Rozdział dwudziesty drugi

122 9 8
                                    


Wkroczyłam do kuchni, gdzie oczywiście było otwarte okno. Szybko do niego podeszłam i obejrzałam dokładnie okno. Oczywiście były ślady włamania. Tak jak się spodziewałam.

-Widźcie? -Zapytałam wskazując na uszkodzone okno.

-No tak okno. -Odparł Kas. Subaru podszedł bliżej okna i dokładnie się mu przyjrzał.

-Było włamanie. -Stwierdził i spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. -Ale jak ty, skąd wiedziałaś? -Westchnęłam.

-Obudziłam się o drugiej w nocy przez dziwne uczucie obserwacji. Po rozejrzeniu się po pokoju zauważyłam bukiet świeżych kwiatów. Ktoś na pewno tam był. W kwiatach znalazłam karteczkę. -Wyjęłam mały skrawek papieru schowany w kieszeni spodni piżamy. Mężczyzna o czarnych włosach szybko przejął go ode mnie odczytując na głos.

- Jesteś moja księżniczko. Już niedługo się spotkamy. -Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem. na biodrach poczułam znajome ręce męża, które się mocno na nich zaciskały. -Masz pomysł kto to może być?

-Niestety nie. -Westchnęłam. -Wiem jednak, że ta osoba zna znaczenia kwiatów bardzo dobrze. Nie bez powodów wybrała te które mówią o pamięci, smutku zapomnienia.

-Co masz przez to na myśli mamo?

-Właśnie skarbie o czym myślisz?

-Czy wy tak wolno łączycie fakty! -Sarknął Subaru. -To chyba jasne! Yu i zapewne on sądząc po odcisku buta byli ze sobą blisko.

-Zapewne on chce co odzyskać. -Westchnęłam. -Tylko jedyna osoba, z którą byłam naprawdę blisko to Jack.

-Ale on nie żyje.


Perspektywa???


Dopiero jak dotarłem do domu uświadomiłem sobie, że zostawiłem otwarte okno w kuchni. No cóż zdarza się. I tak po tym mnie nie rozpoznają. Założę się, że Yuzuki nawet mnie nie pamięta. No cóż nawet jakby mnie spotkała nie wiem czy by mnie poznała. Od naszego ostatniego spotkania sporo się zmieniłem. Jestem starszy to fakt, ale siwizną nie świecę.

Odpaliłem laptopa by móc przejrzeć nagrania z monitoringu jaki zamontowałem. Z niepokojem zauważyłem brak ukochanej w jej pokoju szpitalnym. Szybko zmieniłem kamery na te w jej domu i trafiłem akurat na moment, gdzie wykopuje drzwi.

No proszę po wypadku ma aż taką siłę!? Co prawda nigdy nie narzekała na ból. A w cale małego jej podobnież nie sprawiałem. Ta kobieta zawsze była twarda jak stal i zimna jak lód. Niezwykła i nieprzewidywalna. Idealna.

-Mamo co ty tu robisz?

-Za chwile się dowiecie.

-Widźcie?

-No tak okno.

Obserwowałem sceny na ekranie komputera i kiedy zobaczyłem jak ten czerwonowłosy się do niej przytula, jak on ją obejmuje to aż krew jasna mnie zalewała. Jednocześnie, gdy z jej ust padły słowa, że nie wie kim jestem ogarną mnie smutek jak i zadowolenie. Z jednej strony to dobrze, że nie wie już kim jestem. Więcej będzie zabawy. Z drugiej jednak to smutne, że nie pamięta swojej jedynej, prawdziwej miłości.

-Co tam ciekawego oglądasz? Porno? -Prychną Luck opierając się biodrem o kant biurka.

-Nie wie, że to jestem ja. -Odparłem. -Co prawda to trochę ułatwia zadanie, ale fakt, że o mnie zapomniała. Niesamowicie mnie wkurza! -Odparłem wybuchając.

-Pomyśl o tym trochę. -Westchnął mężczyzna. -Minęło już szesnaście lat, prawie siedemnaście a ty myślisz, że będzie cię pamiętać? Ogarnij się.

-Powinna pamiętać jedyną swoją miłość. -Odparłem.

-Pamiętaj, że to ty zabiłeś Jacka. Oraz to ty ją do siebie zmusiłeś. Dobrze wiedziałeś co robiłeś w tamtym czasie.

-Ten cieć nie był jej wart! -Fuknąłem.

-Naprawdę? -Zapytał kpiąco. -To on był przy niej, gdy straciła najcenniejsze co miała. On ją bronił. Dawał jej siłę. Dzięki niemu nie spadła na dno po siódmym kwietnia siedemnaście lat temu. A ty jej go odebrałeś.

-Ja jestem jej przeznaczonym! Musiałem go zabić! -Warknąłem.

-Tak i zagroźć jej musiałeś, że zabijesz jej kuzynkę i przyjaciół.

-Inaczej by ze mną nie poszła.

-I ty dalej twierdzisz, że to miłość. -Westchną po czym opuścił pomieszczenie.

Stwierdziłem, że skoro nie zamierza wracać do szpitala tylko od razu do pracy i normalnego życia to wyślę jej niespodziankę. Mam nadzieję, że dzięki niej sobie choć w małym stopniu o mnie przypomni.

Zapakowałem rękę kobiety, z którą ostatnio spędziłem noc. Oj nie była tak dobra jak ona. Zbyt krzyczała. Zwłaszcza gdy odcinałem jej dłoń. Nie wiem o co jej chodziło, skoro i tak by umarła.

Na nadgarstku dłoni zapiąłem bransoletkę jaką jej niegdyś podarowałem. Oberwałem nią w twarz. Do pudełka włożyłem jeszcze jej ulubione czekoladki. Ładnie zapakowałem pudełko i poprosiłem jednego z moich ludzi by przebrał się w dostawcę i dostarczył jej pudełko. Sam za to zasiadłem przed komputerem i obserwowałem jej gabinet, w którym była już od jakiejś godziny.

Ta kobieta jest niezniszczalna.


Perspektywa Yuzuki


Stwierdziłam, że nie ma potrzeby bym spędzała czas w szpitalu. Może jeszcze do siebie nie doszłam, ale moja rodzina jest w niebezpieczeństwie. Nie pozwolę by przez moje lekkie bóle i urazy zostali skrzywdzeni. Więc nie przejmując się dolegliwościami ruszyłam do pracy, w której już trochę siedzę.

Byłam w trakcie przeglądania monitoringu szpitalnego, gdy do gabinetu zapukał Subaru.

-Wejść!

-Yu masz przesyłkę. -Odparł kładąc ładnie zapakowany karton. Podniosłam się z fotela by odpakować pakunek. -Nie jest to bomba. Nie wykryliśmy ładunków wybuchowych. -Odparł.

-No to zobaczmy co to jest. -Powiedziałam odpakowując przesyłkę.

Co mnie zdziwiło to w kartonie była metalowa, ładnie zdobiona skrzynka. Wyjęłam ją z opakowania i uchyliłam jej wieko. Kontem oka zauważyłam jak mężczyzna obok mnie wstrzymuje oddech i kładzie rękę na twarzy. Sama byłam zaskoczona i obrzydzona zawartością. Odstawiłam skrzynkę na biurko i wyjęłam rękawiczki z szuflady. Wyjęłam kobiecą dłoń i zdjęłam z niej bransoletkę. Dokładnie obejrzałam metalowy przedmiot i zauważyłam grawer. Niestety jest zbyt mały bym mogła go odczytać bez pomocy szkła.

-Zadzwoń po Marka. Sądzę, że mamy poszukiwaną część ciała. -Odparłam.

-Dobr...

-Yuzuki potrzebuję cię w... -Zaczął wchodząc jak do siebie Armin. -Co to jest!? Czy to ludzka ręka!? -Krzyknął przerażony.

-Owszem dokładnie kobieca. -Odparłam zamykając pudełko i kładąc bransoletę na szklanym blacie biurka. Zaczęłam poszukiwania lupy w szufladach.

-Halo Mark weź ze sobą technika i przyjedź jak najszybciej do firmy. Mamy coś co was zainteresuje.

-Ale jak? -Zapytał gorączkowo niebieskooki.

-Armi złotko ktoś nam to dostarczył a konkretniej mi. -Powiedziałam ponownie zajmując miejsce z lupą w ręku i srebrną błyskotką. Teraz napis był wyraźniejszy i wydawał się bardzo dobrze znajomy.

-Mark będzie za jakieś pół godziny. Masz coś ciekawego? -Zapytał.

-Na pewno osoba, która to wysłała to ta sama co włamała się do domu i szpitala. Napis na błyskotce jest mi znajomy.

-A co jest tam napisane? -Zapytał Armin.

-Na zawsze razem księżniczko. -Odparłam.       

Wszyscy widzą, lecz nikt nie dostrzega || Tom Drugi Przezwyciężyć Ból Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz