3.9 Pożar

206 11 39
                                    

Nagle zderzyłam się z czymś. A raczej z kimś. Zatrzymałam się i zobaczyłam przed sobą nie kogo innego jak Tolna. Cholera.

-Witam, wasza wyskość. A dokąd to się tak spieszysz?

Aż mi się niedobrze zrobiło od jego sztucznego uśmieszku. Ale zachowałam spokój. W końcu przetrzymałam z nim niecałe 15 lat.

-Zapomniałam zgasić pochodnię w moim pokoju, a zaczął wiać wiatr i jest niebezpieczeństwo, że firanka się zajmie.- Odparłam słodko. Jezu, zaraz się zrzygam. Brrrrr. Mężczyzna popatrzył na mnie podejrzliwie. Wytrzymałam jego wzrok, nadając moim czarnym oczom lodowaty wyraz.

-Chciałbym z waszą wysokością porozmawiać.- Powiedział po chwili. Dobra, tego się nie spodziewałam.

-O czym?

Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę komnaty usytuowanej idealnie na środku zamku. Z jej okna wychodziły na kamienny dziedziniec. Toln wepchnął mnie do pokoju.

-Ej! Uważaj trochę!- Zawołałam. Zdecydiwanie nie podobało mi się jego zachowanie. Mężczyzna zignorował mnie i zamknął drzwi na klucz. Oblała mnie fala przerażenia. O co tu do jasnej ciasnej chodzi?

-Tu nam nikt nie będzie przeszkadzał, wasza wyskość, a dokładniej zdrajczynio.

-Nie wiem o czym mówisz.- Starałam się nie okazywać zaskoczenia. Jednak nie jest taki głupi jak sądziłam i niepotrzebnie go zignorowałam.

-Oj wiesz, wiesz. Od samego początku wiedziałem, że ten twój ,,powrót" jest jakiś lewy. Ten debil, Flard dał się nabrać, ale nie ja.- Mówiąc chodził dookoła mnie, a ja stałam wyprostowana i patrzyłam na niego z chłodną wyrzszością, zachowując idealny spokój, ale w środku panikowałam. Wiedziałam, że muszę to wszystko przedłużyć na tyle, żeby zwaidowcy zdążyli dojść do końca tunelu i znaleźć się poza górami Deszczu i Nocy. Dla mnie i tak nie było nadzieji. Musiałam tylko jakoś zlikwidował ten zamek.

-Od początku patrzyłem ci na ręce.- Kontynuował.- Myślisz, że nie zauważyłem, jak chodziłaś do lochów i gadałaś z tym uczniem? Że nie wiedziałem, iż przerwałaś Flardowi tortury, bo ,,to nie tak się to robi".- Gdy zaskrzeczał, próbując naśladować mój głos mimowolnie przypomniał mi się Halt przedrzeźniający Willa. Mimo woli uśmiechnęłam się. Pomyślałam, że powinni już wyjść z tunelu.

-Gratuluję przenikliwości.- Powiedziałam szyderczo.- Jesteś taki mądry. Ale czy wiesz, że aktualnie cele zwiadowców są całkowicie puste, a oni znajdują się już gdzieś na terenie Araluenu?

Zobaczyłam na jego twarzy gniew.

-Przebrzydła zdrajczyni.

Wziął zamach i wymierzył cios, jednak spodziewałam się tego i zrobiłam unik. Jednak prawie natychmiast dostałam z nogi w brzuch i poleciałam pod ścianę, waląc w nią plecami. Zwinęłam się z bólu. Nadal nie przyzwyczaiłam się do tego, że wszystko mnie boli tak jak innych. Toln stanął nademną.

-Może i oni ucielki, ale daleko nie zajdą. Szczególnie jeśli powiem im, że zostałaś zdemaskowana.

-Nic sobie z tego nie zrobią.- Wyszeptałam, licząc jednak w duszy, że to nie prawda.- Zresztą są już daleko. Nie znajdziesz ich, a ja nic ci nie powiem.

Kopnął mnie jeszcze raz z całej siły, tak że krzyknęłam. Obrócił się i wyszedł, zamykając drzwi na klucz. Przez chwilę leżałam jeszcze pod tą durną ścianą, plecami przyciśnięta do drewna. Zaraz. Drewna. Z wysiłkiem podniosłam się. Chyba ten debil złamał mi coś. Najprawdomodobniej żebra, ale nie wiem. Nigdy mnie nie interesowała anatomia człowieka. Podeszłam z wysiłkiem do kominka i pomacałam ręką po ,,pułeczce". Trudno było coś zobaczyć, będąc zgiętą w pół. Jak dorwę Tolna żywego, to go ukatrupię. Chociaż nie powinien przeżyć tego, contutaj zgotuję. W końcu znalazłam krzesiwo. Zdjęłam je i sięgnęłam do kieszeni po kamień, który zawsze noszę ze sobą tak na wszelki. Zaczęłam krzesać ogień. W mojej głowie już ,,rysował" się plan całego zamku. Ta komnata była położona na samym środku. Gdyby tu wybuchł pożar, zapłonąłby cały zamek. Uśmiechnęłam się do siebie. To był chyba jedyny sposób na pozbycie się tej nory wszelkiego zła. Dobra, przesadziłam, ale kto mi zabroni. W końcu udało mi się wykrzesać iskrę. Spadła na dywan i od razu zapłonął wielki ogień. Oj tak. Płomienie szybko ogarnęły drewniane ściany i strop. Zaczęłam się dusić. No tak. Nie przemyślałam tego, że podobnie jak inni, ja również nie ucieknę. Boże. Zawsze bałam się ognia. Od dziecka. Nie chciałam spłonąć. Umrzeć w każdy sposób, ale nie tak. Obróciłam się w stronę okna. Trzymając się za żebra podeszłam do niego (był na jedynej, jeszcze nie pochłoniętej ogniem ścianie). Wyjrzałam i dostrzegłam kamienny dziedziniec. Nabrałam powietrza, przez co mocniej zabolały mnie rzebra. Muszę skoczyć. Niewiele myśląc wzięłam rozbieg i trzymając się ciągle za żebra podbiegłam najszybciej jak mogłam do okna. Pomagając sobie jedną ręką znalazłam się na parapecie. Nisko. Najwyrzej 2 metry. Nie myśl teraz Hana, to zły pomysł, ale i tak to zrobisz. Skoczyłam. Przez chwilę leciałam, gdy nagle uderzyłam o kamienną podłogę. Całe ciało zalała fala ogromnego bólu. Nawet nie zdołałam krzyknąć. W jednej chwili zrobiło się czarno.

(Will, Halt i Gilan znaleźli się na terenie Araluenu. Wszyscy trzej odetchnęli z ulgą. Żaden z nich do samego końca spodziewał się jakiegoś podstępu, jednak nic takiego się nie zdarzyło. Przez dzisięć minut stali i zastanawiali się co dalej. Hana pokazała, że jest po ich stronie (zdaniem Gilana tak sobie, ale Will i Halt byli tego pewni), ale nadal znajdowała się w górach Deszczu i Nocy. Trzeba było wykombinować jak pomóc jej zniszczyć azyl dla popleczników nieżyjącego Morgoratha. Nagle usłyszeli trzask płomieni, a tunel, którym niedawno szli stanął w ogniu. Jęzory morderczego żywiołu pojawiły się również nad skałami. Cała twierdza pełna wargali płonęła. Will z przerażeniem zdał sobie sprawę, że Hana również tam jest, ale nic nie mógł zrobić. Postanowili poczekać, aż ogień zgaśnie. Po wielu godzinach płomienie zgasły. Zwiadowcy weszli na teren gór Deszczu i Nocy. Cały zamek był zmieniony w popiół. Większość prochów leżało na kamiennym dziedzińcu. Na samym środku, z nogami przykrytymi prochami, a włosami szarymi od popiołu leżała drobna postać w czarnych ciuchach. Will natychmiast rozpoznał przyjaciółkę.)

Witam! Po długiej przerwie udało mi się wstawić rozdział DSC! Mam nadzieję, że się podobał.
Jak myślicie, czy Hana przeżyje?
Jak skończy się całość?
I pytanie ekstra, kiedy uda mi się wstawuć rozdział?
Szczeże mówiąc to na ostatnie nawet ja nie znam odpowiedzi. Do mam nadzieję szybkiego zobaczenia.
Hana Morgorath 💚

DSC: Przeszłość można wykorzystać (część III,IV)/zwiadowcy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz