Obiecałam to jest! Z opóźnieniem, ale jest! Jutro będę pisać kolejny jak i do reszty książek. Świętujmy razem ósmą rocznice mojego zainteresowania się pisaniem. Gdybym na urodziny te dziesięć lat temu nie dostała pamiętnika za pewne nie pisałabym. W sumie teraz to nawet troszkę żałuję, że go wyrzuciłam, ale patrzeć na to nie mogłam.😂😂😂 Mój skarbek najukochańszy i jego najnowsza piosenka wypuszczona 22 maja!
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Perspektywa Hiro
Po porannej rozmowie z tatą zrozumiałem, że naprawdę mi na nim zależy, ale czy to miłość czy przyjaźni tego nie wiem. Tak jak radził mi mężczyzna stoję właśnie pod drzwiami firmy mamy. Westchnąłem i w końcu wkroczyłem do budynku. Przywitałem się skinieniem głowy z recepcjonistą i skierowałem się do windy. Wcisnąłem ostatnie piętro i czekałem słuchając japońskiej, koreańskiej i chińskiej muzyki. Specjalnie dla nas nudną melodyjkę zastąpiono naszą ulubioną muzyką. Po kilku minutach dojechałem na odpowiednie piętro. Skierowałem się pod odpowiednie drzwi po drodze mijając osoby rzucające mi współczując spojrzenia. Każdy mnie tu bardzo dobrze zna.
Stoję pod drzwiami jego gabinetu. W głowie cały czas miałem jedną myśl „Wchodzisz Hiro i przeprowadzasz z nim rozmowę. Jest twoim przyjacielem. Dajesz!" powtarzałem ją sobie motywując się do naciśnięcia klamki. W końcu nacisnąłem klamkę. Jak się spodziewałem siedział na czarnym fotelu. Mił kilkudniowy zarost, który mu w ogóle nie pasował, podkrążone oczy, włosy w nieładzie. Jedynie ciuch miał świrze. Zawsze wieczorem przygotowywałem mu nowy komplet na rano.
-Subaru? –Zapytałem, lecz odpowiedzi nie uzyskałem. Mężczyzna chyba przysną. Miał głowę odchyloną do tyłu i zamknięte oczy. Podszedłem do niego i lekko potrząsnąłem ramieniem. Zero odpowiedzi. Przestraszony usiadłem na jego kolanach. Wziąłem jego twarz w dłonie i zacząłem nią machać na wszystkie strony świata jednocześnie krzycząc jego imię.
-Co jest chcesz mi głowę urwać? –Zapytał z chrypką, na co odetchnąłem z ulgą. Zaraz się zreflektowałem i uderzyłem go w potylice.
-Chcesz bym na zawał zszedł!?
-Spokojnie mały. –Powiedział łapiąc się za obolałe miejsce. –A ty, czemu nie w szkole?
-Bo mi się nie chciało. –Odparłem prychając.
-To niech się zachce. –Westchnął.
-Tata mi pozwolił i sam zaproponował bym nie poszedł do szkoły... tylko porozmawiał z tobą. –Odparłem z każdym słowem ściszając głos.
-He? Czemu? –Zapytał łapiąc mnie za obie dłonie. Lekko się zarumieniłem.
-Bo... bo ja... BO JA SIĘ O CIEBIE MARTWIE! –Wykrzyczałem w końcu.
-Nie masz powodu do zmartwień. –Odparł starając się mnie przekonać i przytulić. O nie, nie ulegnę wiem, że mam powód i to spory! Podniosłem się z jego kolan i zacząłem swój monolog.
-Naprawdę myślisz, że nie mam powodu!? Otóż nie, mam i to sporo! W domu praktycznie cię nie ma. Rano wstajesz bardzo wcześnie. Zgarniasz zawsze ubrania, które ci przygotuje i czasem, bo wiele razy wychodzisz nawet bez śniadania. Jak przygotuje ci pudełko z jedzeniem to dopiero w tedy mam pewność, że w ogóle jesz! Pracujesz po dwanaście godzin dziennie. Bez przerwy!
-Hi...
-Nie waż mi się przerywać! –Pogroziłem mu palcem, kiedy chciał mi bezczelnie przerwać. –Mam swoje źródła i wiem, że dopiero jak ktoś ci coś do jedzenia przyniesie to może łaskawie zjesz. Pijesz tak dużo kofeiny, że twoje serce niedługo nie nadąży! Jak wracasz do domu to pierwsze, co robisz to idziesz pod prysznic a potem opadasz na łóżko. Może od czasu do czasu zamienisz ze mną kilka słów. –W moich oczach pojawiły się łzy a pierwsza z nich właśnie popłynęła po policzku. Zauważyłem zdziwienie w oczach Subaru. Sam byłem zdziwiony własną reakcją, ale teraz to nie czas na moje zdziwienia. –Martwię się o ciebie dniami i nocami. Martwię się, że coś ci się stanie. Martwię się, że cię STRACE! –Już nie przejmowałem się swoimi emocjami. Nie kryłem już ich w sobie. Tylko wypuściłem. Schowałem twarz w dłoniach zalewając się łzami. Poczułem znajome ramiona oplatające mnie, poczułem czuły pocałunek na czole.
CZYTASZ
Wszyscy widzą, lecz nikt nie dostrzega || Tom Drugi Przezwyciężyć Ból
Teen FictionPięć lat szczęśliwego małżeństwa, dziesięć lat wspólnego życia . Czy naprawdę byłam tak ślepa? Jak mogłam nie zauważyć, że coś się psuje? Od pamiętnego dnia minął rok. Odkąd się dowiedziałam moje serce na nowo się złamało. Potrafiłam dać miłość tyl...