Z pobliskiego gniazda dobiegło ciche ćwierkanie i piski. Było to średniej wielkości, okrągłe gniazdo zbudowane z gałązek i słomy.— Dobrze, już idę, idę. Jest mama! — podekscytował się Newt, sięgając tam i wyciągając małego pisklaka — Witajcie, niech wam się przyjrzę...
Kelpia podeszła ostrożnie do gniazda.
— Żmijoptak — uśmiechnęła się.
— Pana żmijoptak — dodał Scamander, patrząc na Kowalewskiego.
— O czym pan mówi? Mój żmijoptak? — zapytał zaskoczony Jacob.
— Tak. Czy chcę pan..?
— Pewnie. Dobrze... — odrzekł, a Newton wyciągnął dłoń ku niemu i wręczył mu stworzonko.
Niemag delikatnie wziął piskę w dłonie, patrząc na nie z uwagą. Gdy zachciał pogłaskać je po główce, te spróbowało go udziobać. Kowalski gwałtownie odskoczył.
— Oh, przepraszam... — zaczął Newt, lekko zgryzając dolną wargę — Nie można ich głaskać. Od małego uczą się bronić, bo skorupy ich jej są ze srebra, więc są niezwykle cenne.
Scamander pochylił się i zaczął karmić pozostałe pisklęta w gnieździe.
— Myśliwi często plądrują ich gniazda — dodał czarodziej.
— Rozumiem...
Newton wyglądał na niezwykle szczęśliwego, że ta dwójka wydawała się szczerze zainteresowana jego zwierzętami. Wziął od niemaga maleńkiego żmijoptaka i włożył go do gniazda.
— Dziękuję -— odrzekł, lekko chrapliwym głosem Jacob.
— Panie Scamander... — zaczęła grzecznie Kelpia.
Newton odwrócił się do niej gwałtowanie.
— Proszę mi mówić Newt — powiedział, obdażając ją uśmiechem, a następnie spoglądając na Jacoba, kierując te słowa, także do niego.
— Kelpia — odrzekła, miłym głosem — Newt... ja chyba śnie, tak samo jak, pan Jacob.
— Ja już nie śnie — wyparł Kowalski, a lekko rozbawiony Newton zwrócił się do niego;
— Skąd pan wie?
— Mój mózg by tego nie wymyślił.
Scamander spojrzał na nich, jednocześnie zaintrygowany i zadowolony z takiego nietypowego komplementu.
— Może pani... — zająknął się blondyn — To znaczy... Kelpio, możesz wrzucić trochę granulatu lunaballom? — zapytał, nieco czerwony Newt.
— Ja to zrobię! — zaczął Jacob ze szczerą chęcią w oczach.
Kobieta jedynie kiwnęła głową, uśmiechając się od ucha do ucha. Pochyliła się i podniosła ciężkie wiadro z granulatem. Jacob natychmiast pośpieszył jej z pomocą, ale ona hardo odmówiła, ale po chwili jednak skusiła się i oddała je Kowalskiemu, który poczłapał do zagrody. Blondyn w tym czasie chwycił za taczkę obok i zaczął pchać ją w głąb
— A niech to, niuchacz zwiał — prychnął z irytacją Scamander — Zwiał jak nic, miały drań! Skorzysta z każdej sposobności, na czymś błyszczącym.
Kelpia wędrując przez walizkę, zauważyła coś, co wyglądało jak opadające z maleńkiego drzewa złote liście, które przesuwały się całą chmarą – unosząc i mieszając w powietrzu z bahankami, świetliczkami i druzgotkami. Kobieta odwróciła się od nich, widząc jak blondyn wrzucił Nundu - niezwykle groźnemu, olbrzymiemu lampartowi, o trującym oddechu – kawał mięsa i energicznie ruszył przed siebie.
CZYTASZ
𝐊𝐄𝐋𝐏𝐈𝐀 • newton scamander [1&2] - w trakcie korekty
Fanfiction❝ perfect, so i loved you and then i saw you were not perfect and i loved you even more... ❞ 1 miejsce w #newtonscamander - 13.06.2020.