129

639 31 40
                                    


Leżeliśmy przytuleni na łóżku w moim pokoju, oglądając bajkę "Coco" - która okazała się być ulubioną nas obu - kiedy Chanyeol podniósł się na łokciu i zaczął się we mnie wpatrywać.

– Mam coś na twarzy? – mruknąłem.

– Nie – odparł, a jego uśmiech się poszerzył – Mam pytanie.

– Nie zjadłem nic twojego, nic nie zepsułem, a ta zielona koszulka jest u mnie, przepraszam, ale jest taka wygodna i chyba ci jej nie zwrócę – zacząłem wyliczać na palcach.

– Nie, nie o to chodzi. Chociaż zastanawiałem się czy ją zgubiłem czy pralka ją zjadła. Dzięki że się przyznałeś.

– To był podstęp – zgromiłem go wzrokiem – Jakie jest to pytanie?

– Proszę – podał mi małe pudełko, na którego widok się skrzywiłem.

– Nie chcę od ciebie prezentów...

– Otwórz.

– Kluczyk? – zmarszczyłem brwi – To ma jakieś znaczenie, ale jestem za głupi, czy co?

– Nie jesteś za głupi – zaśmiał się – Moje pytanie brzmi... czy go przyjmiesz?

– Chanyeol, o co chodzi do-

– Zamieszkaj ze mną.

Automatycznie przeniosłem wzrok z pudełeczka na blondyna, który uśmiechał się szeroko.

– C-co?

– Zamieszkaj ze mną. Myślę, że to odpowiedni moment, jeśli tylko chcesz.

– Nie wywalisz mnie jak wróci Jaemin?

– Może. Zależy czy będziesz mnie wkurzał – parsknął.

– Zakładam, że będzie się zdarzać to często. Nie jestem zbyt dobry w gotowaniu, więc nie oczekuj śniadania do łóżka, ale mogę ładnie posprzątać i ułożyć ci kolorystycznie ubrania – wymusiłem uśmiech.

– Jesteś słodki.

– Przestań.

– Nie musisz robić mi śniadań, wystarczy że będziesz obok – złapał moją dłoń – Hej, nie płacz-

– To przez ciebie zrobił się ze mnie taki mazgaj – przetarłem policzki dłońmi – Zgadzam się.

– Naprawdę?

– Nie, na niby – parsknąłem przez łzy, a Park przyciągnął mnie do mocnego uścisku.

– Dziękuję – wyszeptał.

Byłem zaskoczony jego propozycją, ale zrobiło mi się niezmiernie ciepło na sercu, kiedy powiedział, że chcę tylko mojego towarzystwa. Poczułem się wyjątkowy, tak jak kiedyś.

– Powinienem powiedzieć to reszcie?

– Tak, chyba że to ucieczka, a nie przeprowadzka – parsknął.

Złapałem jego dłoń i pociągnąłem za sobą do salonu. Przy stoliku siedzieli rodzice (o dziwo tata miał dziś wolne, bo zazwyczaj spędzał całe dnie w szpitalu), Taeyong i Jaehyun, grając w UNO, co stało się ostatnio ich ulubionym zajęciem. Nie mogłem słuchać ich krzyków o północy, kiedy wyzywali się, że "jak to mogłeś rzucić mi kartę plus cztery niewidzięczniku".

– Rodzino, wyprowadzam się! – uniosłem klucze do góry, pokazując im, że wcale nie kłamie.

– Naraszcie! – krzyknął Taeyong.

– Ty niewdzięczny gównia-

– Jeju, Baekhyun, to świetnie! – mama klasnęła w dłonie – Mój chłopiec jest już dorosły – złapała za mój policzek.

– Mamo, mam dwadzieścia osiem lat, jestem samodzielny, od pięciu lat sam na siebie zarabiam – mruknąłem.

– Ale ja ci robię śniadania – skarciła mnie palcem.

– Robisz je dla nas wszystkich.

– Już się nie bulwersuj kochanie. Channie, jesteś pewny, że go u siebie chcesz? – spojrzała za mnie, gdzie stał blondyn.

– Czemu mnie tak nie lubicie? – stęknąłem.

– Kochamy cię – odparli chórem, na co wywróciłem oczami.

– Tak proszę pani, chcę go u siebie – zaśmiał się.

– Jaka pani, mów mi mamo – machnęła ręką, na co wytrzeszczyłem oczy.

– Dobrze pro- mamo.

– Baekhyun, mogę zburzyć twoją ścianę i powiększyć sobie pokój? – rzucił nagle Lee.

– Chyba śnisz.

>><<

6/7

omg jestem dumna z tego rozdziału, bo ostatnio nic mi nie wychodzi, a to mi się nawet podoba 😌

never not| chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz