4.4 Erak

186 8 20
                                    

Leżałam na twardym pokładzie ,,Wilczego Wichru", jak nazywa się okręt Eraka, który jest skirlem, czyli kapitanem, a równocześnie jarlem, czyli takim naszym baronem. Próbowałam zasnąć, ale mi nie wychodziło. Dookoła panowała cisza, przerywana jedynie chlupotem fal, rozbijających się o burty okrętu. Było chłodno i niewygodnie. Niby powinnam być przyzwyczajona, ale jeszcze nigdy nie spałam na statku i w dodatku jedynie w cienkiej bluzce. Zazwyczaj miałam ciepłe peleryny. Brrrr. Zamknęłam na chwilę oczy, po czym je otworzyłam. Usłyszałam kroki na deskach pokładu i dostrzegłam jakąś postać idącą w moją stronę. Pewnie Erak oddał ster Svengalowi, swojemu zastępcy i idzie się położyć. Przyglądałam się sylwetce, jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że to nie może być Erak. Postać była za niska i zbyt drobna. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Osoba idąca w moją stronę miała na sobie pelerynę, a do pasa przytwierdzone dwa noże. O co tu chodzi?

-Hana.

Usłyszałam. Zmrużyłam oczy, żeby wyostrzyć sobie widoczność.

-Halt?

Nie no. Ja chyba śnię.

-Nie jestem Halt.

Teraz zrozumiałam, że głos musi należeć do kobiety. Nagle postać zbliżyła się na tyle, że mogłam ją rozpoznać. I zaniemówiłam. To byłam ja. Starsza, gdzieś o dwa lata, ale ja. Co tu się do licha odwala? Nie pamiętam, żebym się naćpywała.

-Chodź.

Rozejrzałam się. Okręt był pusty. Teraz to na pewno śnię. Wstałam i poszłam za drugą mną. Boż, ale to głupio brzmi. Podeszłyśmy do burty, a ona wskazała coś na wodzie.

-Spójrz.

Jezu, czuję się jak w horrorze. Popatrzyłam na granatową wodę. Nagle na jej powierzchni pokazała się jakaś scena. Czarnowłosa dziewczyna uciekała przed grupą Skandian. Po chwili obraz się zmienił i zobaczyłam jakąś blondynkę leżącą na ziemi ze strzałą w ciele. Znów zmiana i czarnowłosa jest prowadzona przed oblicze jakiegoś rudego Skandianina. Potem ten rudy również leży ze strzałą w sercu. I znowu czarnowłosa, tym razem przed Duncanem. Nie no, musiałam się naćpać. Obrazy zniknęły.

-Co to było?- Spytałam. Tak. Gadam z iluzją samej siebie. Ze mną już naprawdę źle.

-To twoja przyszłość.

Jeszcze raz popatrzyłam na wodę, z przerażeniem, ale nic nie dostrzegłam. Jak to? Moja przyszłość? Mam znowu mieć problemy? Znowu mają przezemnie ginąć ludzie?

-Ale jest sposób, żeby tego uniknąć.- Odezwała się ja.- Chcesz?

-Tak.- Odparłam, nadal wpatrując się w wodę. Nagle poczułam czyjeś ręce na plecach. Popchnęły mnie, a ja wpadłam do lodowatej wody. Chciałam krzyknąć, ale się zakrztusiłam. Zaczęłam kaszleć. I w tym momencie się obudziłam. Podniosłam się. Byłam cała mokra, podobnie jak pokład dookoła. Co u licha? Nagle znowu oblała mnie lodowata woda. Zakrztusiłam się, ale nareszcie zrozumiałam. To większe fale po prostu zalewają pokład. Podniosłam się i ruszyłam w stronę jednej z burt. Zerknęłam podejrzliwie na wodę, ale na szczęście nic tam nie zobaczyłam. Uf. Trzęsłam się z zimna, w przemoczonych i cienkich ciuchach. Nagle usłyszałam kroki, a po chwili obok mnie stanął Erak. Dobrze, że to tym razem on.

-Nie możesz spać?- Spytał. Zdziwiłam się. Do tej pory nie rozmawiał ani ze mną, ani z Evanlyn.

-Zgadza się.- Przytaknęłam. Poczułam na sobie jego wzrok.

-O co chodzi?

-Nic, tylko zawsze chciałem mieć córkę. Niestety moja żona zmarła, zanim zdążyliśmy mieć dzieci. Było to pół roku po ślubie. Bardzo ją kochałem. Była trochę podobna do ciebie.

-W jakim sensie?

-Z charakteru. Też była twarda, zdecydowana i nie dawała się zastraszyć. Potrafiła postawić na swoim. Jak na ciebie patrzę, na to jak podchodzisz do tej całej sytuacji, to przpominasz mi ją. Też nie pokazywała po sobie, że jej źle. Szła przez trudy z podniesioną głową.

-Czy ja wiem, czy taka jestem.

-Jesteś.- Powiedział i nagle okrył moje ramiona ciepłą kurtką. Popatrzyłam na niego z wdzięcznością.

-Nie chcę, żebyśmi tu zamarzła.

-Dzięki.- Uśmiechnęłam się lekko. Jest spoko.- Troszczysz się o mnie bardziej niż mój własny ojciec.

-On się o ciebie nie troszczył?

-Nie. Obchodziły go tylko jego plany. Ja mu służyłam, jako chłopiec na posyłki i maszyna do wykonywania jego poleceń. Owszem, kochał mnie, ale tego nie okazywał. Nigdy nie byliśmy blisko.

-A twoja matka?

-Przez siedemnaście lat myślałam, że zmarła przy porodzie, ale ostatnio dowiedziałam się, że odeszła od taty i uciekła do Skandii.

-Do Skandii?

-Tak. Podobno ma tam ciotkę.

-Może uda ci się spotkać twoją mamę.

-Oby.

Potem przez resztę nocy staliśmy tak obok siebie i rozmawialiśmy na temat gwiazd, żeglugi, sposobów walki i o miłości. Tak. Ja, Hana Morgorath rozmawiałam z Erakiem, skandyjskim jarlem o miłości. Erak jest bardzo miły. Czułam się przy nim dobrze. Dziwne, ale nie jest taki jak większość Skandian, czyli tylko mu w głowie walka i picie. Nad ranem zasnełam, oparta o jego ramię.


Udało mi się dodać dzisiaj drugi rozdział! Jestem z siebie dumna! Jak odbieracie sen Hany? Waszym zdaniem będzie proroczy, czy niezbyt?
I czy podoba wam się Erak-dobry tata?
Pozdrawiam
Hana Morgorath 💚

DSC: Przeszłość można wykorzystać (część III,IV)/zwiadowcy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz