Chapter 5.

3 0 0
                                    

- Ty dla mnie znaczysz ciut więcej niż tylko przyjaciela . . . - gdy tylko to powiedziałam wiedziałam, że przegięłam, za dużo powiedziałam. Miało to zostać tajemnicą. . .

- Możesz powtórzyć? Zamyśliłem się i nie słyszałem co mówiłaś - oznajmił chłopak, może to i lepiej.

- Nic ważnego - uśmiechnęłam się sztucznie.

- Chodźmy już do domu, jutro masz szkołę. 

Wsiadając do samochodu dostałam SMS od Michela.

Wsiadając do samochodu dostałam SMS od Michela

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- CO!? - krzykłam na cały samochód.

- Co się stało ? - zapytał przestraszony Horan.

- Harry zniknął ...

- Ale jak nie ma go w domu? Może wyszedł gdzieś - próbował mnie pocieszyć.

- Jedź, zaraz zobaczymy. - odparłam.

Migiem znaleźliśmy się na podjeździe od domu i ruszyliśmy do środka. 

- Gdzie on jest ? - zapytałam zła.

- No właśnie go nie ma, odkąd pojechaliście. Wyszedł chwilę po was i nie zostawił śladu po sobie. Widziałem tylko, że bym zły. - odparł bezradny Michel.

Załamałam się, usiadłam na oparciu kanapy i myślałam. Tyle tego dzisiaj było, że nie potrafię sobie z tym poradzić. Uraziłam go pewnie, a jak zobaczył, że siedzę u Nialla na kolanach... to pewnie zabolało go. Szlak by to trafił, napiszę do niego .

 Szlak by to trafił, napiszę do niego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Pisze, że mam go nie szukać. Nie wraca dziś na noc - załamałam się.

- Spróbuje się do niego dodzwonić - odparł Michel.

Przypomniałam sobie o naszej rozmowie w pokoju i o tych kwiatkach, migiem poleciałam na górę, weszłam do pokoju, a tam istny burdel. Kwiatki po całym pokoju, i jakiś liścik na stole.

" Przepraszam, nie wracam dziś, może nawet wgl. Zastanawiam się czy by nie wrócić do Londynu. Szczęścia z Horanem. 

Nie szukaj mnie, proszę. Pewnie nie będę w stanie nic odpisać, ani zadzwonić.
Harry xx " 

Pogięło go już całkiem, usiadłam na jego łóżku i myślałam, gdzie go znajdę. Postanowiłam trochę pojeździć po mieście, jutro szkoła, trudno najwyżej nie pójdę. Zeszłam na dół, i ruszyłam w stronę kuchni.

- I jak ? 

- Nadal nic, nie odbiera i nie odpisuje, a Tobie ? - zapytał Michel.

- Nic, zero odzewu - powiedziałam - Chodźcie może go poszukać, pojeździmy autem po mieście.

- Okej, kto prowadzi ? - zapytał Niall.

- Ja - wzięłam kluczyki do ręki i ruszyłam przed dom.

Wsiedliśmy do samochodu, była 21:52. Od ostatniego SMS nie dawał znaku życia, mam nadzieje, że gdzieś go znajdziemy, martwię się o niego.
Jeździliśmy bez sensu po mieście rozglądając się, było już grubo po 12 w nocy. Płakałam. 

- Gdzie ty jesteś pajacu - gadałam bezsensu.

Obok mnie siedział przejęty Niall, mimo tego co mu dziś mówiłam, martwi się też. Nagle widziałam jakąś znaną mi postać w parku za miastem, loczki, chwiejny krok.

- TO ON ! - krzykłam.

Zatrzymałam się obok, i zauważyłam, że Harry jest nie dość, że pijany to jeszcze pobity, rozwalona warga, łuk brwiowy, potok z nosa.

- Boże! - zasłoniłam usta rękoma.

- Roose, przepraszam - mamrotał.

- Zabierzmy go do auta - powiedział Michel, było po 2 w nocy, jestem wykończona.

Autem wracał już Niall, ja siedział z tyłu z Harrym, łzy leciały mi nie ubłaganie, a on biedny spał. Niall co jakiś czas obracał się do tylu, ale najbardziej zdenerwowany był wtedy kiedy pijany Harry powiedział te słowa:
- Pocałuj mnie Rose.

Zagotowało się w nim, widziałam.

~~~~ Niall ~~~~

Znaleźliśmy pajaca, martwiłem się o niego. Widziałem, że Rose też jest tym przejęta, biedna. Siedzieli tak z tyłu, ona wykończona jest tym nocnym szukaniem, widziałem to. A on ? Lepiej nie wspominać.

- Pocałuj mnie Rose - te wymamrotane słowa Harrego, mnie zdenerwowały.

Najpierw próbował, ją zgwałcić, teraz co on próbuje osiągnąć? Ja już nie wiem co mam myśleć. Nie chcę jej stracić, a tym bardziej nie chcę aby ona była z nim. Dupkiem na potęgę, pierw uwodzi, szybki numerek i następna. 

- Jesteśmy już.

Pomogłem wnieść Stylesa do domu, położyliśmy go z Michelem na kanapie w salonie. Rose szybko poleciała do łazienki po apteczkę. Zaczęła opatrywać rany poległego, że tak to ujmę.

- Auć! - syczał.

- Weź się w garść Styles. -  powiedział Michel.

Byłem zły na siebie, że nie umówiłem się z Rose, ale mam nadzieję, że jeszcze zdążę do wyjazdu. Chociaż w Londynie lepsze atrakcje jak na taką okazję. 

~~~Rose~~~

Opatrzyłam Hazze, a chłopaki zanieśli go do jego pokoju. Poszłam zjeść coś na szybko i wziąć szybki prysznic. Jutro do szkoły nie idę, muszę odespać, a po za tym umówiłam się z Niallem, że pójdę z nim do jego rodziców. Położyłam się na łóżku, było już jakoś koło 4 w nocy. Nagle ktoś wszedł do pokoju, to był blondyn.

- Śpisz? - zapytał nie pewnie.

 - Nie, wchodź śmiało. 

Chłopak wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.

- Możemy pogadać ? Chodź zapalić - oznajmił wchodząc na balkon.

Weszłam tusz za nim.

- Co jest ? - uśmiechnęłam się.

- Bo skoro jedziemy razem do Londynu, już tak jakby na stałe to może miała byś ochotę ..... 

~~~~~~~~

 Jak myślicie co wydarzy się później ? :D 

Love me | Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz