Budząc się następnego dnia w ciemnej komnacie pod jedwabną pierzyną Kelpia usłyszała cichy szept. Otworzyła oczy.— Boi się mnie? — zapytał męski głos.
— Wątpię — mruknął kobiecy głos, w którym brunetka rozpoznała Queenie — Zachowaj ostrożność. Ona nie chce tu być, musi zrozumieć, że jest kluczem.
Mulatka wstała do siadu i dostrzegła, że czarne drzwi prowadzące do sypialni były lekko uchylone. Kobieta wystawiła stopy poza krawędź łoża i postawiła je na zimnym marmurze. Przez jej ciało przeszedł delikatny dreszcz. Zarzuciła na siebie długi, ciężki sweter, który zobaczyła na fotelu obok i usiadła na niego, szybko chwytając w dłoń jakąkolwiek książkę. W jednej chwili drzwi uchyliły się bardziej i wszedł przez nie Grindelwald, rozglądając się po pomieszczeniu. Dostrzegł Goldstein i powolnym krokiem zbliżył się do mulatki, usadawiając się na krześle naprzeciw. Kobieta zmierzyła go wzrokiem zielonych oczu, milcząc. On... jej nie przerażał.
— Chciałem tylko zapytać jak się czujesz... — zaczął, ale kobieta bezprecedensowo mu przerwała.
— A jak myślisz? — zapytała.
Grindelwald nie wydał z siebie słowa, obserwując ją bacznie, ale chwilę potem kontynuował, z lekkim uśmiechem na ustach.
— Wiem, że możesz być zagubiona — zaczął – Aczkolwiek ja pragnę tylko, abyś... poznała swoją przeszłość... i przyszłość.
— Co masz na myśli? — rzuciła — Powiedz mi wprost.
Mulatkę denerwował jego lakoniczny styl wymowy.
— Powiedz mi — odrzucił jej, stalowym głosem — Nigdy nie zastanawiałaś się jak dwoje ludzi, nie miejących zielonego pojęcia o magicznych stworzeniach nazwali swoją córkę nazwą jednego z nich? I jak to się stało, że to zwierzę idealnie pokryło się z twoim charakterem, okazując to w postaci patronusa?
Kobieta siedziała sztywno, patrząc mu w oczy, które zdawały się prześwietlać długowłosą na wylot.
— Kontynuuj... — mruknęła.
Prawdę mówiąc to zaciekawiło Kelpie. Nie można powiedzieć, że była zła... rozgoryczona... ale zdecydowanie pragnęła dowiedzieć się więcej i słuchała Gellerta z uwagą, wypisaną na twarzy.
— Chce jedynie pokazać ci, że to wręcz... nieprawdopodobne — rzekł białowłosy, nachylając się do niej — A wtedy ty, moja droga, zdecydujesz która strona jest tą właściwą...
•
Newt siedział w szopie w walizce, przy biurku, na trzeszczącym krześle. Był... podłamany i wyglądał słabo. Nie jadł od wczoraj, a w nocy nie zmróżył oka, myśląc tylko o tym co się stało. O tym jak po raz kolejny ją stracił. Nie wiedział o co chodziło Dumbledore'owi, o czym mówił wtedy w Hogwarcie. Szczerze mówiąc miał mętlik w głowie i nawet bał się pomyśleć co teraz się dzieje z Kelpią. Pocieszała go jedynie myśl, że jest tam ze swoją siostrą...
— Przyniosłem coś na ząb — rozbrzmiał głos na końcu pomieszczenia.
Blondyn odwrócił się i zobaczył Tezeusza, trzymającego talerz z kanapkami w jednej ręce i kubek z parującym napojem w drugiej. Nawet nie zauważył, że zszedł po drabince. Z kieszeni wystawała mu różdżka. Brunet podszedł do niego i położył obie rzeczy na pustym stole. Mężczyzna podwinął rękawy koszuli i przysunął drugie krzesło, bliżej brata.
CZYTASZ
𝐊𝐄𝐋𝐏𝐈𝐀 • newton scamander [1&2] - w trakcie korekty
أدب الهواة❝ perfect, so i loved you and then i saw you were not perfect and i loved you even more... ❞ 1 miejsce w #newtonscamander - 13.06.2020.