XX

507 58 9
                                    


- Chiara! Poczekaj!

Sebastian trzymając srebrną tacę w dłoni przyglądał się z szeroko otwartymi ustami jak pani Greenwood zbiega schodami w stronę drzwi wejściowych a jej twarz jest w czerwonych plamach wściekłości. Czerwona suknia powiewała wokół niej niczym ognie piekielne, a piękne włosy, zawsze idealnie ułożone, teraz rozwiewał wiatr na wszystkie strony. Wyglądała jak ucieleśnienie zła, mimo to wciąż zachwycająco piękna.

Za nią biegł Thomas, z grymasem jakiego majordomus jeszcze u niego nie widział. Była to mieszanina bólu, złości i niezrozumienia i to właśnie ta twarz wprawiła Sebastiana w tak duże zdumienie, że zamarł w pół kroku, pierwszy raz od pięćdziesięciu lat służby łamiąc zasadę nie przysłuchiwania się swoim pracodawcom.

Thomas dogonił żonę i złapał ją za ramię, ale dziewczyna wyrwała się i z ogniem w oczach spojrzała na niego krzycząc:

- Jesteś totalnym idiotą, Thomasie Greenwood!

Do złości doszły łzy, tak typowe dla niej i dla Leo. Za każdym razem, kiedy któreś z nich osiągało szczyt wściekłości, ich niebieskie oczy zaczynały błyszczeć mocniej od zebranych łez, co tylko potęgowało ich furię.

Widząc stadium żony, Thomas starał się ją przytulić, aby jak zawsze znalazła oparcie w jego ramionach, jednak tym razem Chiara go odepchnęła. Pierwszy raz w życiu,

- Nie dotykaj mnie! Nie chcesz mi pomóc, trudno! Nie chcesz szczęścia Leo, też trudno! I nie obchodzi mnie to, że...

- CHCĘ JEGO SZCZĘŚCIA! - wrzasnął, przekrzykując żonę. - Ale on jest o wiele za stary dla niego! I ten Jean...

- To tylko przyjaciel! A Joh...

- Przyjaciel?! Prawie go zgwałcił!

- Tak się pomaga rozciągać! Leo go nigdy nie interesował!

- Skąd możesz to wiedzieć?!

- BO MI POWIEDZIAŁ, ŻE TO TY MU SIĘ PODOBAŁEŚ!

Thomas oniemiał, a szczęka Sebastiana jeszcze bardziej opadła w dół. Co takiego?!

- Co takiego?! - wymamrotał mężczyzna, jakby słyszał myśli swojego podwładnego.

- To ty się podobałeś Jean'owi a nie nasz syn! Powiedział mi o tym, gdy przyłapałam go na tym jak się na ciebie patrzy, kiedy odbieraliśmy Leo z zajęć. Bał się, że naskarżę na niego do kadr i go zwolnią. Obiecałam, że nic takiego się nie stanie...

Flashbacki zarumienionych policzków nastoletniego Francuza przebiegły przez umysł Thomasa z prędkością światła. Czy to możliwe, że biorąc je za dowód na uczucie tancerza do Leo, popełnił błąd? Jak mógł nie zauważyć? Z drugiej strony nawet by nie pomyślał, że mógłby być obiektem uczuć młodego chłopaka.

Pokręcił głową.

- Teraz to nie istotne...

- To bardzo istotne. Powinieneś pozwolić Leo i Jean'owi się widywać. I może nawet przeprosić Jean'a za swoje zachowanie, chociaż pewnie już nie pamięta.

- Nie mówiliśmy o tym... Zmieniasz temat, aby za chwilę wyjść i zacząć realizować swój plan!

Chiara pociągnęła nosem, czując że złość powoli jej mija. Mina męża, gdy dowiedział się o Jean'ie była na tyle zabawna, że łzy na moment odeszły w zapomnienie.

- Mój plan jest w trakcie realizacji... - uśmiechnęła się chytrze, zerkając na zegarek. - ... od co najmniej godziny. Prawdopodobnie już są na miejscu.

Fatiscit murosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz