chapter 4

946 60 10
                                    


Przygnębiona Queenie stała na ulicy, trzymając wielki, czarny parasol. Nagle, z opóźnieniem, uświadomiła sobie, że chyba właśnie zobaczyła Kelpie, pośpiesznie skręcającą z jednej bocznej uliczki w drugą.

- Możemy się zatrzymać na kawę albo... - proponował rozmarzony Jacob.

- Nie teraz - przerwał mu Newt.

- albo sam nie wiem...

- Tędy! Chodźcie - powiedział Scamander.

- Pain au chocolat? Pol croissanta albo chociaż cukierek?

- Tędy.

Młodsza Goldstein ruszyła biegiem, żeby dogonić całą trójkę. Po chwili zatrzymała się i wybrała jedną z niezliczonych bocznych uliczek. Była tak bardzo pochłonięta śledzeniem siostrzyczki, przyjaciela i ukochanego, że zaczyna „słyszeć" myśli Jacoba.

- Jacob! - zawołała głośno i z wielką radością w głosie.

Kowalski zdążył jednak zniknąć. Wyczerpana i osamotniona blondynka osunęła się na krawężnik. Moknęła na deszczu, ogluszona przez jazgot myśli tłumu, który ją otaczał. Ktoś położył dłoń na jej ramieniu. Queenie odwróciła się, lecz radość na jej twarzy zmieniła się w zdumienie.

- Madame? - zapytał wysoki brunet o miłym głosie - Wszystko w porządku? Madame?

Para zakochanych siedziała przy kawie. Newt obrzucił uważnym spojrzeniem każdego mężczyznę, który wychodzi z kawiarni, Kelpia jednocześnie sprawdzała reakcje piórka uwięzionego pod szkłem. Jacob gapił się na zakochanych.

- Wiesz, czego mi brakuje bez Queenie? - zaczął przygnębiony Kowalski - Wszystkiego. Nawet tego, co mnie najbardziej wkurza. Choćby czytania w myślach - zauważył, że Scamander i Goldstein go nie słuchali - Miałem szczęście, że ktoś interesował się tym, co myślałem. Wiecie, o co chodzi?

Minęła chwila.

- Słucham? - zapytała nagle Kelpia.

- Mówił... Ten, którego szukamy, na pewno tu jest?

- Oczywiście - mruknął Newt - Tak pokazało piórko.

Była to ciasna i brudna łazienka. Kama patrzył w lustra,
pozbawiona piórka fedora leżała na kranie. Nagły grymas przeszył twarz mężczyzny. Uniósł zabandażowaną dłoń i potarł oko, kręcąc głową. Odsunął rękę i wpatrzył się w swoje odbicie. W kąciku oka Kamy dało się zobaczyć maleńką mackę. Brunet zajęczał z bólu i wyciągnął z kieszeni
garnituru buteleczkę jasnozielonego płynu, który zapuścił sobie do oka zakraplaczem. Znowu zaskomlał żałośnie, gdy maca się cofnęła. Czarnoskóry obserwował przez chwilę swoje odbicie. Wszystko wydawało mu się w porządku. Włożył elegancki kapelusz i wyszedł z pomieszczenia.

Piórko wskazało na wychodzącego z kawiarni Kame. Wypuszczone przez Newta, poleciało do kapelusza.

- To jego szukamy? - zapytał Jacob, patrząc na Newta I Kelpie.

- Tak - odpowiedział blondyn i zerwał się, żeby stawić czoło mężczyźnie.

Za nim pospiesznie wstała brunetka, a zaraz po niej Kowalski.

- Dzień dobry, monsieur - przywitał się grzecznie, ale Kama szedł dalej, ignorując Scamandera - Przepraszam. Chcieliśmy spytać, czy nie spotkał pan naszej przyjaciółki.

𝐊𝐄𝐋𝐏𝐈𝐀 • newton scamander [1&2] - w trakcie korekty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz