4.7 ,,Podjęłam decyzję"

199 10 3
                                    

Obudził mnie jakiś hałas. Podniosłam głowę i spojrzałam pytająco na Willa siedzącego obok mnie. Chłopak popatrzył mna mnie w milczeniu i podał mi mój łuk. Wzięłam go i powoli wstałam. Szatyn zrobił to samo. Halt oraz Gilan robili to samo. Schowaliśmy się za drzewami i czekaliśmy. Nasunęłam na głowę kaptur peleryny, którą Will przywiózł ze sobą. Po chwili zobaczyliśmy w oddali coś..... orginalnego. Z przodu szło dziesięciu zdyszanych skandian. Za nimi szedł równie zdyszany Erak, a za nim kolejnych dziesięciu, troszkę mniej zmęczonych. Wszyscy sapali głośno, szli wolno i nadeptywali na dosłownie każdy patyczek, łamiąc go. Nie czekając na reakcję Halta, który znając jego najchętniej by ich wszystkich wystrzelał z ukrycia wyszłam zza drzewa.

-Elinor!- Rozpromienił się skandianin na mój widok.- Jak dobrze widzieć tą twoją czarną łepetynę całą i zdrową!

Uśmiechnęłam się do niego.

-Cześć Erak.

Już dawno powiedziałam mu, że słowo ,,tata" nie przejdzie mi przez gardło. Mężczyzna podszedł do mnie i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.

-Tak się cieszę, że cię widzę córuś.

Gdybym wcześniej nie powiedziała zwiadowcą o mnie i Eraku, to pewnie Will i Gilan wyskoczyliby zza tych drzew z czymś typu: ,,Mam zwidy, czyś już zupełnie zwariowała?". Zerknęłam na Halta i o dziwo zobaczyłam na jego twarzy zazdrość.

-Dlaczego tu jesteś? Nowy oberjarl wie o tym?- Spytałam.

-Wie, ponieważ właśnie z nim rozmawiasz.

-Że co?

-Zamknij ten dziób, bo ci mucha wleci.- Mruknął Halt.

-No jestem nowym oberjarle Skandii, a wy macie pełne prawo poruszać się pi Hallasholm jako moi goście honorowi.

-Nie bujasz?

-Nie.

-I to nie jest żaden myk, żeby nas zwabić i zabić?

-Nie.

Rzuciłam mu się szczęśliwa na szyję.

-A. I nie mów na mnie Elinor. Mam tak naprawdę na imię Hana.

-Postaram się zapamiętać.

***

         -Jesteś pewna?- Spytałam Sally, żony jednego z ludzi z załogi Eraka, która pomagała mi się ubrać na bankiet na cześć nowego oberjarla, jego córki oraz jej przyjaciół z Araluenu. Oczywiście dostałam zakaz przychodzenia w spodniach i zwiadowczym płaszczu od conajmniej dziesięciu osób, w tym Eraka, Willa i Gilana. Jestem ciekawa jak oni by się czuli w tych durnych kieckach. Popatrzyłam na soje odbicie w lustrze. Miałam na sobie długą, czerwoną i prostą sukienkę. Wsumie ładna była, ale nie byłabym sobą gdybym nie pomarudziła.

-Na pewno? A nie będzie mi za chłodno?

-Nie będzie. W sali jest ciepło.- Odparła cierpliwie kobieta. Skąd ona znajduje tyle cierpliwości?

-A nie wywrócę się o nią? Wiesz, nigdy nie chodziłam w sukienkach. No dobra, może czasami, ale ona były takie, że na dole były sztywne i nie dało się o nie wywrócić.

DSC: Przeszłość można wykorzystać (część III,IV)/zwiadowcy [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz