47

832 49 29
                                    


– Jaemin, tak właściwie, dlaczego zaprosił mnie? – odezwałem się, kiedy weszliśmy do ładnie wyglądającego bloku i skierowaliśmy się do windy.

– Hyung powiedział, że bardzo stresuje się spotkaniem rodziców Jeno, bo mogliby być również jego rodzicami. Powiedziałem mu, że ma starszego brata w podobnym wieku, więc chciał cie poznać – odparł z uśmiechem.

Kilka dni temu Jeno przekazał mi informację, że dostaliśmy zaproszenie od "taty" Jaemina. Byłem lekko zdziwiony, bo raczej powinien zaprosić naszych rodziców, a nie mnie. Teraz zrozumiałem dlaczego tego nie zrobił i doskonale go rozumiem. Sam obgryzłbym chyba każdy mój paznokieć przed takim spotkaniem.

– Jak ma na imię twój hyung? Nigdy nie pytałem – zapytałem, kiedy wsiedliśmy do windy, a Na nacisnął guzik z numerkiem siedem.

– Chanyeol – uśmiechnął się.

Wytrzeszczyłem oczy i przełknąłem głośno ślinę. Poczułem, jak serce zaczyna mi mocniej bić, ale wymusiłem uśmiech, żeby blondyn się nie martwił. Przecież to na pewno nie był ten sam Chanyeol. Osób o takim imieniu może być nawet kilkaset.

– A nazwisko? – rzucił Jeno.

Mimo, że byli razem już pół roku, spotykał się z rodzicem swojego chłopaka dopiero trzeci raz. Zawsze gdy odwiedzał Jaemina on był w pracy. Kiedy przychodził na noc nie przeszkadzał im, tylko raz zaglądał i mówił dobranoc.

– Park.

Zacząłem głośno kaszleć, miałem wrażenie, że zaraz wypluję płuca, na co Jeno zaczął klepać mnie po plecach. Miałem wrażenie, że jazda windą niebezpiecznie się wydłuża. Byłem wystraszony i zaszokowany.

Po pierwsze, złamie polecenie Jongina, a on raczej nie będzie powstrzymywał się przed daniem mi w twarz.

Po drugie, po dziesięciu latach prawdopodobnie spotkam mojego byłego chłopaka, który mnie nie pamięta, a ja nadal żywię do niego uczucia.

A po trzecie on ma syna. Adoptowanego, ale nadal ma.

– Jesteśmy, to tutaj – uśmiechnął się pociesznie najmłodszy – Wszystko dobrze hyung, potrzebujesz jakiegoś lekarstwa? Mamy wszystko, bo często choruję – zaśmiał się, ale pokiwałem przecząco głową, mrucząc że wszystko ze mną dobrze.

Blondyn pociągnął klamkę drzwi i po chwili znaleźliśmy się w środku. Ściągnąłem buty i ustawiłem je równo pod ścianą, karząc to samo zrobić młodszemu bratu. Byłem perfekcjonistą pod każdym względem i chyba każdy to zauważał.

– Ach, jesteście już, cześć wam – zza ściany wyłonił się mężczyzna, na którego widok o mało nie dostałem zawrotów głowy.

To był on. Ten Park Chanyeol, nie jeden z kilkuset.

Wyglądał inaczej. Był tak samo wysoki, ale jego sylwetka zmieniła się. Wtedy był bardzo szczupły, czasami na siłę chciałem wciskać mu jedzenie, bo zaczynał wyglądać niezdrowo, a teraz widać było, że chodził na siłownię. Jego jasny bezrękawnik ukazywał umięśnione ramiona jak i klatkę piersiową. Brązowa grzywką zmieniła się na blond czuprynę z dłuższymi włosami na karku. Jego uszy tak samo uroczo odstawały, a cienkie okrągłe oprawki na nosie bardzo mu pasowały.

– Chanyeol, tata Jaemina – wyciągnął dłoń w moją stronę, którą mocno uścisnąłem, ponieważ chciałem uspokoić jej drżenie. Zauważyłem, że Na uśmiechnął się delikatnie na określenie Parka.

– Baekhyun, brat Jeno – odwzajemniłem jego uśmiech, starając wyglądać na spokojnego.

– Zrobiłem obiad, chodźcie – machnął dłonią.

Odkąd pamiętam Park bardzo dobrze gotował. Na samą myśl zatęskniłem a jego jedzeniem i już nie mogłem doczekać się, żeby usiąść przy stole. Starałem się jak najlepiej ukrywać nawiedzający mnie jednocześnie smutek jak i lekkie podekscytowanie, na to że go widzę.

- Baekhyun, usiądź - wyższy położył dłoń na moim ramieniu, a ja otępiałem.

- Ach tak, tak, siadam - zająknąłem się i szybko zająłem miejsce obok Jeno, tuż na przeciwko Chanyeola.

Posiłek minął nam w ciszy, która tylko czasem była przerywana, kiedy ktoś prosił kogoś o podanie jednej z misek. Po tym jak najmłodsi stwierdzili, że są już pełni i pójdą do pokoju Jaemina, zostałem sam na sam z Chanyeolem. Bez słowa pomogłem mu posprzątać, ale już po chwili odesłał mnie na kanapę do salonu.

- Wróciłem - zajął miejsce obok mnie i uśmiechnął się - Smakowało ci?

- Tak, dziękuję - uniosłem kącik ust. Byłem niezmiernie zestresowany jego obecnością.

- Czy Jaemin opowiadał ci o naszej... sytuacji?

- Owszem. Podziwiam cię za to, pewnie na początku musiało być ciężko - mruknąłem, myśląc o wszystkich sprawach związanych z adopcją, które na pewno były trudne.

- Bo było. Mimo, że znałem Jaemina z czasów kiedy byłem wolontariuszem, zamieszkanie razem okazało się trudniejsze. Miał on różne wahania nastrojów, nie przepadał za tym jak ktoś mnie odwiedzał. Im dłużej spędzaliśmy czas razem, tym lepiej czuliśmy się ze sobą. Cieszę się, że go stamtąd zabrałem - odparł patrząc przed siebie. Cieszyłem się, że nie patrzył na mnie.

- Jae mówił, że nie masz rodziców...

Chciałem więcej dowiedzieć się o wypadku, w którym zginął pan Park. Musiałem dowiedzieć się, ile Chanyeol pamięta. Było mi ciężko udawać, że widzę go pierwszy raz i nic na jego temat nie wiem. 

- Ah, tak... Moja mama zmarła przy porodzie. Tata pokazywał mi jej zdjęcia, każde jakie miał. Była ciężko chora, a to że zaszła w ciążę było cudem. Niestety na sali operacyjnej musiała wybrać. Ona lub ja - pociągnął nosem - Wybrała mnie. Podobno powiedziała, że chcę dać mi szansę na szczęśliwe życie, bo jej i tak dużo nie zostało. Ja byłem jej szczęściem, zmarła spokojna i dumna z siebie - otarł kilka łez z jednego policzka.

Ponownie zrobiło mi się go tak strasznie szkoda. Był silniejszy niż za pierwszym razem, ale nadal wzruszał się na wspomnienia o mamie. Przypomniała mi się sytuacja, kiedy jeszcze dziesięć lat temu mówił mi to po raz pierwszy. Było z nim zdecydowanie gorzej.

- Twoja mama na pewno jest z ciebie bardzo dumna - przysunąłem się lekko - Patrzy na ciebie z góry i myśli "mam takiego wspaniałego syna" - uśmiechnąłem się lekko, co on odwzajemnił.

- Dziękuję - wyszeptał - Tata zginął w wypadku. Sam nie wiem gdzie jechaliśmy, bo wtedy straciłem pamięć. Nadal nie przypominam sobie wszystkich wydarzeń z tego okresu.

- Ktoś opowiedział ci o wszystkim co się działo?

- Tak, mój przyjaciel. Pamiętałem go, jako jedną z nielicznych osób. Kilka dni po wypadku wszystko mi wyjaśnił - pokiwał głową.

- Na pewno wszystko?

- Tak, dlaczego miałby mnie okłamywać? Jest dla mnie jak brat.

Parsknąłem cicho pod nosem na jego słowa. Jongin nie powiedział mu wszystkiego, ale on był wręcz zmuszony wierzyć mu. W końcu był jedną z tych nielicznych, bliskich mu osób.

Wybacz Jongin, ale muszę zignorować twoją prośbę. Sam postaram się, żeby Park Chanyeol przypomniał sobie miłość jaka nas łączyła. Za wszelką cenę. 

>><<

👉🏻👈🏻

never not| chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz