Siedziałam w rogu małej biblioteki, ucząc się języka włoskiego. Musiałam zachować swoją codzienną rutynę, aby nikt nic nie podejrzewał. Umiejętność porozumiewania się w każdej sytuacji i z różnymi ludźmi jest zawsze potrzebna, więc postanowiłam teraz nad tym popracować.
Ukradkiem zerknęłam na zegar, według którego za pięć minut będzie siedemnasta. Nie chciałam czekać do nocy, bo nasze szanse na ucieczkę i tak się nie zwiększą. Poza tym, agenci pełniący wartę uznaliby za podejrzane gdybym wyszła z pokoju o późnej godzinie. Nie, zdecydowanie musiałam działać już zaraz.
Mój plan był prosty, a jednak koszmarnie ryzykowny. Prawdopodobieństwo, że nam się uda jest minimalne, ale to wciąż lepsze niż niezrobienie niczego.
Kiedy tylko wybiła godzina osiemnasta, jak codziennie, zamknęłam książkę i odłożyłam ją na półkę. W środku zżerały mnie nerwy, jednak nie pozwoliłam aby moja postawa zdradzała mnie w jakikolwiek sposób.
Z kamiennym wyrazem twarzy skierowałam się do pokoju, w którym był umieszczony sprzęt komputerowy dla agentów. Czasami przychodziłam tam ćwiczyć programowanie, jednak dzisiaj musiałam zrobić coś innego.
W środku były trzy osoby, tak bardzo pochłonięte jakimiś obliczeniami, że nawet nie zwrócili na mnie uwagi. Spokojnie usiadłam do jednego ze stanowisk, na którym znajdowało się sporo gadżetów zarówno komputerowych jak i zwykłych do konstrukcji najprostszej broni. Rozejrzałam się po materiałach, uśmiechając się do siebie w duchu. Miałam wszystko czego potrzebowałam.
Obejrzałam się jeszcze po pokoju, aby upewnić się czy nikt mi się nie przygląda. Na szczęście, wciąż nikogo nie obchodziłam. Siedziałam plecami do kamery, więc jeżeli zachowam odpowiednią pozycję, nikt niczego nie zauważy.
Bez dłuższego zastanawiania się, zabrałam się za konstruowanie starego sprzętu komunikacyjnego z czasów zimnej wojny. Czasami używałyśmy go z Natashą na wspólnych misjach, bo był nie do wykrycia.
W skupieniu łączyłam wszystkie elementy, a kiedy urządzenie było gotowe, wysłałam sygnał, podając lokalizację. Jak najszybciej zabrałam się za rozbieranie sprzętu, po czym złożyłam z elementów najprostszą broń. Udałam, że sprawdzam czy dobrze ją wykonałam, tak aby nagrała się na kamerach.
- Co robisz? - usłyszałam męski głos, na co przewróciłam oczami z zirytowania.
- A co ciebie to obchodzi? - zapytałam w odpowiedzi, odwracając się do rozmówcy. Był nim wysoki brunet o raczej wątłej sylwetce. Nie pamiętam abym już się z nim spotkała.
- Sprawuję opiekę nad tym sprzętem, więc to mój obowiązek - zaznaczył pewnym głosem. Spojrzałam na niego z lekką kpiną, po czym podniosłam dopiero co skonstruowaną broń na wysokość jego wzroku.
- Ćwiczę - powiedziałam. - Może ciebie nie wysyłają w teren, ale czasami przydaje się umiejętność improwizowania - tu wskazałam na poszczególne fragmenty.
- Następnym razem zgłoś się na wejściu - przestrzegł mnie. W efekcie spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Miałam ci przeszkadzać w programowaniu? - zapytałam. Pamiętam jak Stark nigdy nie lubił przeszkadzania. - Dobrze, następnym razem to zrobię, a teraz stąd wychodzę. Wrócę jutro - oznajmiłam sarkastycznie, po czym wyszłam.
Nie powinnam zostawić jakichkolwiek podejrzanych śladów w środku, więc o to byłam spokojna. Pozostawało mieć nadzieję, że Natasha albo Barton dostaną wysłany sygnał.
Moim następnym przystankiem była serwerownia. Na szczęście, w tym pomieszczeniu znajdowały się również ekrany kamer, na których widać całą bazę. Dzięki ostatniej misji zyskałam sobie respekt wśród większości agentów, dlatego nie sądzę, żebym miała jakikolwiek problem z wejściem tam.
CZYTASZ
Porzuć przeszłość
FanfictionMisja jest najważniejsza. Trzeba ją doprowadzić do końca. Nic innego się nie liczy. Właśnie to powtarza sobie Katerina Romanoff na każdym zleceniu. Wszystko zmienia się, kiedy dostaje nową misję z udziałem Avengers. Najważniejsze zlecenie w jej ży...