Vladimir usiadł na przeciwległej sofie. Kiedy zdjął z siebie ciemną kurtkę i odsłonił swoje ręce, dostrzegłam sporo blizn, które zapewne były wynikiem licznych konfliktów. Ciemne niesforne włosy w połączeniu z łagodnym wyrazem twarzy i jasnymi oczami, nie pasowały mi do typowego gangstera. Vladimir z całą pewnością nie wyglądał jak gangster.
-Kochanie, to mój przyjaciel. — przerwał ciszę Vincent.
— Lena— wyciągnęłam dłoń do Vladimira na powitanie.
— Vladimir, dla przyjaciół Vlad. — Odwzajemnił uścisk i uśmiechnął się w rozbrajający sposób.
—Nie wyglądasz na kogoś, kto pochodzi z całego tego kręgu. —wypaliłam.
—A jak powinienem wyglądać? — zapytał chłopak. —Vincent też nie wygląda, a jednak. — puścił mi oko.
— Po wschodnim akcentem sądziłam, że zobaczę 200 kilogramową maszynę do zabijania, z łysą głową i wielką blizną na twarzy, a ty mógłbyś pozować do okładek Voguea.
Vladimir uśmiechnął się na te słowa, lustrując mnie nieustannie wzrokiem.
- Dziedzina, jaką się zajmuję , daleka jest od pozowania na okładki magazynów, ale czasami miło usłyszeć ,że mógłbym się sprawdzić w czymś innym niż zabijanie.
- Co tak właściwie sprowadza cię do naszego domu? -Zapytał Vins ,zmieniając temat Dało się wyczuć , że moje słowa skierowane pod adresem Vladimira wzbudziły w nim zazdrość.
- Mam mówić tutaj, czy wolisz na osobności? -zapytał ,kierując znaczące spojrzenie w moją stronę.
- Nie mam tajemnic przed swoją narzeczoną. Mów śmiało. Może, zanim przejdziemy o sedna, napijemy się czegoś?
- Daj mi czystą wódkę, jeśli możesz. - Poprosił nasz gość.
Vincent po chwili wręczył Vladimirowi szklankę z alkoholem i usiadł obok mnie.
-Mów. - Powiedział stanowczo.
-Zapewne zorientowałeś się już , że Elena jednak żyje i ma się całkiem dobrze. - Zaczął, a Vincent przytaknął. -Związała się z Borysem. Z tego, co wiem , macie jakiś konflikt między sobą prawda?
- I to całkiem spory, moje dostawy do niego nie docierają, kontenery z kokainą, samochody z dziewczynami, wiecznie coś.- Odpowiedział Vins.
- Znam przyczynę tych problemów. Wiesz, że nie należę do najbardziej ufnych osób i trzeba mnie do siebie przekonać. Elena tego nie zrobiła, więc postanowiłem ją sprawdzić. Mam trochę wtyków tu i tam i tak jak przypuszczałem , macza w tym swoje palce. Bardzo jej zależy na tym, żebyś stracił dobre stosunki z Borysem.
-Czego konkretnie się dowiedziałeś?
- Elena ma kilka burdeli w Europie, Hiszpania, Grecja,Portugalia, Holandia. To tam trafiają dziewczyny z dostaw , które miały trafić do Borysa. W tych samych burdelach rozprowadzana jest kokaina z zaginionych kontenerów. Oczywiście żaden z burdeli nie jest zarejestrowany na nią, bo to byłoby zbyt proste do rozszyfrowania. We wszystkich papierach widnieje Ingrid i jakiś facet, ale teraz nie mogę sobie przypomnieć kto to taki. W każdym razie wmawia cały czas Borysowi , że powinien cię zniszczyć, bo go oszukujesz i okradasz.
- Powiedziałeś mu to, co mnie? -zapytał Vincent już konkretnie wkurwiony.
- Oczywiście! Nie uwierzył mi. Ta dupa tak mu wyprała mózg , że żadne racjonalne argumenty do niego nie trafiają. Mało tego musiałem spierdalać, bo wydał na mnie wyrok śmierci za zdradę. Całe szczęście, że zostały tam moje wtyczki , dzięki czemu możemy być krok przed nim.
Vladimir skończył mówić i opróżnił szklankę do dna. Vincent nerwowo zaciskał szczęki, analizując słowa przyjaciela. Czułam, że Vlad ma jeszcze kilka informacji do przekazania mojemu mężczyźnie, jednak zdawałam sobie sprawę z tego,że dawkuje informacje, bo to, co najistotniejsze zapewne dotyczyło mnie.
- Było mi bardzo miło, jednak opuszczę was. Wiem, że chcecie porozmawiać na osobności, więc ja uciekam spać, a wy debatujcie. - Pocałowałam Vincenta w usta. - Do zobaczenia na śniadaniu.- Zwróciłam się do Vlada. Oboje odprowadzili mnie wzrokiem do schodów, a kiedy zniknęłam na piętrze, kontynuowali rozmowę.
- Nie dość, że ładna to do tego inteligentna.- Skomentował Vlad.
- Wie więcej, niż powinna, a jeśli czegoś nie wie, to się domyśli. Chciałbym jej oszczędzić kolejnych nerwów. Zbyt wiele w ostatnim czasie oboje przeszliśmy, nie wiem, jak wiele jeszcze wytrzyma, a ja nie mam sił na życie bez niej u swojego boku.
CZYTASZ
Kontrakt na seks : Kobiety Vincenta
Romance"Czekałam zestresowana przed wejściem do kościoła. Moja suknia ślubna, połyskiwała radośnie dzięki promykom opadającego na nią słońca. Wiatr rozwiewał łagodnie moje włosy. Dziś miał nadejść najpiękniejszy i zarazem najszczęśliwszy dzień mojego życia...