02. JAK PANI NA IMIĘ?

2.8K 209 55
                                    

          
            — 𝐌𝐀𝐆? — zapytała Kelpia, patrząc na nią uważnie, na co kobieta pokiwała głową.

   Młodsza rozejrzała się dookoła i wtem go zobaczyła. Powiedział coś szybko do Mary Lou i rzucił się do przodu, jakby chciał kogoś bądź coś złapać. Kobieta również naparła do przodu, przepychając się przez tłum.

— Kelpia! — rzuciła w jej stronę Porpentina i podążyła za siostrą, chwilę potem ją gubiąc.

   Kelpia szybkim krokiem szła za nim, nie chcąc budzić niczyich podejrzeń. Ukryła się za jedną z kolumn, gdy blondyn gwałtownie się zatrzymał, wodząc wzrokiem po obszernym pomieszczeniu rządowego budynku.

— Słucham? — zapytał go jeden z pracowników banku.

— Nie... ja tylko... czekam... — powiedział i wskazał jakąś ławkę, cofając się i siadając obok grubszego mężczyzny z czarnym, eleganckim wąsem. Wyglądał na zdenerwowanego.

   Kobieta zmarszczyła lekko brwi, przysłuchując się im. Dobrze wiedziała, ze to niekulturalne... ale ten jeden, jedyny raz. To wszystko działo się tak szybko. Nagle mag wstał gwałtownie i znów gdzieś pobiegł, a czarownica ruszyła za nim. Niestety żadne z nich nie zauważyło srebrnego jajka, które wypadło z kieszeni blondyna i zostało pochwycone przez niemaga.

   Mężczyzna w granatowym płaszczu zobaczył właśnie cel całego zamieszania. Swojego uciekiniera, jakim był niuchacz, któremu szczególnie podobały się błyszczące przedmioty. Odpinał właśnie sprzączkę w bucie jednej z pań.

   Kelpia również go zobaczyła i otworzyła usta w nie małym zdziwieniem.

— Panie! — zarówno Kelpia, jak i czarodziej odwrócili się.

   Niemag przy kości z którym rozmawiał wcześniej blondyn, trzymał w dłoni srebrne jajko żmijoptaka. Brytyjczyk zerknął na niuchacza, który wciskał się do jakiejś skrytki. Następnie ponownie na niemaga... Wszystko to stało się za szybko. Mężczyzna za pomocą różdżki, przywołał go do siebie wraz z jajkiem. Kelpia podbiegła do nich w czasie, gdy ten się deportował.

   Znaleźli się przed obszerną skrytką banku. Zanim Kelpia zdążyła zareagować, czarodziej uniósł różdżkę i za pomocą magii otworzył ją na oczach mugola!

— Co ty robisz?! — krzyknęła, a on jedynie pokręcił głową, sugerując by ucichła.

   Uczyniła to, w gruncie rzeczy, nawet sama nie wiedząc dlaczego. Po prostu w jego zachowaniu był coś... Coś co utwierdzało ją w przekonaniu, że mogła mu zaufać.

   Niemag nadal stał w tym samym miejscu. Miał otwarte usta, rozszerzone źrenice. Po raz pierwszy widział coś takiego. A może widział i nie pamięta? Nie... tego nie mógłby zapomnieć...
Skrytka się otworzyła, a czarodziej do niej wskoczył. Magiczne zwierzę, było już zbyt zmęczone i zapchane złotem, by zareagować.

   Podniósł go za nóżkę i pogilgotał w brzuch, a z jego kieszonki wypadło wszystko, co ukradł.

— Serio? — wymruczał do niego mężczyzna, na co ten tylko zaczął się bezradnie wiercić — Jak pani na imię? —  zerknął na Kelpie — Jest pani czarownicą, prawda?

— Nie sadzi pan, że to nie jest odpowiedni moment na zapoznanie się? — powiedziała naprędce, lekko oburzona.

   Ten tylko pokiwał głową i wsadził swojego niuchacza do walizki.
Kelpia spojrzała na niego dziwnie, ale powstrzymała się od komentarza.

— Więc...

— Panie Kowalski! — zza zakrętu wyłoniła się wyprostowana postać starszego pana o siwych włosach.

— Pan Biggby... — jęknął niemag, patrząc na niego bezradnie.

— Wiec jednak chcecie coś ukraść — powiedział z wyrazem samozadowolenia na twarz, po czym wcisnął czerwony przycisk z napisem Alarm.

   Pomieszczenie wypełnił głośny, piskliwy dźwięk syreny. Kelpia nie myśląc wiele, chwyciła ramię niemaga, następnie wyciągając dłoń do blondyna.

   On spojrzał na nią.

   Był to ułamek sekundy, gdy ich spojrzenia się spotkały, bo czas jakby zwolnił, gdy on wpatrzył się w jej błękitne oczy, powoli przybierające kolor świeżej trawy...

   Wszystko się rozmazało.

   Znów się deportowali.

𝐊𝐄𝐋𝐏𝐈𝐀 • newton scamander [1&2] - w trakcie korekty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz