Przeraźliwe zimno rozeszło się po moim ciele, przez co odzyskałam świadomość. Od razu zaczęłam kaszleć, chcąc pozbyć się wody, która wlała się do mojego gardła przez nos i usta.
- Księżniczka się wreszcie obudziła - usłyszałam drwiący głos. Dopiero to przywróciło mnie całkowicie do rzeczywistości.
Rozejrzałam się dookoła, rejestrując co właściwie się dzieje. Jakiś mężczyzna stał blisko mnie, a w dłoniach trzymał pusty pojemnik. To pewnie on jest winny mojej pobudce. Poza nim w pomieszczeniu zauważyłam jeszcze Steve'a. Patrzył na mnie smutnym i zrezygnowanym spojrzeniem, a moje serce zakuło boleśnie na ten widok. Ktoś o tak pozytywnym nastawieniu jak on, nie mógł po prostu stracić nadziei. To nie mogło się stać.
- Strucker zaraz do was przyjdzie - warknął mężczyzna, po czym wyszedł.
Rozglądając się po pomieszczeniu, wnioskuję, że siedzimy w tym samym miejscu, z którego dopiero co wydostałam Steve'a. Tym razem jesteśmy tu oboje. Przykuci łańcuchami do ścian naprzeciw siebie.
- Steve... - zaczęłam, przełykając ślinę.
Nie bardzo wiem co chcę powiedzieć, ale czuję, że to może być nasza ostatnia szansa na szczerą rozmowę. Muszę sprawdzić czy jest w nim chociaż płomyk nadziei na to, że stąd wyjdziemy. Przecież Avengersi mogli nas odbić. Jeśli tylko odebrali sygnał...
- Czemu to zrobiłaś? - zapytał, patrząc na mnie uważnie.
Tak bardzo chciałam go w tej chwili objąć, a nie mogłam zrobić absolutnie nic.
- Chciałam z tobą uciec. Wierzyłam, że damy radę - odpowiedziałam, domyślając się o co mu chodzi w głównej mierze. Ostatnio zrobiłam bardzo duże rzeczy, jednak wiedziałam co go najbardziej zastanawia.
- Dlaczego tak głupio dla mnie ryzykowałaś? - zapytał, podnosząc lekko głos w przypływie złości. Nieznacznie wzdrygnęłam się, słysząc ten ton. Jeżeli go używał, to był naprawdę zdenerwowany.
Patrzyłam na niego przez chwilę, mrużąc oczy.
- Nie wiesz? - zdziwiłam się, przechylając głowę na bok.
W jego oczach wręcz odbijało się zdezorientowanie, a mi zrobiło się cholernie głupio. Musiałam mu powiedzieć. On zasługiwał na to żeby wiedzieć. Nie potrafiłabym żyć z myślą, że tego nie zdradziłam.
- Kocham cię, Steve - oznajmiłam pewnym i stanowczym głosem.
Jego mięśnie spięły się, kiedy dotarł do niego sens moich słów. Patrzyliśmy sobie w oczy, a ja czułam, że w moich pojawiły się łzy.
Zadrżałam lekko z zimna, spowodowanego lodowatą wodą, ale postanowiłam mówić dalej.
- Kocham cię. Wiem, że to jest ostatnie co chciałbyś w tej chwili usłyszeć, ale musiałam ci to powiedzieć - przełknęłam ślinę, zbierając myśli. W tej chwili miałam mu tak wiele do powiedzenia, że sama nie wiedziałam od czego zacząć. - Popełniłam ogromny błąd. Teraz to rozumiem. Nie mogłam patrzeć na twoje cierpienie, Steve. Dlatego próbowałam wszystko naprawić - powiedziałam, obserwując jak przez jego twarz przemijają miliony emocji. Od smutku po szczęście.
Jednak zabrakło mu tego jednego. Nie widziałam w jego oczach tej iskry miłości, która była tak wyraźna tego dnia na dachu, tuż przed tym jak go porwałam, jednocześnie popełniając największy błąd swojego życia.
- Wydostaniemy się stąd - powiedziałam pewnie nie wiedząc czy próbuję przekonać siebie czy jego.
Avengersi odebrali sygnał. Musieli. Na pewno.
CZYTASZ
Porzuć przeszłość
FanficMisja jest najważniejsza. Trzeba ją doprowadzić do końca. Nic innego się nie liczy. Właśnie to powtarza sobie Katerina Romanoff na każdym zleceniu. Wszystko zmienia się, kiedy dostaje nową misję z udziałem Avengers. Najważniejsze zlecenie w jej ży...