09. CHCĘ CI POMÓC, NEWT.

1.3K 88 26
                                    


        Z pobliskiego gniazda dobiegło ciche ćwierkanie i piski. Było to średniej wielkości, okrągłe gniazdo zbudowane z gałązek i słomy.

— Dobrze, już idę, idę. Jest mama! — podekscytował się Newt, sięgając tam i wyciągając małego pisklaka — Witajcie, niech wam się przyjrzę...

  Kelpia podeszła ostrożnie do gniazda.

— Żmijoptak — uśmiechnęła się.

— Pana żmijoptak — dodał Scamander, patrząc na Kowalewskiego.

— O czym pan mówi? Mój żmijoptak? — zapytał zaskoczony Jacob.

— Tak. Czy chcę pan..?

— Pewnie. Dobrze... — odrzekł, a Newton wyciągnął dłoń ku niemu i wręczył mu stworzonko.

  Niemag delikatnie wziął piskę w dłonie, patrząc na nie z uwagą. Gdy zachciał pogłaskać je po główce, te spróbowało go udziobać. Kowalski gwałtownie odskoczył.

— Oh, przepraszam... — zaczął Newt, lekko zgryzając dolną wargę — Nie można ich głaskać. Od małego uczą się bronić, bo skorupy ich jej są ze srebra, więc są niezwykle cenne.

   Scamander pochylił się i zaczął karmić pozostałe pisklęta w gnieździe.

— Myśliwi często plądrują ich gniazda — dodał czarodziej.

— Rozumiem...

   Newton wyglądał na niezwykle szczęśliwego, że ta dwójka wydawała się szczerze zainteresowana jego zwierzętami. Wziął od niemaga maleńkiego żmijoptaka i włożył go do gniazda.

— Dziękuję -— odrzekł, lekko chrapliwym głosem Jacob.

— Panie Scamander... — zaczęła grzecznie Kelpia.

   Newton odwrócił się do niej gwałtowanie.

— Proszę mi mówić Newt — powiedział, obdażając ją uśmiechem, a następnie spoglądając na Jacoba, kierując te słowa, także do niego.

— Kelpia — odrzekła, miłym głosem — Newt... ja chyba śnie, tak samo jak, pan Jacob.

— Ja już nie śnie — wyparł Kowalski, a lekko rozbawiony Newton zwrócił się do niego;

— Skąd pan wie?

— Mój mózg by tego nie wymyślił.

   Scamander spojrzał na nich, jednocześnie zaintrygowany i zadowolony z takiego nietypowego komplementu.

— Może pani... — zająknął się blondyn — To znaczy... Kelpio, możesz wrzucić trochę granulatu lunaballom? — zapytał, nieco czerwony Newt.

— Ja to zrobię! — zaczął Jacob ze szczerą chęcią w oczach.

   Kobieta jedynie kiwnęła głową, uśmiechając się od ucha do ucha. Pochyliła się i podniosła ciężkie wiadro z granulatem. Jacob natychmiast pośpieszył jej z pomocą, ale ona hardo odmówiła, ale po chwili jednak skusiła się i oddała je Kowalskiemu, który poczłapał do zagrody. Blondyn w tym czasie chwycił za taczkę obok i zaczął pchać ją w głąb

— A niech to, niuchacz zwiał — prychnął z irytacją Scamander — Zwiał jak nic, miały drań! Skorzysta z każdej sposobności, na czymś błyszczącym.

   Kelpia wędrując przez walizkę, zauważyła coś, co wyglądało jak opadające z maleńkiego drzewa złote liście, które przesuwały się całą chmarą – unosząc i mieszając w powietrzu z bahankami, świetliczkami i druzgotkami. Kobieta odwróciła się od nich, widząc jak blondyn wrzucił Nundu - niezwykle groźnemu, olbrzymiemu lampartowi, o trującym oddechu – kawał mięsa i energicznie ruszył przed siebie.

𝐊𝐄𝐋𝐏𝐈𝐀 • newton scamander [1&2] - w trakcie korekty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz