— Dzwoń do Vincenta! — rozkazał mi Sebastian. Jego numer znałam na pamięć, więc wykręciłam go, bez zastanowienia. Włączyłam na głośnik. Vins odebrał po drugim sygnale.— Lena? — Zapytał lekko nie pewnie. — Co się stało?
Głos ugrzązł mi w gardle.
Sebastian odpowiedział, zanim zdążyłam się odezwać.
— Vincent, znaleźli nas. Jedziemy autostradą . Nie ma mowy o tym, żeby Lena jechała do matki. Co mam robić?
Napięcie, jakie ogarnęło Vincenta, było niemal namacalne. Oczami wyobraźni widziałam, jak dostaje szczękościsku z nerwów, a jego idealnie wyrzeźbione mięśnie się spinają.
— Jedzcie na lotnisko, zaraz postawie chłopaków w stan gotowości i zarządzę, żeby czekał na was gotowy do odlotu.
Odetchnęłam z ulgą. Pomimo powagi sytuacji cieszyłam się na taki obrót spraw.
— Lena... — Vincent zwrócił się bezpośrednio do mnie.
— Tak?
— Wróć do mnie w jednym kawałku, proszę. Słuchaj się Sebastiana i wykonuj jego polecenia bez zastanowienia. — usłyszałam troskę w jego głosie.
— Dobrze.
— Samolot, którym będziecie lecieć, wyląduje na innym lotnisku dla bezpieczeństwa. Przyjadę po was i będę czekał. Musimy zachować najwyższe środki ostrożności.
Sebastian słuchał jego słów z uwagą.
— Jaki samochód was śledzi? — zapytał Vins. W tym momencie sportowe BMW uderzyło w tył naszej terenówki.
— czarne, sportowe BMW na polskich blachach. Przyciemniane szyby, nie wiem, kto kieruje.
— Postaraj się ich zgubić.
Sebastian przyspieszył. Pędził z zawrotną prędkością, wymijając na suwak kolejne samochody. Nie zwolnił, kiedy zaświeciło się czerwone światło na jednej z krzyżówek. Podobnie jak samochód, który nas gonił.
— Pozabijasz nas! — krzyknęłam przerażona.
— Seba wie, co robi. Zaufaj mu. — usłyszałam głos Vincenta.
Zamknęłam oczy. Byłam przerażona. Z nerwów chciało mi się rzygać. Czułam, jak całe moje ciało drętwieje i ogarnia mnie stan paniki. Usiłowałam uspokoić oddech i kołatające serce. Zjechaliśmy z głównej trasy, kierując się na lotnisko. BMW zostało gdzieś w tyle, miałam nadzieję, że taki stan rzeczy potrwa już do końca tego szaleńczego pościgu.
Pomimo tego, że zgubiliśmy ogon, Seba nadal pędził jak wariat.
— Jak sytuacja? — zapytał Vins.
— zgubiliśmy ogon na chwilę obecną. —Powiedział seba.
— Nie byłabym tego taka pewna. — odpowiedziałam, wskazując na samochód, wyprzedzający nas. Przez szybę wychylił się typ w kominiarce z bronią. W tym momencie serce stanęło mi w gardle.
— Będzie strzelał! — krzyknęłam przerażona, zasłaniając oczy.
— Mamy kuloodporny samochód. Nie martw się, wyjdziemy z tego żywi.
Seba przyspieszył i uderzył z całej siły w samochód przed nami. Kierowca BMW stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w barierki ciągnące się wzdłuż trasy.
Przyspieszyliśmy. Zobaczyłam znak mówiący o tym, że zjazd na lotnisko znajduje się za 2 kilometry. Odetchnęłam z ulgą.
Nie całe 10 minut później biegłam wraz z Sebastianem przez lotnisko, kierując się do prywatnego samolotu. Wybiegliśmy na płytę. Vincent kazał nam zadzwonić, kiedy wsiądziemy do samolotu i będziemy bezpieczni. Od wejścia do samolotu dzieliło nas jakieś 20 metrów, kiedy usłyszałam wystrzał. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, jak Sebastian łapie się za bark.
CZYTASZ
Kontrakt na seks : Kobiety Vincenta
Romance"Czekałam zestresowana przed wejściem do kościoła. Moja suknia ślubna, połyskiwała radośnie dzięki promykom opadającego na nią słońca. Wiatr rozwiewał łagodnie moje włosy. Dziś miał nadejść najpiękniejszy i zarazem najszczęśliwszy dzień mojego życia...