chapter 11

1.1K 68 20
                                    


        Kelpia wbiegła do na wpół opustoszałego ogrodu zoologicznego. Pół minuty później pojawili się obok Newt i Jacob. Młoda Goldstein zawsze była znakomita w sporcie. Rozglądając się można zobaczyć, że w kilku miejscach z otaczających go murów zostały ruiny. U wejścia leżała duża startą gruzu. Zza ceglanego budynku dobiegł ich kolejny ryk. Newt spojrzał na Kowalskiego, który nadal miał na głowie śmieszny kask.

— Dobra, to prosze włożyć teraz to — odparł, podając mu ochraniacz, a następnie stając za nim i pomagając mu zapiąć napierśnik.

— W porządku...

— Nie musi się Pan już niczego obawiać — zapewnił Scamander.

— Ktoś ci kiedyś uwierzył, jak powiedziałeś coś takiego? — zagadała, może nieco nieuprzejmie, Kelpia.

— Uważam, że obawy tylko podwają cierpienie — odrzekł Newton, podnosząc walizkę.

Metamorfomag przez chwilę zastanawiała się nad tą perełką mądrości mężczyzny.
Kiedy ten ruszył, ona i niemag podążyli za nim (warto wspomnieć, że Kowalski co chwilę potykał się na gruzowisku). Zatrzymali się przy wejściu do zoo. Z wewnątrz dobiegło ich głośne parsknięcie.

— Teraz ma ruję. Szuka partnera — mruknął Newton.

Przed sobą widzieli teraz buchorożca - duże, grube stworzenie o wyglądzie nosorożca, z ogromnym rogiem na czole. Samica, pięciokrotnie większa od przerażonego hipopotama, napierał na ogrodzenie jego wybiegu.
Newt wyjął z płaszcza maleńką fiolkę z płynem. Wyciągnął korek zębami, wypluł go i rozsmarował ciecz na nadgarstkach. Jacob spojrzał na niego, zdziwiony zapachem. Kobieta się skrzywiła.

— Piżmo buchorożca. Szaleje za tym —wytłumaczył naprędce blondyn.

Newton wręczył brunetowi otwartą fiolkę i szybko ruszył w stronę wybiegu. Zbliżył się powolutku do stworzenia, postawił walizkę i otworzył ją kusząco, po czym zaczął prezentować jakiś dziwny taniec godowy. Pochrząkiwał, wił się, tarzał
i stękał - wszystko, żeby skupić na sobie uwagę samicy. Buchorożec w końcu odwrócił się, przenosząc zainteresowanie z hipopotama na blondyna. Oboje patrzyli się na siebie, zataczając koła i dziwnie się kołysząc. Samica zachowywała się jak szczeniak, a jej róg jaśniał pomarańczowym blaskiem. Newt tarzał się po ziemi, a zwierzę go naśladowało, coraz bardziej zbliżając się do otwartej walizki.

— Grzeczna dziewczynka... No chodź do walizki...

Jacob powąchał fiolkę z piżmem. W jednej chwili stała się tragedia! Niemaga trafiła lecąca ryba i Jacob rozlał ciecz. Wiatr się zmienił, drzewa zaszumiały. Samica zaczęła głęboko oddychać, wyczuwając nowy, mocniejszy aromat, bijący od Jacoba.
Brunet rozejrzał się. Za jego plecami siedziała wyraźnie poczuwająca się do winy foka, która po chwili bezczelnie uciekła. Gdy Kowalski odwrócił się ponownie zobaczył  buchorożca, który stał i gapił się na niego. 'O nie...' pomyślała Kelpia. Kilka sekund potem wydarzyło się to, czego się obawiała. Buchorożec szaleńczo zaryczał i zaczął szarżować w kierunku źródła zapachu. Jacob z krzykiem uciekł w przeciwną stronę. Samica ścigała go przez gruzowisko i zamarznięte stawy, a potem przez zaśnieżony park.
Kelpia wyciągnęła różdżkę.

— Repa...

Nie udało jej się dokończyć zaklęcia. Pawian wyrwał jej różdżkę i uciekł, że ściskając swoją zdobycz. Ale chwila... To nawet nie była jej różdżka! To była różdżka Newta, którą kompletnie zapomniała mu oddać! A zresztą... On się nie upomniał! Kiedy próbowała wyciągnąć swoją różdżkę, ta wypadła jej z kieszeni i wpadła w sterty gruzu.

𝐊𝐄𝐋𝐏𝐈𝐀 • newton scamander [1&2] - w trakcie korekty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz