— Słyszałaś, że Topaz przyszła na fizykę zalana w trupa?
Odrywam wzrok od swojego odbicia w lustrze, co skutkuje wyjechaniem eyelinera pod samą brew. W obliczu takich rewelacji niespecjalnie mnie to przejmuje.
Rozmowa toczy się pomiędzy dwiema dziewczynami, dla jasności, nie jestem żadną z nich. Siedzą w sąsiednich kabinach toaletowych i prawdopodobnie nie mają pojęcia, że ktoś jeszcze jest z nimi w łazience. Nie zamierzam uciekać ani niedyskretnie kaszleć, żeby im to uświadomić. Najlepsze plotki to takie, które zdobywa się bez wysiłku.
— Żartujesz? Topaz Forrest?
— Nie, naprawdę. Podobno rzygała do kosza w klasie. Obrzydliwe.
Pijana Topaz. Ciekawe.
Szkoda, ale część o rzyganiu nie może być prawdziwa. Topaz nienawidzi tego najbardziej na świecie. Pamiętam, jak w wieku pięciu lat zwymiotowała po sałatce pomidorowej i już nigdy nie wzięła do ust czerwonego jedzenia. Chociaż całkiem się nienawidzimy, chodzimy na te same imprezy i ani razu nie widziałam, żeby zrobiło jej się choć trochę niedobrze.
Z jednej z kabiny słyszę spłuczkę, więc ewakuuję się z łazienki. Powinnam poszukać Rydera, który potrafi się dowiedzieć wszystkiego w niesamowicie krótkim czasie.
Dlaczego Topaz miałaby pić między lekcjami?
Chcąc nie chcąc wypatruję na korytarzu ciemnej czupryny i zielonych oczu. Jeśli to wszystko jest prawdą, Aiden na pewno trochę wplątany w całą sytuację.
Mam ochotę uderzyć się w głowę. Głupia Blair. Straciłam wszelkie prawo do wypowiadania się w kwestii Aidena w momencie, w którym złamałam naszą niepisaną obietnicę. Wiedzieliśmy o sobie niemoralnie dużo, więcej niż pozwalaliśmy innym ludziom. To piękny układ, przy którym jest tylko jedna zasada.
Nigdy nie wykorzystuj swojej wiedzy.
A ja oczywiście musiałam ją złamać. On pewnie też, ale aż tak mnie to nie boli. Moje problemy może zobaczyć każdy, inna sprawa, że nikt nie chce tego zrobić. Jego były tajemnicą, do której tylko ja miałam dostęp.
Przed oczami migają mi urocze piegi, więc wyrywam się z myśli i wracam na szkolny korytarz.
— Ryder! — Chwytam go za ramię i odciągam w bok. — Dwie rzeczy.
— No, niech będzie.
— Czy jakbym obraziła cię w najgorszy sposób świata, a potem przeprosiła, wybaczyłbyś mi?
Patrzy na mnie trochę zmęczony, trochę skonsternowany. Całe szczęście, że wokół nas są tylko metalowe szafki, żadnego ucznia, bo musiałabym radzić sobie jeszcze z całą masą oceniających spojrzeń.
Nagle zauważam jedną, całkiem konkretną anomalię. Wali od niego alkoholem na kilometr.
— Jest jedenasta, Blair, czego ty ode mnie oczekujesz? — Wzdycha głęboko. — Jakbyś dorzuciła flaszkę, to pewnie tak. Tylko taką, wiesz, bajerancką. Żaden ruski spirytus, bo się jeszcze bardziej pogniewam.
— Po co ci flaszka, jeśli i tak jesteś pijany?
— Ja? Pijany? Chyba sobie żartujesz.
Opiera się ciężko o ścianę, przykłada czoło do chłodnej powierzchni. Skórę ma lekko wilgotną, a wzrok wyjątkowo mało skupiony. Klepię go lekko po policzku, żeby przywrócić mu trzeźwe myślenie.
CZYTASZ
Słodka jak cytryna
Novela JuvenilBlair Mitchell żyje dzięki plotkom, nienawidzi filozofii i czasami też swojego sąsiada. Skoro wszystko jest takie paskudne, można właściwie wyskoczyć z czwartego piętra. Prawda? 𝙄 𝙬𝙤𝙣𝙙𝙚𝙧 𝙝𝙤𝙬 𝙄 𝙬𝙤𝙣𝙙𝙚𝙧 𝙬𝙝𝙮 𝙔𝙚𝙨𝙩𝙚𝙧𝙙𝙖𝙮 𝙮𝙤�...