Rozdział 23 - To był jedyny powód?

733 31 0
                                    

Clint

- To są jakieś kpiny! - krzyknęła Natasha. 

Od jakichś dwudziestu minut chodziła w tą i z powrotem po salonie, w którym siedzieliśmy z Tonym, Thorem i Furym. Steve zachowywał dystans od powrotu tydzień temu, a Bruce spędzał większość czasu w części szpitalnej. Usilnie szukał czegoś co pomogłoby Kate. 

Wszystko wskazywało na to, że jej stan fizyczny znacznie się poprawił, ale wciąż nie odzyskała przytomności. Na ten moment nie byliśmy pewni czy w ogóle ją odzyska. Przynajmniej w najbliższym czasie.

Natasha wyglądała na zdenerwowaną od kiedy wróciliśmy z misji, a z każdą chwilą trzymała się coraz gorzej. Co prawda, nikomu nie dopisywał humor od tego czasu. Żarty odeszły w cień, a ponura atmosfera cały czas się utrzymywała. Sam nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca. Wciąż bałem się, że dotarliśmy na miejsce za późno.

- To nie kpiny, tylko rzeczywistość, agentko Romanoff - powiedział Fury bezuczuciowym tonem głosu. 

Prychnąłem pod nosem, kiedy to usłyszałem. Wielki Nicholas Fury zawsze ma rację.

Zaraz po tym jak dowiedział się o naszym małym wypadzie do bazy Hydry, postanowił zostać z nami w wieży, żeby nas pilnować. Nie mogliśmy nawet zbliżyć się do Kate, oprócz Bannera. Przynajmniej nie postanowił zabrać jej do bazy Tarczy.

Był wściekły, że tak po prostu tam polecieliśmy. Według niego wręcz pchaliśmy się w pułapkę i żadne argumenty nie pomagały.

- Z całym szacunkiem, Fury, ale w tym momencie jesteś głupszy niż ustawa przewiduje - powiedziałem. 

Stałem odwrócony w stronę okna, więc nie widziałem reakcji reszty na moje słowa, ale miałem to gdzieś. Nie zgadzałem się z punktem widzenia Fury'ego. Wydawał się całkowicie pozbawiony jakichkolwiek uczuć i nawet nie wiedział co w tej chwili przeżywa Natasha.

- Zechcesz powtórzyć, Barton? - zapytał. Jego głos cały czas brzmiał tak samo, co denerwowało jeszcze bardziej.

- Słyszałeś - stwierdziłem, nie zmieniając postawy. Widok za oknem był zdecydowanie ciekawszy niż on.

- Lekcje prostactwa brałeś od młodszej Romanoff? - zapytał. Na moich ustach pojawił się uśmiech na wspomnienie opowiadania Tony'ego o tym jak Kate postawiła się Fury'emu.

- Ty z pewnością, ale nie prostactwa - odpowiedziałem. 

Odwróciłem się w ich stronę z powagą. Wszyscy przyglądali mi się uważnie, nie wiedząc co we mnie wstąpiło. Sam nie byłem tego pewien. Najwidoczniej siedziałem cicho zbyt długo i teraz cała moja frustracja znajdowała ujście. 

- Czemu tak naprawdę wściekłeś się, że polecieliśmy ich ratować? Bo to mogła być pułapka czy dlatego, że ja i Natasha dopiero doszliśmy do siebie? - zapytałem, doskonale wiedząc jaka będzie odpowiedź. Jego twarz pozostawała względnie niewzruszona, ale cisza była odpowiedzią samą w sobie. - Przecież zawsze wylatujemy na misję, kiedy znamy położenie bazy Hydry. Pułapka może być za każdym razem. Po prostu przyznaj, że Kate pojechała ci po ambicji, porównując Tarczę do Hydry - powiedziałem ze złością.

W pomieszczeniu nastała cisza, a wszyscy wpatrywali się w Fury'ego, czekając na jego odpowiedź. Jeszcze nigdy nie pozwoliłem sobie na kwestionowanie jego autorytetu w ten sposób, ale nie żałuję. Ktoś w końcu musiał to powiedzieć. Poza tym, Avengers jest niezależną jednostką. Pewnie, Tarcza często nam pomaga, ale to my decydujemy na które misje wyruszamy, a Fury nie powinien się do tego mieszać.

Porzuć przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz