Rozdział 1 - Zatrzymajmy ją w wieży

1.6K 64 4
                                    

Katerina

Pierwszym co udało mi się zarejestrować po odzyskaniu świadomości była dziwna miękkość. Ostrożnie ścisnęłam dłonie, czując przyjemny w dotyku materiał. Mimowolnie zmarszczyłam brwi na to odkrycie. Ewidentnie leżałam w jakimś łóżku przykryta ciepłą kołdrą, jednak zdecydowanie nie był to mój pokój. 

Powoli uchyliłam powieki, starając się przyzwyczaić oczy do światła. Byłam w jakimś przestronnym pomieszczeniu. Tuż obok łóżka zobaczyłam stolik nocny, na którym stał dzbanek z wodą oraz szklanka. Dopiero teraz poczułam jak bardzo jestem spragniona. Niepewnie wyciągnęłam przed siebie lewą rękę, chcąc sięgnąć po naczynie, jednak zaraz skarciłam się w myślach. Nie wiem gdzie jestem, ani kto zostawił tu wodę. Muszę uważać. 

Przeniosłam wzrok na urządzeniach postawionych wokół mnie. To musiały być jakieś sprzęty medyczne. Podążyłam wzrokiem za cienką rurką, której końcówkę miałam wkutą w żyłę. Tylko dlaczego właściwie byłam do nich podpięta? Tym razem aż tak źle zareagowałam na obecność tej substancji w organizmie? Wydawało mi się, że już powoli się przyzwyczajam.  

Z konsternacją spojrzałam na swój prawy nadgarstek. Ktoś przykuł mnie kajdankami do łóżka. Co się stało? Ostatnim co pamiętam był głośny huk w bazie Hydry oraz przeraźliwy ból, którego już nie czułam.  Przygotowywałam się do wykonania ważnej misji. Od jej powodzenia zależy moja przyszłość jak i całej organizacji. Robiłam coś ważnego. Tak, zdecydowanie. 

Nagle kawałki układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsce. Jestem w nowoczesnym, wygodnym prowizorycznym szpitalu, przykuta kajdankami do łóżka. Wykonywałam misję... Musiało mi się udać. 

Uśmiechnęłam się chytrze pod nosem, kiedy to zrozumiałam. Nie pamiętam dokładnie jak to zrobiłam. Substancja musiała pozbawić mnie świadomości albo wydarzyło się coś innego co jeszcze bardziej pogorszyło mój stan. Najważniejsze, że się udało. 

Do moich uszu dobiegły pełne emocji krzyki. Ktoś się zbliżał. Odruchowo położyłam się w tej samej pozycji, w której się obudziłam i zamknęłam oczy. Miałam zamiar podsłuchać jak najwięcej. 

- Mówię wam, nie możemy jej ufać! - rozległ się kobiecy głos pełen desperacji. 

Wiedziałam do kogo należy. Zabawne, że właśnie ona wypowiada te słowa pod moim adresem. To ja nie powinnam ufać jej i już nigdy tego nie zrobię.

- Na własne oczy widziałem jak walczyła z Hydrą! - odparł stanowczy męski głos. 

Lekko zesztywniałam na ten dźwięk. Jestem pewna, że już go słyszałam tylko nie pamietam gdzie ani kiedy.

Ktoś widział jak walczę z Hydrą. No tak! Na tym polegał plan. Mieli mnie znaleźć w samym środku walki ledwo żywą, a potem mi pomóc. Agenci naprawdę wzięli sobie to do serca skoro aż nie pamiętałam przez chwilę co się stało. Pewnie mocno oberwałam, ale coś mi mówi, że oni mocniej. 

- Jasne, ciekawe skąd się tam wzięła - usłyszałam zdenerwowane prychnięcie Natashy. 

Obie dobrze wiemy, że znasz odpowiedź na to pytanie, siostrzyczko.

- Bruce! - krzyknął męski głos. 

Znałam go. Na pewno już z nim rozmawiałam tylko... 

Chwila... 

Czy to nie on czasem mi pomógł? Tak! Ze wszystkich Avengers akurat Kapitan Ameryka znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Szczęście zdecydowanie mi sprzyjało. 

Następnym dźwiękiem jaki usłyszałam były czyjeś szybkie kroki z drugiej strony pomieszczenia. 

- Co z nią? Jarvis mówił, że odzyskała przytomność - oznajmił Rogers. 

Porzuć przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz