4.9Will pov

179 9 15
                                    

Will pov:

          Siedziałem przygnębiony przy stole i grzebałem łyżką w misce. Dosłownie. Siedziałem, patrzyłem tępo w ścianę i mieszałem łyżką w zupie.

-Will, jed to, no żesz.- Warknął Halt znudzony moim zachowaniem.

-Nie musisz się na mnie wyżywać. Zabrakło Hany do kłócenia się, to nadrabiasz również za nią?- Powiedziałem wściekły.

-Nie tym tonem. To że ci jej brakuje, nie znaczy, że masz być dla mnie nie miły.

-Wcale mi jej nie brakuje.

-Wcale.- Halt przewrócił oczami.- I wcale nie z jej powodu chodzisz jak struty od dwóch miesięcy.

-Jak to: od dwóch miesięcy? Tylko tyle?

Miałem wrażenie, jakby od rozstania z brunetką minęło conajmniej pięć lat.

-Ja nie wiem co ta dziewczyna robi z ludźmi.- Westchnął zwiadowca.- Ty chodzisz jak struty, Gilan za każdym razem jak przyjeżdża to rozgląda się za nią, Horace o nią pyta, Arald łamie sobie głowę, dlaczego zostawiła Redmont..... Nawet ja za nią tęsknię.

-Naprawdę?

-No jasnę. W końcu jest moją uczennicą. Momentami miałem nawet wrażenie, że jestem dla niej trochę jak ojciec. Dla was obojga. A ona nagle wybiera tego przerośniętego niedźwiedzia i jakąś lodową pustynię. Ta dziewczyna jest niepoprawna.

Słuchałem tego z otwartymi ustami. To co powiedział Halt mnie zaskoczyło. Naprawdę nas lubił, a chyba wręcz kochał. Uważał nas za swoje dzieci. To było wspaniałe. Nigdy nie miałem ojca, a Halt jest najwspanialszym człowiekiem jakiego poznałem i kimś, kogo na pewno chciałbym mieć za ojca.

-Zamknij ten dziób, bo ci zaraz mucha wleci.- Mruknął teraz, najwyraźniej zażenowany swoją wcześniejszą wypowiedzią. Też tak mam jak zaczynam gadać coś uroczego, a on albo Hana patrzą na mnie jak na niedorozwoja. Zaraz, stop. Czemu ja znowu o niej myślę? Uzależniłem się czy jak?

-Dobra, dosyć gadania.- Odezwał się zwiadowca.- Idź poćwiczyć strzelanie z łuku.

Wstałem i powlokłem się na pole do ćwiczeń. Zawsze chodziłem tam z tą wariatką, ale teraz byłem sam. Po pół godzinie usłyszałem ciężkie kroki. Obróciłem się i zobaczyłem Horace'a.

-Cześć. Co jest?- Spytałem. Chłopak powinien mieć podobnie jak ja teraz trening, więc co tu robił?

-Cześć Will. Widziałeś ją?

-Kogo?- Zapytałem marszcząc brwii.

-No Hanę.

-Ale ona jest w Skandii.

-Ale przysięgam, że ją widziałem. Sir Rodney wysłał mnie do kowala po zamówione miecze. I nagle zauważyłem jakąś przemykającą postać....

-To nie mogła być Hana.

-Dlaczego?

-Bo gdyby to była ona, to nie zauważyłbyś jej.

DSC: Przeszłość można wykorzystać (część III,IV)/zwiadowcy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz