Bill siedział na wysokim wieżowcu, umykając myślami do wspomnienia jego połamanej, przez Graves'a, różdżki. Słońce powoli zachodziło za horyzont gmachów i budynków, tworząc na niebie niezwykły gradient pomarańczu, czerwieni i różu. Po chwili boki niego, jakby z nikąd, pojawiła się Ornice. Młodzieniec nie przestraszył się jednak. Przywykł do jej teleportacji.- Jak tam, Billy? - zapytała, opiekuńczo zdrabniając jego imię.
- A jak ma być? - odparł retorycznie Watson.
Kobieta westchnęła i przybliżyła się nieco do bruneta.
- On ci pomoże, Billy. Sam zobaczysz - zaczęła gruchotać czarnowłosa - Wprowadzi cię do czarodziejskiego świata i wszystko się ułoży.
Mężczyzna westchnął, spoglądając na nią, a następnie przerzucając wzrok na zachód słońca. Milczał przez chwilę, pogrążony we własnych myślach, a potem rzucił jedynie;
- Nie jestem przekonany...
Ornice uśmiechnęła się delikatnie, chcąc nieco podnieść go na duchu.
- Zobaczysz, że wszystko się ułoży - powtórzyła, obejmując go wiotką ręką i kładąc głowę na jego ramieniu.
•
Newt, Jacob i Kelpia wędrowali opustoszałą ulicą w kierunku Central Parku. W okolicznych sklepach, aż roiło się od drugiej biżuterii, klejnotów i brylantów. Czego by się dziwić skoro byli w Nowym Jorku?
Scamander niósł w lewej ręce swoją walizkę i obserwował uważnie cienie, wypatrując choćby najmniejszego ruchu.- Ludzie pana lubią, prawda? - zapytał ponownie Newton.
Jacob spojrzał na niego nieco zdziwiony, a po chwili odmruczał jedynie;
- No cóż... Ciebie pewnie też.
- Niezbyt - odparł niewzruszony, zaciskając palce na rączce swojego bagażu.
- Dlaczego? - zdziwiła się kobieta, wpatrując się w niego dużymi oczami.
Doprawdy, długowłosa nie wierzyła w to, że ktoś moze nie przepadać za tak sympatycznych gościem!
- Wkurzam ich - odpowiedział wymijająco, wzruszając ramionami.
- A dlaczego chcę pan zostać piekarzem? - dopytywał blondyn, a szatynka przeniosła na niemaga zaciekawione spojrzenie.
- No bo... Ta fabryka konserw mnie dobija - odpowiedział, ale widząc niezrozumienie na buzi czarodzieja, zaczął tłumaczyć - Innych też zabija. Taka praca wysysa z ludzi życie. Lubisz jedzenie z puszki?
- Nie.
- Ja też nie! - krzyknął Jacob - Właśnie dlatego chcę piec bułki. Każdy je lubi. Teraz tędy.
Jacob wraz z Kelpią skręcili w prawo, Newt podążył za nim.
- I dostał pan pożyczkę? - znów zapytał Scamander.
Kowalski pokręcił przecząco głową.
- Nie... Nie mam zabazpieczenia. Najwyraźniej za długo byłem w wojsku. Sam nie wiem.
- Walczył pan? - zapytała z zaciekawieniem i podziwem Kelpia.
- Jasne, że walczyłem. Jak wszyscy. A pan? - Jacob zwrócił się do Scamandera.
CZYTASZ
𝐊𝐄𝐋𝐏𝐈𝐀 • newton scamander [1&2] - w trakcie korekty
Fanfiction❝ perfect, so i loved you and then i saw you were not perfect and i loved you even more... ❞ 1 miejsce w #newtonscamander - 13.06.2020.