Przygotowywałem kolację dla mojej kobiety. Dokładałem wszelkich starań, by dzień jej urodzin uczynić wyjątkowym. Dźwięk dzwoniącego telefonu oderwał mnie od przygotowań.
— Vins, ktoś porwał Lenę! — usłyszałem spanikowany głos Izy.
— Jak to kurwa porwał?! Kto i w jaki sposób? Gdzie do chuja był Sebastian?! — Darłem się do telefonu. Moje ciało zaczęło się trząść z nerwów. Wszystkie mięśnie mojego ciała momentalnie spięły się. Potworny ból głowy odbierał mi zdolność racjonalnego myślenia. Wziąłem trzy wdechy, żeby ochłonąć. Podszedłem do barku i nalałem sobie szklankę burbona.
— Opowiedz mi spokojnie, co się stało. —Zmieniłem ton na łagodniejszy, słysząc przerażenie w głosie dziewczyny.
— Wychodziłyśmy z salonu. Lena wyszła przed budynek, zapalić a ja poszłam zapłacić. Stała tyłem do ulicy. Kiedy schodziłam na dół, przez szklane drzwi zobaczyłam, jak za nią gwałtownie zatrzymał się samochód. Jakiś mężczyzna uderzył ją w głowę i wciągnął do środka. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, odjechał. —Mówiła, płacząc do słuchawki.
— Uspokój się, proszę. A Sebastian? Czemu nie był z wami?
— Czekałyśmy na niego, był 10 minut drogi od nas. Chciałyśmy zaczekać przed budynkiem na niego. Vincent przepraszam, nie powinnam była jej wypuszczać samej.
— Spokojnie, znajdziemy ją. Ma lokalizator, więc lada moment będziemy wiedzieć, gdzie się znajduje. Wracajcie do willi.
Po tych słowach rozłączyłem się.
— Fabio! —Warknąłem na przyjaciela. Zjawił się po chwili w salonie. Widząc stan, w jakim się znajduję, wiedział, że coś się stało.
— O co chodzi Vins?
— namierz mi jak najszybciej Lenę. Ktoś ją porwał, nie mamy czasu do stracenia. — Fabio, niemal natychmiast zabrał się za namierzenie jej. Wyciągnąłem papierosy mojej kobiety i wyszedłem na taras zapalić. Paliłem rzadko, głównie w stanach cholernego zdenerwowania, żeby zająć czymś ręce. Pięć minut później Fabio przyszedł do mnie z informacjami.
— Vincent, ona jest w posesji Antonia. Sygnał jest słaby, jak by był przez coś zakłócany. Albo mają urządzenia zakłócające, albo znajduje się pod ziemią. Możliwe, że ktoś ją trzyma w piwnicy.
Gotowałem się od środka, wpadłem w furię. Przewróciłem kilka leżaków stojących na tarasie, po czym wyminąłem Fabia i wyjąłem z szafki broń. Byłem gotów zabić siostrę mojego szwagra w tej sekundzie.
— Ta kurwa Natalie się mści. Zabije ją! Bierz chłopaków i jedziemy. Chuj wie, co jej odwali. Zadzwoń do Antonia, niech przylatuje, jak najszybciej się da. — Rzuciłem szybko, wybiegając z domu. Nigdy nie czułem takiej presji i żądzy mordu jak w tej chwili. Miłość mojego życia była w niebezpieczeństwie, zamknięta w jednym pomieszczeniu z tą psychopatką. Byłem wściekły na siebie, że pozwoliłem jej na ten wyjazd. Miałem ochotę zabić Sebastiana za to, że jej nie upilnował. Szał, w jakim byłem doprowadzał mnie do wewnętrznej rozpaczy. Pędziłem audi ponad 200 km / h.
— Vins, zwolnij. Pozabijasz nas! — krzyknął Fabio. Był przerażony moim stanem i zachowaniem. Niemal nigdy nie widywał mnie w takim amoku jak teraz.
— Jeśli ona zginie, nie przeżyję tego Fabio. Drugiej takiej straty nie zniosę.
Dotarliśmy do posesji Antonia, niemal równocześnie z nim. Samochód Natalie stał na podjeździe.
— Gdzie są piwnice? — warknąłem.
— Chodź cię za mną. Zabiję tę małą kurwę, jeśli rzeczywiście Lena jest tutaj. —Powiedział mój szwagier przez zaciśnięte zęby.
CZYTASZ
Kontrakt na seks : Kobiety Vincenta
Romance"Czekałam zestresowana przed wejściem do kościoła. Moja suknia ślubna, połyskiwała radośnie dzięki promykom opadającego na nią słońca. Wiatr rozwiewał łagodnie moje włosy. Dziś miał nadejść najpiękniejszy i zarazem najszczęśliwszy dzień mojego życia...