nie zmieni. - mówiąc to, westchnął i w końcu spojrzał w twoją stronę. To wyznanie bardzo cię poruszyło. Zastanowiłaś się nad odpowiedzią, po czym rzekłaś:

jojo's bizarre adventures scenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz