VII

630 69 35
                                    


Młoda kelnerka postawiła przed nimi tacki wypełnione frytkami, pomiędzy którymi królowały przebite wykałaczkami burgery. Chwilę później pojawiła się znowu niosąc wszystkie możliwe sosy jakie były w karcie, ponieważ Leo lubił mieć wybór oraz dwa pełne pepsi papierowe kubeczki. 

Wkładając sobie garść frytek, zanurzonych w majonezie, do ust, nastolatek spojrzał na ochroniarza z uśmiechem.

- Fajny ten balet, nie? - zażartował, a mężczyzna po raz kolejny tego wieczoru go przeprosił. Włoch machnął niecierpliwie ręką. - Ile razy mam ci mówić, abyś mnie nie przepraszał. Ważne, aby się tylko ojciec nie dowiedział i będzie pięknie.

Johnatan pokiwał głową wgryzając się w burgera, a sos pociekł mu po brodzie. Gdyby Thomas się dowiedział, że osoba mająca zajmować się jego dzieckiem cierpi na PTSD*, prawdopodobnie by go wyrzucił na zbity pysk. O ile nie zrobiłby tego za to, że mężczyzna pozwolił Leo spotkać się z Jean'em, a wcześniej dopuścił do seksu w toalecie z jakimś randomowym typem. Co jak co, ale na order ochroniarza roku się nie zapowiadało. 

Leo przyglądał się mu przez moment bez słowa.

- Nie lubisz dużo mówić, więc co powiesz na randkę w ciemno?

- Co?

- Szybkie pytanie szybka odpowiedź. Jak w tym programie "Randka w ciemno". - wyjaśnił nastolatek, a mężczyzna zerknął na niego zdumiony znad bułki. - Nie widziałeś tego programu?

- Nie.

- Mio Dio! (Mój Boże!) Gdzieś ty się uchował?! Uwielbiałem go jako dziecko. Jak miałem gdzieś osiem lat, to z babcią oglądaliśmy go regularnie co czwartek.

Johnatan pokiwał głową. Nie chciało mu się mówić, że kiedy Leo miał osiem lat, on miał dwadzieścia dwa i już był w wojsku, a tam nie miał czasu na randki w ciemno czy inne programy telewizyjne. Różnica wieku ponownie go uderzyła, więc wgryzł się w burgera, starając się nie myśleć o tym jak bardzo pali go to w okolicach wątroby.

Uświadomienie sobie zauroczenia doprowadziło do tego, że był na siebie wściekły. Od czasu jak czterdzieści minut temu opuścili teatr, pluł sobie w brodę, że do tego dopuścił. Miał jasne zasady w życiu, a czucie czegokolwiek do obiektu ochrony łamało większość z nich. Gdy emocje dodatkowo zaczynały być zauroczeniem... to sugerowało tylko i wyłącznie kłopoty. A zauroczenie się w dzieciaku, o czternaście lat od niego młodszym, to już prawdziwa katastrofa. Gdyby jego przyjaciele się dowiedzieli, pospadaliby z krzeseł ze śmiechu... skrzywił się na myśl, że nigdy się nie dowiedzą, a widząc jego minę Leo klasnął w dłonie. 

- No dobra, to ja zadaje pytanie z dwoma opcjami, a ty masz wybrać pierwszą, która bardziej do ciebie pasuje, ale nie możesz się zastanawiać. To ma być jak pstryknięcie palcami, rozumiesz? - zapytał, ponownie zapychając sobie usta frytkami, tym razie białych od sosu blue cheese. Jego burger był nie ruszony.

Kiwnięcie głową. Nastolatek zatarł ręce ubrudzone sosami.

- Lato czy zima? - zaczął, szczerząc się do ochroniarza.

- Lato. - burknął, nie mając bladego pojęcia, po chuj to robią. 

- Rolki czy wrotki?

- Żadne.

- Północ kraju czy południe?

- Północ.

- O... to dziwne... z jednej strony wolisz lato, ale z drugiej wybrałbyś się bardziej na zimną północ? Czemu?

Fatiscit murosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz