Rozdział 9 - To tylko gra

833 37 0
                                    

Katerina

Stanęłam na macie, skupiając się na drążku przed sobą. Bez trudu wskoczyłam na niego, robiąc wymyk, po czym przez chwilę zastanawiałam się co robić dalej. W końcu zdecydowałam się wykonać "front lever". Spięłam całe ciało, schodząc pod drążek. Utrzymałam się tak przez kilka sekund i ponownie wróciłam do pozycji wyjściowej. Przełożyłam jedną nogę tak, aby drążek znajdował się pod kolanem i wykonałam przewrót. Już miałam zrobić kolejną figurę, kiedy usłyszałam klaskanie za plecami.

- Nieźle, Katerino - pochwalił mnie Rogers, podchodząc bliżej. 

Uśmiechnęłam się lekko na jego komentarz. Gimnastyka zawsze była moją mocną stroną. W dodatku bardzo przydawała się w walce. 

- Dziękuję - odpowiedziałam, wciąż nie schodząc z drążka. - Chciałeś coś? - zapytałam, stwierdzając, że musiał mieć jakiś cel tych odwiedzin.

- Właściwie szukałem cię, bo zostaliśmy sami w wieży i pomyślałem, że możemy zjeść razem kolację czy coś - zaproponował. Uniosłam brwi, patrząc na niego z rozbawieniem. Chyba zrozumiał jak to zabrzmiało. - To znaczy zjeść razem posiłek, bo jest wieczór i no... Wiesz o co mi chodzi - powiedział, najwidoczniej tracąc cierpliwość, na co wybuchłam śmiechem. 

- Tak, niby wiem, ale zabawnie jest oglądać zawstydzonego Kapitana Amerykę. Uroczo się plączesz - stwierdziłam. W odpowiedzi spojrzał na mnie z politowaniem. Wykonałam szybki i bezbłędny odmyk, schodząc z drążka. - Gdzie pozostali? - zapytałam, poprawiając kitkę na głowie. Rogers ani na chwilę nie spojrzał w dół, a jestem pewna, że mój luźny crop top właśnie się uniósł.

- Thor poleciał spotkać się z Jane, Tony na randce z Pepper, po Bruce'a przyleciał Fury, potrzebował go w laboratorium czy coś, a Natashę i Clinta wysłał na misję - wyjaśnił, a ja spojrzałam na niego z zaskoczeniem.

- Wysłał ich samych? Przecież Natasha dopiero co doszła do siebie - oburzyłam się. 

Minęły jakieś trzy tygodnie od jej ostatniej misji. Wątpię żeby już całkowicie wyzdrowiała, a tym bardziej żeby była gotowa na kolejne zadanie.

- Idą pod przykrywką do jakiejś bazy. Potrzebował najlepszych agentów polowych - wyjaśnił, ale wciąż nie mogłam uwierzyć, że Fury zrobił coś takiego.

- Przecież są Avengersami. To nie ty decydujesz czy idą na misję? - zapytałam ze złością. 

Rogers spojrzał na mnie ze zdziwieniem, jakby nie rozumiał dlaczego aż tak się upieram. Sama tego do końca nie wiedziałam, ale byłam pewna, że jeżeli Hydra odkryje ich przykrywkę, to nie zawahają się ani na chwilę.

- Tak i zgodziłem się. Oboje chcieli lecieć, a Nat czuje się już całkiem nieźle - stwierdził spokojnie. - Nic im nie będzie. Za kilka godzin wrócą. 

- Czemu ty nie pojechałeś? - zapytałam ze złością. Spojrzał na mnie z politowaniem i od razu zrozumiałam swój błąd. - No tak, ty się rzucasz w oczy - powiedziałam. - Obyś miał rację i oby wrócili.

- Wrócą - oznajmił z uśmiechem. - To jak z tą kolacją? - przypomniał, na co wywróciłam oczami, ale uśmiechnęłam się lekko.

- Skoczę się przebrać i będę w kuchni. Daj mi dziesięć minut.

***

W luźnych, codziennych ciuchach skierowałam się do kuchni, w której miałam nadzieję spotkać Rogersa.

Byliśmy sami, więc mogłam zachowywać się bardziej swobodnie. W dodatku spędzaliśmy coraz więcej czasu razem, dzięki czemu coraz lepiej się dogadywaliśmy. Przy nim czułam się naprawdę tak jakbym miała przyjaciela. Rogers był inny niż myślałam. Nie chciałam go skrzywdzić.

Porzuć przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz