08. JESTEŚ METAMORFOMAGIEM...

1.4K 85 63
                                    


        — Na litość!

  Jacob z wielkim trudem usiłował się uwolnić się z walizki. Niestety był zbyt szeroki w pasie... Wykonał ostatni desperacki podskok i nagle zniknął w walizce, której wieko głośno się zatrzasnęło. Niemag spadł po schodach, zderzając się po drodze różnymi przedmiotami, instrumentami i w sumie Merlin sam wie czym! Wylądował w małej drewnianej szopie, w której stało łóżko polowe i sprzęt do użytku w klimacie tropikalnym. Na ścianie wisiały rozmaite narzędzia, w dębowych szafkach były lina, siatki i wielkie słoje. Na biurku stała stara maszyna do pisania, sterty pergaminów pisanych ręcznie i średniowieczny bestiariusz. Całe to szarawe pomieszczenie ozdabiały rośliny doniczkowe. Apteczkę, przy której grzebała Kelpia, zapełniały rzędy pigułek, tabletek, strzykawek oraz fiolek.

— Proszę usiąść — powiedział Newton, który co jakiś czas przeskakiwał, nieśmiałym wzrokiem na odwróconą czarownicę.

  Jacob opadł na skrzynkę z napisem "GRANULAT DLA LUNABALLI". Za nim na ścianie roiło się od zapisków, map i rysunków, było też tam kilka ruchomych fotografii niezwykłych stworzeń. Na haku wisiała wysuszona padlina.

— Dobry pomysł — mruknął niemag.

  Goldstein zbliżyła się do niego i zerknęła na ugryzienie na szyi.

— To zdecydowanie szczuroszczet — powiedziała, po czym znów skoczyła do apteczki, wyciągając z niej kilka buteleczek — Musi być pan szczególnie podatny. Jest pan mugolem, nasze fizjologię nieco się różnią.

  Newton chcąc się przydać, podszedł do roślin w doniczkach i zerwał parę z nich. Następnie podszedł do jednej z szafek i wyciągnął z niej białą ściereczkę. Odwracając się, by podać te rzeczy czarownicy, niechcący na siebie wpadli. Ich twarze dzielił dosłownie cal, ale po chwili oboje lekko się zmieszali i odsunęli. Buzię  Kelpii przyozdobił czerwony rumieniec.

— Dziękuję — mruknęła cicho i przyjęła od niego przedmioty, ustawiając je na biurku i umiejętnie robiąc z nich okład, który energicznie przycisnęła do szyi Kowalskiego.

— Au...

— Proszę się nie ruszać, to powstrzyma poty — nakazała, po czym wręczyła mu jakieś pigułki — A to powstrzyma dreszcze.

  Jacob przyglądał się  przez chwilę, podejrzanie lekom, po czym wzruszył ramionami i je połknął. Newton w tym czasie nieumiejętnie ściągnął kamizelkę i rozwiązał muszkę, po czym opuścił szelki. Sięgnął po rzeźnicki nóż i zaczął odrąbywać kawałki mięsa z tuszy dużego zwierzęcia, które następnie wrzucił do wiadra.

— Proszę to wziąć — odezwał się czarodziej, po czym wręczył niemagowi wiadro.

  Jacob spojrzał na nie zdegustowany, ale ani Kelpia, ani Newt tego nie zauważyli. Scamander był zajęty kolczastym kokonem, który powoli wyciskał. Wydobywał się z niego powoli fosforyzujący jad, który zgarniał do szklanej fiolki.
Nagle strzepnął kokon, a ten się rozwinął i lekko zakołysał na jego palcu.

— Pikujące licho... — mruknęła Kelpia, podchodząc do niego.

— Prowadzę nad nim badania i jestem pewien, że odpowiednio rozcieńczony jad może być ogromnie przydatny, choćby do usuwania nieprzyjemnych wspomnień — mówił, a pasja z jaką wypowiadał te słowa budziła w kobiecie wielką radość.

  Scamander nieoczekiwane rzucił licho na Jacoba. Stworzenie miało wygląd kolorowego nietoperza, najeżonego igłami. Wydostało się z kokonu i zawyło tuż przed twarzą niemaga. Blondyn przywołał je, a brunet wzdrygnął się gwałtownie. Wyglądało na to, że Newt zaprezentował im właśnie próbkę swojego poczucia humoru.

𝐊𝐄𝐋𝐏𝐈𝐀 • newton scamander [1&2] - w trakcie korekty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz