Quinjet wylądował dopiero po jakiejś godzinie, a ja wciąż siedziałam jak na szpilkach. Musiałam znowu przyzwyczaić się do atmosfery, która tu panowała. Nikt nie żartował, nikt z nikim nie rozmawiał, absolutna cisza. Kiedyś to były moje ulubione chwile w Hydrze. Przynajmniej miałam spokój. Teraz to mi nie wystarczało. Chciałam czegoś więcej. Pragnęłam mieć przyjaciół. Żartować z nimi pomiędzy misjami. Grać w głupie, dziecinne gry. Czuć obecność kogoś obok. Wiedzieć, że nie jestem sama na świecie.
Straciłam to wszystko i nic nie mogę na to poradzić.
- Strucker cię wzywa - usłyszałam, kiedy tylko opuściłam maszynę.
Skinęłam głową do agenta, który to powiedział i szybkim krokiem skierowałam się w stronę jego gabinetu. Dziwne, że tu był. Większość czasu spędzał w Sokovii, pracując nad jakimiś eksperymentami.
Korytarze bazy były ponure. Spędziłam tu większość swojego życia, a teraz czuję jakbym wylądowała w jakimś więzieniu.
Po drodze minęłam kilku agentów, ale nie zwróciłam specjalnej uwagi na żadnego, czego nie mogę powiedzieć o nich. Widziałam ich pełne podziwu i ciekawości spojrzenia, od których czułam się jeszcze gorzej.
Kiedy tylko zatrzymałam się przed odpowiednimi drzwiami, zapukałam pewnie, czekając na zaproszenie. Wejście do gabinetu Struckera bez zgody groziło karą i chociaż nie sądziłam, że cokolwiek może przewyższyć ból, który i tak czułam, to nie chciałam podpaść już na wejściu.
- Wejść - usłyszałam zimny rozkaz, więc od razu wykonałam polecenie. - Samotna wilczyca - powiedział, podnosząc na mnie wzrok.
Odchylił się na krześle i przyglądał mi się oceniająco. Jego spojrzenie powodowało nieprzyjemne dreszcze w całym ciele. Muszę to szybko załatwić i stąd wyjść.
- Hail Hydra - powiedziałam pewnym głosem w ramach powitania. Jeszcze nigdy tak ciężko nie przyszło mi wymówienie tych słów. To było złe, nie powinnam brać w tym udziału.
- Hail Hydra - odpowiedział, wstając z krzesła i stając tuż przede mną. Ani na chwilę nie odwrócił swojego wzroku, a ja nie pozostałam mu dłużna. Z pewnością siebie wpatruję się w te zimne tęczówki, w których kryje się szaleństwo. Nie mogę okazać słabości. - Misja wykonana?
- Zgodnie z poleceniem - potwierdziłam. Na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmieszek, od którego przeszły mnie ciarki.
Tak naprawdę nie wiedziałam co planują z nim zrobić, ale bałam się coraz bardziej. Oddałam mężczyznę, który mnie kocha, w ręce tych szaleńców. Jak mogłam do tego dopuścić?
Strucker przyglądał mi się uważnie, po czym wyciągnął w moją stronę dłoń. Przez chwilę wpatrywałam się w jego rękę z obojętnością. Zaskoczył mnie. Nigdy wcześniej nie okazał mi żadnego szacunku. Byłam tylko narzędziem Hydry. Niczym więcej, a teraz postanowił potraktować mnie jak równego sobie?
Uścisnęłam jego rękę, zachowując pewną siebie postawę. Właśnie trzymam dłoń szaleńca i mordercy. Nigdy wcześniej nie patrzyłam na to w ten sposób. Co więcej, kiedyś czułabym się zaszczycona takim wyróżnieniem. Cały mój pogląd zmienił się diametralnie przez ten miesiąc. Gdzieś w trakcie tej misji zgubiłam samą siebie.
A może właśnie odnalazłam?
- Gratuluję, agentko Romanoff - powiedział.
Nie mogłam nie zauważyć, że pierwszy raz zwrócił się do mnie po nazwisku, a nie pseudonimem. Skinęłam w odpowiedzi głową, akceptując podziękowania. Wolałam nic nie mówić. Nie wiem co siedzi w jego głowie, ale chciałabym już stąd zniknąć. Nie zasługuję na podziękowania, które otrzymuję.
CZYTASZ
Porzuć przeszłość
FanficMisja jest najważniejsza. Trzeba ją doprowadzić do końca. Nic innego się nie liczy. Właśnie to powtarza sobie Katerina Romanoff na każdym zleceniu. Wszystko zmienia się, kiedy dostaje nową misję z udziałem Avengers. Najważniejsze zlecenie w jej ży...