Kiedy razem coś gotujecie
Obowiązek gotowania zawsze przypadał twojemu ukochanemu. Tego dnia więc stwierdziłaś, że sama podejmiesz się próby przyrządzenia czegoś do jedzenia. Po kilkukrotnym odrzuceniu jego pomocy, wygoniłaś mężczyznę do salonu, a sama zabrałaś się za analizowanie, wydawałoby się, prostego przepisu z książki kucharskiej.
Na początku szło ci całkiem nieźle, ale w pewnym momencie zaczęłaś powoli gubić się w proporcjach i nieopatrznie pomijać pewne czynności. Nie potrzebowałaś nawet próbować tego, co powstało, aby stwierdzić, że nie nadaje się to do jedzenia. Ciężko było ci się pogodzić ze swoim niepowodzeniem, dlatego dopiero po dłuższej chwili zebrałaś się w sobie.
-Jean! - zawołałaś mężczyznę, a on zaraz potem pojawił się w drzwiach pomieszczenia, opierając się o framugę.
-Coś nie tak, mon amour? - uśmiechnął się złośliwie, domyślając się, w czym leży problem.
-Nie rób takiej głupiej miny tylko mi pomóż. - założyłaś ramiona na klatce piersiowej i zirytowana obróciłaś się do niego plecami. Twój chłopak podszedł do ciebie i objął cię w talii.
-No już, tylko się nie złość. Złość piękności szkodzi. - tandetny tekst sprawił, że kąciki twoich ust lekko się uniosły - Od razu lepiej. - uśmiechnął się szeroko i dał ci buziaka w policzek, a następnie nie komentując zawartości garnków, odstawił je na bok. Z krzesła sięgnął fartuszek.
Stałaś zaraz obok swojego ukochanego, przypatrując się wykonywanym przez niego czynnościom. W trakcie gotowania Jean dawał ci rady, które mogłyby pomóc ci uniknąć kulinarnej porażki. Fakt, że potrawa ci się nie udała zupełnie cię już wtedy nie dziwił.
-Voilà! - zanim się obejrzałaś, mężczyzna już podawał wam obiad na talerze. Usiadłaś na przeciwko i zabrałaś się do jedzenia posiłku, który tak jak wszystko, co wychodziło spod jego ręki, smakował świetnie. Komplement jednak z trudem przeszedł ci przez gardło.
-Merci. Może kiedyś uda ci się mi dorównać. - rzucił Jean dumny z siebie, na co ty tylko zmarszczyłaś się i mrucząc coś pod nosem, wróciłaś do jedzenia.
Kiedy cię pociesza
Po całym dniu spędzonym w pracy wreszcie znalazłaś się w domu swojego ukochanego. Stres i zmęczenie mocno dawały ci się we znaki sprawiając, że byłaś rozdrażniona. Po krótkiej rozmowie dotyczącej przebiegu waszego dnia, zaproponowałaś wspólny seans. Mężczyzna nie protestował, zresztą z twojej opowieści wynikało, że naprawdę potrzebujesz odpoczynku. Zdecydowaliście się na jakąś luźną komedię romantyczną.
Byłaś dość emocjonalną osobą, a kiepski humor jeszcze to potęgował. Dlatego też nie trzeba było wiele, abyś wybuchnęła płaczem.
-Jean... - powiedziałaś pociągając nosem i wtuliłaś się w swojego chłopaka. Ten, na początku trochę zaskoczony twoją reakcją, objął cię i przyciągnął do siebie. Gdy już trochę się uspokoiłaś, wyciągnął chusteczkę z leżącego na sąsiednim stole opakowania i otarł twoje policzki. Popatrzyłaś na niego pytająco wciąż szklistymi oczami, kiedy złapał cię za nos. Po chwili gwałtownie zabrał dłoń ze złożonymi palcami i pełen powagi rzekł:
-Mam twój nos. - wywołało to u ciebie lekki chichot - Może już się położymy? - zapytał zadowolony, że udało mu się ciebie rozbawić, odgarniając kosmyk włosów z twojego czoła. Potaknęłaś głową i już zaraz leżałaś w łóżku wtulona w swojego ukochanego.
-Mam jutro wolne. Może pojedziemy do miasta?
-Gdzie tylko chcesz, mon coeur. - Jean pogłaskał cię po głowie, a ty uśmiechnęłaś się, przymykając oczy.
![](https://img.wattpad.com/cover/217228695-288-k71598.jpg)
CZYTASZ
jojo's bizarre adventures scenariusze
RomanceScenariusze z bohaterami z Jojo's Bizarre Adventures. Lista postaci, tak samo jak scenariuszy, będzie się rozszerzać. [pisane przez dwie osoby~] [mały disclaimer: jak coś wydaje wam się głupie, całkiem możliwe, że napisałyśmy to ironicznie;; nie ręc...