• 𝐩𝐞𝐨𝐩𝐥𝐞 𝐚𝐫𝐞 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐧𝐠𝐞 •𝐏𝐑𝐙𝐄𝐃 𝐆𝐌𝐀𝐂𝐇𝐄𝐌 𝐌𝐀𝐂𝐔𝐒𝐘 na marmurowych schodach siedziała czarnowłosa kobieta z twarzą ukrytą w dłoniach.
Czekała ma siostrę, która dokładnie piętnaście minut temu miała wyjść z budynku z pismem ogłaszającym ostateczny wyrok prezydent Serafiny Picquery. Wyrok miał zakomunikować jej siostrze Porpentinie czy dalej będzie mogła wykonywać zawód aurora. Zawsze była bardzo dumna z osiągnięć starszej, ale teraz... po tym jak dowiedziała się o jej karygodnym czynie zaatakowania jakiejś mugolki... Zwyczajnie nie mogła w to wierzyć, ponieważ Tina zawsze była bardzo pokojowo nastawiona i nigdy nie popierała agresji, a już szczególnie takiej bezpodstawnej.
Ponownie westchnęła i wstała, przecierając ręką umęczoną twarz. Naprawdę się o nią martwiła. Po chwili usłyszała charakterystyczny stukot obcasów i odwróciła się widząc kobietę, którą dzieliło od niej kilka kroków.
— Chodźmy do domu, Kelpia — wymamrotała smętnie, gdy była już blisko.
Kelpia nie zadając zbędnych pytań, tylko kiwnęła głową. Obie szybkim krokiem ruszyły w stronę chodnika i zapuściły się w obskurną, brukowaną uliczkę. Było tu ciemniej niż na głównej ulicy i cuchniało od przepełnionych kontenerów na śmieci, na jej końcu. Porpentina wyciągnęła dłoń, którą Kelpia chwyciła, tym samym deportując się do domu.
Gdy tylko przeszły przez próg ich młodsza siostra Queenie, obrzuciła je pytaniami. Tina jednak nie zwróciła na nią uwagi, tylko tępo zamierzała w stronę kanapy. Usiadła, wcisnęła twarz w obie dłonie i zaczęła szlochać. Siostry wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, lokując się po jej dwóch stronach. Queenie otuliła ją w spokojnym uścisku i zaczęła głaskać po placach.
— To straszne... — powiedziała nagle, przytulając Tinę mocnej.
— Nie czytaj jej w myślach, Queenie! — straciła ją Kelpia, która doskonale wiedziała jak starsza tego nie lubi.
— Przepraszam! — jęknęła — Wiesz, że nie mogę się powstrzymać...
Kelpia jedynie westchnęła.
— Czyli... wszystko już jasne? — zapytała, po chwili milczenia.
Porpentina jedynie potrząsnęła głową i pociągnęła nosem. Nie dbała wtedy o to, że to nie kulturalne. Queenie podała jej chusteczkę, którą bez słowa przyjęła i wydmuchała nos, następnie ściskając biały materiał w dłoni. Na jej zaczerwienionej twarzy malował się smutek i pewnego rodzaju poczucie winy.
— Ale... jak to się stało? Ty nie zaatakowałaś tej mugolki bezpodstawnie, prawda? — zapytała Kelpia, mierząc siostrę badawczym spojrzeniem.
— Oh Kelpia... to takie trudne.
•
— To wspaniałe miasto lśni klejnotami ludzkiej inwencji! Kina, automobile, radioodbiorniki, światło elektryczne – to wszystko błyszczy i nas oczarowuje! — mówiła wyniosłym głosem Mary Lou, do zebranego tłumu.
Za nią stał jakich chłopak z transparentem z logo organizacji. Były to dłonie dumnie ściskające przełamaną różdżkę wśród jaskrawożółtych i czerwonych płomieni. Tina i Kelpia stały wśród tych ludzi, również słuchając jej wywodów. Kelpia wzdychała gniewnie, lecz Tina zachowała spokój. Stała i przysłuchiwała się kobiecie, co szczerze jeszcze bardziej denerwowało jej siostrę.
— To żałosne — szepnęła do siebie Kelpia i odeszła od starszej Goldstein.
Nieopodal stał mężczyzna, który nie wyglądał na tutejszego. Dało się to zobaczyć na pierwszy rzut oka, dodatkowo miał na sobie granatowy, rzucający się w oczy płaszcz. Blond grzywka opadała na jego ładne, zielone oczy, a wzrok miał wesoły i ciekawski. Kelpia jednak ominęła go bez słowa i po chwili znalazła się poza tłumem. Stanęła nieopodal perfekcyjnie wystrzyżonego drzewka i zaczęła patrzeć na przechodzących ludzi. Nigdy nie lubiła tłumów. Była raczej typem introwertyka, który kochał wieczorami przesiąść w wygodnym fotelu przy kominku z książką, kocem i filiżanką czarnej, niesłodzonej herbaty. Najbliższe byłby jej zwierzęta. Praca jaką wykonywała było uzdrowicielstwo, a specjalizowało się akurat urazami magizoologicznymi. Szczerze mówiąc nie miała zbyt wiele zajęć. Czasami przytrafił im się jakiś niemag ugryziony przez szczuroszczęta czy zwykli czarodzieje podrapani przez bahanki lub lekko zwariowani, do czego przyczyniały się najczęściej kołkogonki...
Kelpia wyrwała się z zamyślenia, spoglądając na naręczny zegarek, żeby po chwili szybkim krokiem skierować się znów w stronę tłumu, a dostrzegając swoją siostrę przyspieszyła tempa. Kobieta zerkała nerwowo w każdą stronę, jakby coś analizowała...
— Tina? — młodsza zmarszczyła lekko brwi i złapała ją za ramię.
Starsza spojrzała na nią szeroko otwartymi oczami.
— Ten mężczyzna... — powiedziała pośpiesznie, a Kelpia od razu wiedziała kogo jej siostra ma na myśli.
__________
a więc.. jest pierwszy rozdział!
mam nadzieję, że wam się podoba, bo naprawdę się starałam!
chciałbym, żeby rozdział pojawiał się przynajmniej raz w tygodniu..
jeśli macie jakieś uwagi to piszecie w komentarzu, a wszelkie słowa wsparcia, albo miłe słówka naprawdę mnie motywują!
CZYTASZ
𝐊𝐄𝐋𝐏𝐈𝐀 • newton scamander [1&2] - w trakcie korekty
Fanfiction❝ perfect, so i loved you and then i saw you were not perfect and i loved you even more... ❞ 1 miejsce w #newtonscamander - 13.06.2020.