94

697 33 10
                                    


Po odwiedzeniu jednego z muzeów i długim spacerze po uliczkach Rzymu wróciliśmy do hostelu. Wynajęliśmy tu niewielki pokój dwoma podwójnymi łóżkami, przez co miałem dużo luzu i bez przeszkód mogłem turlać się po nim całym.

- Co będziemy robić? - rzucił Taeyong, po czym opadł na pościel tuż obok mnie.

- Odpocznijmy chwilę, na razie nie mam ochoty nigdzie iść - mruknąłem i przytuliłem się do poduszki.

Niekulturalnie skopałem brata z mojego łóżka, każąc mu wracać na swoje, po czym owinąłem się w naleśnika. Przytulony do poduszki czułem się bardzo senny, ale nie powstrzymywałem się, bo od przylotu do Włoch nie spałem ani godziny. Kiedy czułem, że już odlatuję telefon tuż przy moim uchu wydał irytujący dźwięk.

- Hyung, ktoś do ciebie dzwoni - mruknął Jaehyun zapatrzony w ekran telewizora.

- Słyszę - wywróciłem oczami zirytowany - Kto tam? - burknąłem nie patrząc nawet na wyświetlacz.

- Zadzwoniłem nie w porę? - odezwał się głos po drugiej stronie.

- Ach, Chanyeol - ożywiłem się - Co u ciebie?

- W porządku, nic się nie dzieje - rzucił - Jak jest w Rzymie?

- Pięknie, nawet bardzo. Parę minut temu wróciliśmy do hostelu, byliśmy w muzeum, na obiedzie, a później zrobiliśmy sobie długi spacer. Jestem wykończony - westchnąłem.

- Macie jakieś plany na później? 

- Pójdziemy jeszcze pozwiedzać, a jutro po południu lecimy dalej. Trochę szkoda, że nie zostajemy tutaj dłużej, ale mam plan i musimy się go trzymać.

- Rozumiem. Tęsknię, wiesz?

- Już mnie uświadomiłeś, ale ja za tobą też - uśmiechnąłem się do siebie.

- Będę kończył, skoro jesteś zmęczony to połóż się spać.

- Dobrze, no to dobranoc - parsknąłem.

- Dobranoc.

Po tym jak Park się rozłączył rzuciłem telefon na drugi koniec łóżka i ponownie zatopiłem się w pościeli. W pokoju było dość cicho, Jaehyun wyłączył telewizor i razem z Taeyongiem zaczęli oglądać coś na jego telefonie. Na moje (i ich) szczęście podłączyli słuchawki, za co w głębi duszy ładnie im podziękowałem.

Tym razem sen nie przychodził mi tak łatwo, ale było mi dobrze dopóki mój telefon znów nie zaczął dzwonić.

- Kto znów czegoś ode mnie chce? - oburzyłem się, po czym kliknąłem zieloną ikonkę - Halo?

- B-baekhyun hyung? - usłyszałem pociąganie w słuchawce i dziwne świsty.

- Jaemin? To ty? - zmarszczyłem brwi.

- Tak, to ja...

- Czy ty płaczesz? - poderwałem się do siadu, a tamta dwójka od razu wyjęła słuchawki z uszu - Co się stało? Czemu płaczesz? - przełączyłem rozmowę na tryb głośnomówiący, aby nie musieć później niczego tłumaczyć.

- Twój tata mnie p-poprosił - zakasłał. 

- Jaemin, spokojnie, weź głęboki oddech. Co się stało? - do oczu naszły mi łzy, bo mimo że nic jeszcze nie wiedziałem, to przez myśl przelatywały mi najgorsze scenariusze.

- T-twoja mama i Jeno - pociągnął nosem - Oni mieli wypadek. Podobno nie jest dobrze, pan Lee poszedł dowiedzieć się co z nimi.

Wytrzeszczyłem oczy i zaszokowany spojrzałem na Jaehyuna i Taeyong, których miny wyglądały prawdopodobnie tak jak moja.

- Czy wiesz jak do tego doszło?

- Osoba która zadzwoniła po karetkę powiedziała, że wjechała w nich ciężarówka. M-mieli jechać tylko po te głupie papiery na wymianę - zapłakał - Boję się hyung.

- Jaemin, powiedz mojemu tacie, że postaramy się wrócić jak najszybciej. Nie wiem kiedy jest najbliższy lot i czy będą na niego bilety, ale oczekuj na nas, dobrze?

- Dobrze, będę czekać. Uważajcie na siebie, proszę - chłopak rozłączył się, a ja z niedowierzania złapałem się za głowę.

- Yong, spokojnie - usłyszałem szept najmłodszego z nas.

- Mam być spokojny? To mój brat! I m-moja mama do cholery! Co jeśli dotknie ich kalectwo, zapadną w śpiączkę? Co jeśli umrą? 

Jung przytulił go mocniej, a ja szybko wymsknąłem się do łazienki. Jako najstarszy próbowałem zachować zimną krew i opanować sytuację, nie potrafiłem tego tak po prostu zrobić. Otarłem mokre policzki i spojrzałem w lustro. Byłem cały czerwony, dlatego chlusnąłem się wodą i wyciągnąłem mój telefon. Najszybciej jak potrafiłem sprawdziłem najbliższy lot do Seulu, który okazał się być za cztery godziny i jeszcze były na niego bilety. Zabukowałem je i kiedy przyszło mi potwierdzenie zakupu odetchnąłem z ulgą.

W tym samym momencie mój telefon poinformował mnie o wiadomości, która była od Chanyeola.

"dzwonił do mnie Jaemin"

"wszystko dobrze?"

"pisz jeśli będziesz czegoś potrzebował"

Napisałem mu o naszym locie i poinformowałem, żeby odebrał nas z lotniska jak tylko wylądujemy. Opuściłem łazienkę i rozejrzałem się po pokoju.

- Pakujemy się, za cztery godziny mamy lot do Seulu - powiedziałem, po czym prędko podszedłem do nich i dołączyłem się do przytulania - Wszystko będzie dobrze, zaufajcie mi.

>><<

never not| chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz