Jakiś cholernie irytujący dźwięk wyrywa mnie z przyjemnego snu, z młodym Johnnym Deppem w roli głównej. Prawie spadam z łóżka, kiedy wychylam się po telefon, który leży gdzieś na ziemi. Oczy bolą mnie zbyt mocno, żebym je otworzyła.
— Halo? — jęczę.
— Blair! — Głos Lexi jest wyższy niż aria operowa do Zaczarowanego Fletu. — Gdzie ty niby jesteś?
Naciągam kołdrę na głowę, żeby światło nie raziło mnie w powieki.
— W łóżku i bardzo chciałabym tu zostać.
— Nie ma nawet takiej opcji. Song wszędzie cię szuka, tak samo trener i chyba pół szkoły. Jest już dziesiąta.
Gwałtownie otwieram oczy i wygrzebuję się z pościeli. Przez zasłony przebijają się białe promienie pełnego słońca. Stary zegar na biurku wskazuje dziewiątą pięćdziesiąt, co znaczy, że opuściłam poranny trening i pierwszą lekcję. Opadam bez siły na poduszki.
— Chwila. — Marszczę brwi. — Czego chce ode mnie Song? I połowa uczniów?
— Lepiej wejdź na Instgrama. A potem leć tutaj, żeby wszystko odkręcić.
Rozłączam się bez pożegnania i szybko odpalam odpowiednią aplikację. W oczy rzuca mi się cała masa powiadomień z Messengera, ale zostawiam je na później. Robi mi się słabo na widok pierwszego posta, który wyświetla się na głównej stronie.
Filmik, nagrany nad basenem, na którym idealnie widać, jak wrzucam Topaz do basenu. Kręcę głową.
— To jest chyba jakiś żart — mamroczę, zrywając się z łóżka.
Zarzucam na siebie czarny kombinezon i pierwsze lepsze buty. Nie mam czasu się pomalować, więc wrzucam tusz i eyeliner do torby, żeby zrobić to w szkole. Zbiegam po schodach, przeczesując włosy palcami. Nie pamiętam, kiedy tak szybko udało mi się rano zebrać.
Na trasie do szkoły przekraczam prędkość kilka razy. Rzucam okiem na wiadomości od znajomych. Większość śmieje się z całej sytuacji, jakby wcale nie zagrażał mojemu miejscu w reprezentacji pływackiej. Nawet nie chcę myśleć, co pani Song wymyśli w odpowiedzi na ten filmik.
Prawda jest taka, że gdyby zrobił to ktokolwiek inny, szkoła by się nawet nie przejęła. Jednak zrobiłam to ja. A ja sprowadzam na wszystkich problemy. Bomba zaczęła odliczanie.
Już na parkingu przyciągam spojrzenia wszystkich uczniów. Machają do mnie i śmieją się wesoło. Odpowiadam słabym uśmiechem. Staram się wyglądać na opanowaną, przynajmniej dopóki wszyscy się na mnie patrzą. Wybieram numer Lexi.
— Gdzie jest Song? Albo trener — pytam od razu, kiedy odbierze.
— Rany, już jesteś? Widziałam ich u dyrektora.
Dyrektor ma gabinet zaraz obok pani Song. Idę tam szybkim krokiem, ale nie biegnę. Po drodze krótko odpowiadam na komentarze moich znajomych. Błagam niebiosa, żebym nie wpadła przypadkiem na Topaz, a tym bardziej Aidena.
Sekretarka rzuca mi krzywe spojrzenie, kiedy pukam do przeszklonych drzwi. Trener i Song siedzą naprzeciwko dyrektora, pogrążeni w zażartej dyskusji.
— Proszę!
Czuję na sobie ich spojrzenia — jedno wściekłe, jedno zmartwione i jedno zestresowane.
CZYTASZ
Słodka jak cytryna
Teen FictionBlair Mitchell żyje dzięki plotkom, nienawidzi filozofii i czasami też swojego sąsiada. Skoro wszystko jest takie paskudne, można właściwie wyskoczyć z czwartego piętra. Prawda? 𝙄 𝙬𝙤𝙣𝙙𝙚𝙧 𝙝𝙤𝙬 𝙄 𝙬𝙤𝙣𝙙𝙚𝙧 𝙬𝙝𝙮 𝙔𝙚𝙨𝙩𝙚𝙧𝙙𝙖𝙮 𝙮𝙤�...