Rozdział 12 - Jeśli naprawdę ci zależy, to pokaż jej to

1K 36 16
                                    

Steve

Chodzę poddenerwowany po całym pokoju, nie wiedząc co chcę zrobić. 

Minął tydzień od misji, na której razem z Kateriną... razem z Kate uratowaliśmy Nat i Clinta. Już tak dużo czasu minęło od tamtego pamiętnego wieczora, a jednak co chwilę mam w głowie inny moment z tego dnia. Wspólne pieczenie z Kate. To jak ją całowałem. 

Nigdy nie sądziłem, że jeszcze poczuję coś takiego po tym jak straciłem Peggy, a jednak. Wiem, że pewna część mnie nigdy nie przestanie jej kochać, jednak coś mnie ciągnie do Kate. Nie potrafię tego określić, ale czuję, że przy niej będę w stanie zostawić przeszłość za sobą. Ponownie miałem szansę na szczęście, ale nie wiem co z tym zrobić.

Jest taka idealna. Silna, a jednocześnie nieprawdopodobnie krucha, obojętna i wyjątkowo wrażliwa, pewna siebie i nieśmiała. Kate zdecydowanie była kobietą pełną przeciwieństw, a to sprawia, że jeszcze bardziej mnie intryguje. Chcę dowiedzieć się jaka jest naprawdę, ale zacząłem wątpić czy mogę w pełni poznać osobę o tak bogatej osobowości. Zamiast tego, każdego dnia dowiaduję się o niej czegoś nowego. Właśnie to było w niej najbardziej wyjątkowe. 

Zakryłem twarz dłońmi i jęknąłem sfrustrowany. Nie mam pojęcia jak się wobec niej zachować. Pocałowaliśmy się tydzień temu i zdecydowanie coś do niej czuję, tylko co dalej? Na razie oboje zachowywaliśmy się jakby nic się nie stało. Może dla niej to nic nie znaczyło? Nie wiem. Zdecydowanie nie mam wprawy w tych sprawach.

Przyznaję, że na początku chciałem tylko wzbudzić jej zaufanie. Taki był plan. Wszyscy widzieliśmy, że nie była skora do otworzenia się na Clinta, który chciał się tym zająć, więc ja się zgłosiłem. Miałem sprawić aby mi zaufała, traktowała jak przyjaciela, żebyśmy dowiedzieli się o niej czegoś więcej. Czemu w takim razie pozwoliłem sobie na jakiekolwiek prawdziwe uczucia? W dodatku tak intensywne?

Spojrzałem na zegar i widząc, że jest kilka minut po dwudziestej trzeciej, postanowiłem pójść do kuchni po szklankę wody.

- Już cię Banner wypuścił? - zapytałem Clinta, wchodząc do kuchni.

- Taa, tylko mam zakaz treningów - wzruszył ramionami, robiąc sobie kanapkę. Nie powiem, idealna pora na jedzenie. - Musiałem go trochę zaszantażować, że zwariuję tam, ale opłacało się - powiedział, biorąc gryza kanapki. - A ty czemu nie śpisz? - zapytał, wskazując na zegar. Dobrze wiedział, że kładę się szybciej żeby bez problemu wstać rano na bieganie.

- Coś mi chodzi po głowie - odpowiedziałem, nalewając sobie szklankę wody i opierając się o blat. Przyłożyłem naczynie do ust, aby się napić, kiedy Barton postanowił skomentować:

- Coś czy może ktoś? - zapytał, a ja oplułem się wodą. - Jednak ktoś - stwierdził od razu z rozbawieniem, patrząc jak przecieram swoją mokrą koszulkę.

- Nie wiem o czym mówisz - oznajmiłem, odkładając szklankę na blat. Zdecydowanie nie powinienem pić w trakcie tej rozmowy.

- A Stark w sekrecie uprawia balet - powiedział sarkastycznie. 

Mimowolnie parsknąłem śmiechem, słysząc to. Są minusy posiadania rozwiniętej wyobraźni. Zdecydowanie muszę wyrzucić z głowy obraz Tony'ego w różowym tutu.

- No masz ci los, przejrzałeś mnie - usłyszeliśmy trzeci głos, dobiegający z korytarza. Już po chwili wyłonił się Tony we własnej osobie i podszedł do lodówki, aby wyjąć z niej coś do jedzenia. Widzę, że nocne podjadanie jest całkiem popularne. - To o czym rozmawiacie, psiapsiółki? - zapytał, siadając na jednym z krzeseł.

Porzuć przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz