Biegłam przez korytarz najszybciej jak potrafiłam. Musiałam znaleźć się przy odpowiednim korytarzu przed zwidowcami i prowadzącymi ich walgarami. Była to jedna z niewielu szans, jakie mogły się trafić, żeby ich uratować. Co do rozwalenia tego miejsca od wewnątrz, to mogłam wymyślić coś na poczekaniu. Inaczej nie nazywam się Hana. Dotarłam do tajnego przejścia, ukrytego za starym dywanem powieszonym na ścianie. Stanęłam nieopodal i odsapnęłam. Dawno nie biegałam w sukienkach i zdążyłam się zasapać. Po chwili usłyszałam kroki i pomruki charakterystyczne dla wargali. Will powiedział mi kiedyś, że dźwięki wydawane przez te stworzenia napełniają go niepokojem i są strasznie nieprzyjemne. Wsłuchałam się teraz w nie. Do tej pory były to dla mnie odgłosy normalne. Całe życie wśród wargali sprawiło, że nie słyszałam już tego. Były dla mnie czymś normalnym. Jednak gdy tak pomyśleć, to faktycznie były jakieś podejrzane i przerażające. Odetchnęłam głęboko. Byli coraz bliżej. Oby tylko nie było z nimi żadnego człowieka, choć na taki fart to nie liczyłam. Po chwili zza rogu wyszli zwiadowcy w towarzystwie wargali i dwóch mężczyzn. Stanęłam niby od niechcenia z boku, opierając się o ścianę.
-Dokąd ich prowadzicie?- Spytałam.
-Do ich cel, Pani.- Odparł jeden z mężczyzn, kłaniając mi się.
-Ja ich zaprowadzę.- Oświadczyłam.
-Dlaczego?- Spytał drugi, jednak skulił się, gdy utkwiłam w nim spojrzenie moich czarnych oczu.- Znaczy się, oczywiście Pani.
-No.- Mruknęłam.
-A w jakim celu, najjaśniejsza?- Zapytał ten pierwszy.
-Mam z nimi coś do załatwienia.
-Ale to niebezpieczne, żeby Pani sama z nimi szła.
-Niby co?- Moje słowa przecięły powietrze jak bicz, a stojący najbliżej Will aż się wzdrygnął, a Gilan podniósł na mnie oczy i obdarzył mnie nienawistnym spojrzeniem. Kurcze. Chyba zacznę się powoli przyzwyczajać. Mężczyzna również się przestraszył.
-Nic, nic.- Zapewnił.
-No.- Obrzuciłam strażników lodowatym spojrzeniem.- To teraz idźcie stąd.
Ruszyli posłusznie w przeciwnym kierunku. Należeli do jednych z najdawniejszych strażników ojca i byli przyzwyczajeni do moich dziwnych pomysłów. I dobrze. W myślach odprawiłam również wargali. Obróciłam się w stronę zwiadowców i cofnęłam się ze strachem. Gilan szedł wolno w moją stronę z mordem w oczach. No super. Zapomniałam o tym wariacie. Wiedziałam, że z Willem nie będzie żadnych problemów, a i Halta jakoś przekonam, ale Gilan? Moje plecy dotknęły ściany. Odszukałam ręką odpowiednie wgłębienie w ścianie i je nacisnęłam, nie spuszczając Gilana z oczu.
-Gilan!- Zawołał Will, jednak zwiadowca go zignorował. W normalnym wypadku dałabym mu z liścia, lub z buta w brzuch, ale przecież przyjaciół się nie bije. No chyba, że to Halt, który obciął ci włosy (nigdy mu tego nie daruję). Już Gilan miał się na mnie rzucić, gdy tajne przejście się otworzyło, a ja usunęłam się w bok. Zwiadowca potknął się o próg i wleciał na twarz do korytarza. W ostatniej chciwli powstrzymałam się od śmiechu. Ja jednak jestem wrednawa.
-Wchodzić.- Zadysponowałam, patrząc na pozostałą dwójkę. Will skinął głową i wszedł do korytarza, gdzie Gilan właśnie się podnosił (nie ma. Ja mu nie pomogę. Niech sobie sam radzi.). Halt spojrzał na mnie wrogo.
CZYTASZ
DSC: Przeszłość można wykorzystać (część III,IV)/zwiadowcy [Zakończone]
FantasíaKontynuacja ,,Dopóki starczy czasu" zawierająca części III i IV. III: Hana jest nadal trochę przygaszona po śmierci ojca i właśnie wtedy po raz kolejny pojawia się problem z wargalami i rodziną Morgorathów. Przeszłość dziewczyny daje o sobie znać. H...