Wpadłam do kuchni, po drodze wywracając krzesło.
-Halt!- Krzyknęłam. Poniósł głowę znad raportu.
-Czy wy się musicie ciągle drzeć?- Spytał ponuro. Zignorowałam go. Nie miałam ani czasu ani ochoty na kłótnie.
-Bo widzisz,- Zaczęłm, ściszając głos.- zapomiałam o jednej rzeczy. A dokładniej o jednej osobie. A tą osobą jest Flard.
-Kto?
-Flard. Mój kuzyn.
-Zaraz, zaraz.- Przerwał mi Halt.- Jak wielką rodzinę miał Morgorath?
-To syn siostry mojej matki, nie Morgoratha.- W rozmowach ze zwiadowcą wolałam nie nazywać byłego barona Gorlan ojcem. Dość mocno drażnił go fakt, że go okłamałam (za co miał prawo się wściekać, ale jestem ciekawa co on zrobiłby na moim miejscu), a każda wzmianka o ,,ojcu Elinor" bardzo go denerwowała.
-To twoja matka miała siostrę?
-Nie. Konika polnego.- Mruknęłam pod nosem, nie mogąc się powstrzymać.
-Ile jeszcze tych dzieciaków chowa się w tych zaplutych górach?
-Flard jest ostatni.- Odpowiedziałam.- Ma piętnaście lat. Jego matka zachorowała, gdy miał cztery lata. Ojca nie miał, a przynajmniej ja o onim nie wiem. Flard sam w sobie jest nieszkodliwy, ale nie wszystkich udało się złapać, w tym głównego doradcę Morgoratha- Tolna. Jeśli Toln zacznie podpowiadać Flardowi różne rzeczy, to może być niebezpiecznie. Ten chłopak nie ma własnego mózgu, a Toln jest najbardziej niobliczalny ze wszystkich.
Halt spojrzał na mnie uważnie.
-Co proponujesz?
-Czujność. I pilnowanie gór Deszczu i Nocy.
-Dobrze. Napiszę o tym Crowley'owi.- Wziął nową kartkę papieru i zaczął szybko pisać. Usiadłam przy stole i zaczęłam kroić chleb, żeby sobie zrobić kanapkę. Obok mnie natychmiast pojawił się Will i patrzył mi na ręce. Przewróciłam oczami.
-Musisz?- Spytałam. Kiwnął potakująco głową.
-Muszę cię pilnować.
-Spokojnie. Gdybym chciała sobie coś zrobić, to wkurzyłabym Halta.- Mruknęłam. Zwiadowca popatrzył na mnie uważnie, ale nic nie powiedział. Po chwili skończył pisać i wstał od stołu.
-Jadę wysłać ten list Crowley'owi, a wy mi tu macie siedzieć grzecznie i niczego nie rozwalić.
-Nie mamy pięciu lat.- Fuknął Will.
-Ej, milej może. Od Elinor ci się udzieliło?- Spytał złośliwie.
-Ona ma na imię Hana.- Zauważył chłopak. Nie odzywałam się. Wolałam, żeby Halt zwracał się do mnie moim prawdziwym imieniem, ale nie nalegałam. Zato Will robił to za mnie.
-Mi się przedstawiła jako Elinor.
Will już otwierał usta, żeby mu odpowiedzieć.
-Przestańcie, dobrze?- Poprosiłam.
Mężczyzna wyszedł czym prędzejb a chłopak usiadł obok mnie. Piłam w milczeniu kawę, nie zwracając na nic uwagi, pochłonięta swoimi myślami.
-Hana...- Usłyszałm głos Willa.
-Hym?- Mruknęłam, nie patrząc na niego.
-Bo wiesz... To co powiedziałem wtedy w górach Deszczu i Nocy to...
Nie dane mu było dokończyć, bo Wyrwij zarżał ostrzegawczo, a Ibel przyjaźnie.
-Gil jedzie.- Mruknęłam. Rzeczywiście. Po chwili drzwi się otworzyły i do chatki wpadł Gilan.
-Jest Halt?- Spytał.
-Nie ma.- Mruknął niezadowolony Will.
-Ufff.- Odsapnął zwiadowca i usiadł pomiędzy nami za stołem. Szatyn zrobił jeszcze bardziej wściekłą minę, ale zauważyłam to tylko kątem oka. Większość mojej uwagi zwrócona była na Gilana. Wyglądał okropnie. Był cały czerwony i zgrzany. Bluzkę miał całą mokrą od potu, włosy w nieładzie. Dodatkowo większość jego ciała umazana była błotem.
-A ty coś robił?- Spytałam.- Ze świnkami się bawiłeś?
Will parsknął śmiechem, ale zwiadowca zgromił go spojrzeniem.
-Nie.- Warknął.- Byłem na zwiadzie i natknąłem się na jednego z popleczników Morgoratha.
-Jest to ostatnio częste zjawisko w przypadku zwiadowców, szczególnie, że większość takowych osób zostało wypłoszonych przez wojnę, w której brali udział z gór Deszczu i Nocy.
-Ochhhh.- Jęknął.- Czy ty jesteś Halt, że mi ciągle przerywasz?
Nie skomentowałam tego.
-No i co z tym gościem?- Spytał Will, z takim wyrazem, jakby chciał czym prędzej pozbyć się mężczyzny.
-Drań zaczął mi uciekać, ale go w końcu dopadłem. Jedynym wyjściem było zabicie go na miejscu. Mowy nie było o prowadzeniu go do barona, żeby został osądzony. Ale skubaniec, jak już go zastrzeliłem, upadając otworzył jakieś drzwi do stodoły i wyobraźcie sobie, że ze stodoły wypadł byk!
Zachichotałam.
-I zaczął cię gonić?- Spytałam z rozbawieniem.
-Zgadza się. Gonił mnie przez całe lenno Whitby i pół Redmont. Jakieś strasznie wytrzymałe bydle.
Will śmiał się do rozpuku, a ja chichotałam w kubek z kawą. Gilan zrobił się jeszcze bardziej czerwony. W pewnym momencie Will tak się śmiał, że zleciał z krzesła i zaczął się tarzać po podłodze. Gilan gromił go wzrokiem, ale nic to nie dawało. I właśnie w tym momencie zjawił się Halt.
-Co tu się odbywa?- Spytał ponuro, co jeszcze bardziej rozbawiło Willa. Krztusząc się ze śmiechu wytłumaczyłam mu co się tu odbywa. Mężczyzna spojrzał na swojego byłego ucznia z naganą.
-Jak widać nie wszyscy zwiadowcy to wybitne osoby.
Gilan spłonął jeszcze większym rumieńcem, a Will, który na chwilę się uspokoił, znów zaczął się śmiać. Halt przeszedł tylko nad swoim uczniem, walnął mnie w plecy, bo zakrztusiłam się kawą i zniknął w swoim pokoju, zostawiając Gilana na naszą pastwę.
Cześć! Tak, wiem że mówiłam, iż kolejna część pojawi się dopiero w sierpniu, ale mam czas, dostałam weny i nie mogłm się powstrzymać, więc wstawiłam. I jak zwykle Halt jest ponurym Haltem i uważa Gilana za zero. Mam nadzieję, że wam się podobało.
Hana Morgorath 💚
CZYTASZ
DSC: Przeszłość można wykorzystać (część III,IV)/zwiadowcy [Zakończone]
FantasyKontynuacja ,,Dopóki starczy czasu" zawierająca części III i IV. III: Hana jest nadal trochę przygaszona po śmierci ojca i właśnie wtedy po raz kolejny pojawia się problem z wargalami i rodziną Morgorathów. Przeszłość dziewczyny daje o sobie znać. H...