ROZDZIAŁ 3

14.4K 328 21
                                    

      Minął tydzień, odkąd przyjechałam do Polski. Powoli przyzwyczajałam się do nowej sytuacji. Obraz minionych wydarzeń już nie wracał tak często w snach. Łuk brwiowy ładnie się zrósł i trzeba było zdjąć szwy. Wzięłam więc lusterko, pęsetkę i małe nożyczki. Rozstawiłam wszystko na kuchennym stole i przystąpiłam do dzieła. Kilka sekund później, zjawił się rozbawiony Seba.

— Wiesz w ogóle jak się do tego zabrać, czy planujesz trwałe samookaleczenie? — Komentował z rozbawieniem moje niepewne ruchy nożyczkami.

— A ty to niby taki znawca tematu jesteś? — zapytałam z lekką drwiną w glosie. Jego dobry humor udzielił mi się dzisiejszego dnia.

— Oprzyj się. — Rozkazał. — Zdejmę Ci te szwy, bo wydłubiesz sobie oko.

Nim zdążyłam zaprotestować, o kroczył mnie i przystąpił do dzieła. Chwilę później, uśmiechnął się zadowolony z siebie i podał mi lusterko. Rozchyliłam usta ze zdziwienia.

— Wy macie jakieś szkolenia w tym zakresie? Wszyscy są przygotowani na takie akcje tylko nie ja.

— Młoda, kiedy dostajesz kulkę czy w inny sposób zostajesz ranna, liczy się każda minuta. Każdy z nas chociaż raz w życiu oberwał. Dlatego musimy umieć robić takie rzeczy. Fabio cię, zszył po mistrzowsku, za jakiś czas nie będzie po tym śladu. — Uśmiechnął się, gładząc moją brew.

Podświadomie czułam, że jego opiekuńczość w stosunku do mojej osoby nie bierze się znikąd. Nie chcąc przedłużać niezręcznej sytuacji, wstałam od stołu i podeszłam do szafki, szukając kubka na kawę.

— Sebuś, z racji tego, że wyglądam jak Quasimodo z moim okiem, mam prośbę do ciebie. — Spojrzał w moją stronę, rozbawiony porównaniem, jakiego użyłam.

— Do Quasimodo dużo ci brakuje. Musimy ci dorobić garb i będzie dobrze. Dobra, żart żartami, co wymyśliłaś?

— Chciałabym przemalować sypialnie i salon, kupiłbyś farby? Nie chce, pokazywać się publicznie z podbitym okiem w towarzystwie karka. Wiesz, jak ludzie odbierają takie rzeczy. Będą komentować, a ja nie chce się czuć niekomfortowo.

Sebastian rozbawiony moją wizją zakrztusił się kawą.

— Zrób listę rzeczy, które będą ci potrzebne i napisz mi konkretne nazwy kolorów, bo sklepowe nazwy mnie powalają. Jestem facetem, dla mnie zielony, to zielony, a nie kolor leśnego mchu sierpniowym świtem.

Jego opis sprawił, że tym razem ja zakrztusiłam się kawą.

Wzięłam laptopa w poszukiwaniu idealnych kolorów. Miałam dosyć wszechobecnej szarości i uznałam, że najwyższa pora ożywić dom. Znalazłam idealny odcień butelkowej zieleni do sypialni. Chciałam sprowadzić do domu część wystroju domu Vincenta. Tęskniłam za nim, a chociaż w taki sposób mogłam polepszyć swoje samopoczucie. Napisałam Sebastianowi listę i wysłałam go na zakupy. Zmierzyłam główną ścianę w salonie. Miałam na nią idealne plan. Wyszukałam na laptopie zdjęcie winnicy w Chianti. Zamówiłam fototapetę na wymiar z tym zdjęciem, chciałam wytapetować ścianę, tworząc iście włoski klimat. Jeśli nie mogłam żyć we Włoszech, to chciałam sprawić, żeby część tego pięknego świata była w moim domu. Złożyłam zamówienie. Na jego realizację musiałam poczekać tydzień. W radosnym nastroju sięgnęłam po kubek z kawą i wyszłam do ogrodu zapalić. Dzień był ciepły i przyjemny. Coraz częściej jesień w Polsce bywała niejednokrotnie cieplejsza od letnich dni. Przechadzałam się alejkami po ogrodzie, doglądając krzewów. Wszystkie były ładnie przystrzyżone a chwasty wyrwane. Ktokolwiek dbał o mój dom, robił to z najwyższą starannością. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Izy. Odebrała po dwóch sygnałach.

Kontrakt na seks : Kobiety VincentaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz