chapter 7

819 52 50
                                    


                  Newt i Kelpia skręcili za rogiem i weszli do pięknego przedsionka, który prowadził do wysokich drzwi w stylu art nouveau, wyrzeźbionych tak, by przypominaly drzewa. Za biurkiem siedziała jakąś poważnie wyglądająca staruszka.

— Czym mogę służyć?

—Hm... To jest Leta Lestrange. A ja jestem jej...

— Narzeczonym — dopowiedziała nagle Kelpia.

Powietrze zgęstniało, a cała sytuacja stała się nieco niezręczna. Siwogłowa sięgnęła po starą księge i do niej zajrzała. Pomarszczony palec Meluzyny, przesuwał w dół listy nazwisk zaczynających się na litere L.

— Wejdźcie.

— Dziękuję — odrzekł Newt, chwytając Kelpie za dłoń i mrucząc do kobiety półgłosem — Dziękuje.

Scamander pociągnął ją do drzwi prowadzących do archiwum. Meluzyna obserwowała ich podejrzliwie.

— Kelpia, w sprawie tej narzeczonej...

— Racja, powinnam już w salonie powiedzieć, że cieszę się z waszego szczęścia — powiedziała, a jej twarz wyraźnie wykrzywił grymas, którego nie można było nazwać uśmiechem.

Drzwi do archiwum otworzyły się. Oboje szybko weszli do środka.
Gdy drzwi zamknęły się za nimi, zapadł mrok.

— Nie, chodzi o to, że...

— Lumos — mruknęła — Że chcesz mnie zaprosić na ślub? — zapytała retorycznie.

Przed nimi rozciągała się przestrzeń pełna regałów wyrzeźbionych na podobieństwo drzew. Wyglądało to tak, jakby stali na skraju lasu. Pickett wystawiał głowę z kieszeni blondyna i zapiszczał z entuzjazmem.

— Nie, to nie tak.

Mulatka ruszyła naprzód, Newton szedł tuż za nią. Lawirowali między regalami, na których leżały zwoje pergaminu, czasem przepowiednie, a także tajemnicze kufry i skrzynie.

— Kelpio, jeśli chodzi o Lete...

— Przecież już powiedziałam, że się cieszę  — fuknęła na niego.

— Ale...

Goldstein przystała i spojrzała na niego pytająco.

— Proszę, nie ciesz się — szepnął z zakłopotaniem, ale widząc jej wzrok dodał — Nie, nie, przepraszam. Oczywiście... Oczywiście, możesz się cieszyć. Bo chyba jesteś szczęśliwa. I to wspaniale — wydawał się zupełnie bezradny — Próbuję ci powiedzieć, że chcę, żebyś się cieszyła, ale nie dlatego, że ja się cieszę, bo nie jestem... — Kelpia była zbita z tropu —
...szczęśliwy. Ani zaręczony.

— Nie wierzę ci — mruknęła Kelpia.

— W tej gazecie wszystko pomieszali — dokończył — Mój brat żeni się z Letą szóstego czerwca. Ja mam z być jego świadkiem, co jest... jakby średnio zabawne.

— Myśli, że przyszedłeś ją odzyskać?
— zapytała, wlepiając swoje wielkie, ciemne oczy w mężczyznę — Jesteś tu, by ją odzyskać..? — zapytała po chwili.

— Nie, jestem tu...

Scamander zamilkł na moment i zaczął wpatrywać się w nią uważnie.

— Wiesz, masz oczy zupełnie jak...

— Jak co?

— Nie wolno mi powiedzieć.

Newton nie zauważył, że Pickett wylazł z jego kieszeni i wspiął się na najbliższą półkę. Mija chwila oboje mówią pospiesznie:

𝐊𝐄𝐋𝐏𝐈𝐀 • newton scamander [1&2] - w trakcie korekty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz