143

592 22 9
                                    


– Woah, Misaki musiała być cudowną osobą – mruknął Chanyeol, po tym jak skończyłem krótką opowieść o naszym związku – Co się teraz z nią dzieję?

– Właśnie do niej idziemy.

– Co? Naprawdę?

– Tak, poprosiła, żebym cię zabrał – pokiwałem głową, wymuszjąc delikatny uśmiech – Och, to tutaj.

– Baekhyun, a-ale... to jest cmentarz.

Oczy zaszły mi łzami na myśl, że gdzieś tam znajduje się nagrobek Misaki, która była moją najlepszą przyjaciółką. Mimo że nas związek był dla mnie bardziej zauroczeniem niż prawdziwą miłością, to nadal była cudowną osobą.

– Chodźmy.

Prowadziłem wąską ścieżką, a za mną w ciszy szedł blondyn. Mijałem pomniki, które mimo najróżniejszych odcieni, zdobień i pięknych literek przyniosły tak wiele cierpienia. Spoglądałem na daty i niezależnie czy była to osiemdziesięcioletnia babcia czy kilkudniowy chłopiec serce bolało mnie tak samo. Nie lubiłem cmentarzy i praktycznie nigdy nich nie odwiedzałem. Było mi zwyczajnie przykro, widząc że w tej małej kreseczce między dwoma datami mieściło się całe nasze życie.

– To tutaj – mruknąłem kiedy zauważyłem grób babci Misaki, a zaraz obok znajdował się ten jej, tak jak pisała w liście.

Na marmurowej płycie widniało jej imię i nazwisko, data urodzenia i śmierci, napis 'Ave Maria' i zdjęcie. Zdjęcie, na którym uśmiechała się najpiękniej jak umiała.

Klęknąłem na chodniczku, ułożyłem dłonie na zimnej płycie i zaniosłem się płaczem. Tak bardzo chciałem zobaczyć ją kolejny raz.

– Baekhyun, spokojnie – poczułem dłoń, gładzącą moje plecy.

– O-ona nie żyje od prawie siedmiu lat, a j-ja... dowiaduje się dopiero teraz, odwiedzam ją dopiero teraz.

– Jak się o tym dowiedziałeś?

– Sana jest jej kuzynką... Przelazła mi list, dopiero teraz. Szukała mnie tyle lat.

– M-masz go może? – wyciągnął dłoń, a ja wyciągnąłem złożoną kartkę z portfela i podałem mu.

Kiedy Park zajął się czytaniem, ja z zaczerwienionymi oczami przypatrywałem się niewielkiemu zdjęciu.

– Wybacz, że odwiedzam cię dopiero teraz Misi... Sanie udało się spełnić twoje życzenie, musisz być z niej teraz bardzo dumna. Wiesz, dużo się działo. Zyskałem nową rodzinę, dwóch świetnych młodszych braci i ojczyma. Mój najlepszy przyjaciel wziął ślub i spodziewa się córki. Każdy jest szczęśliwy i ja też, wiesz?

Pociągnąłem nosem i odwróciłem głowę w stronę Chanyeola, który tępo patrzył przed siebie.

– Zapalisz jej znicz? – wyszeptałem.

– Oczywiście.

– Trochę za nią tęsknię, wiesz? Ale teraz mam ciebie – oparłem głowę o jego ramię.

– Ona napisała tam... że masz zabrać ze sobą osobę, którą kochasz.

– Tak. To właśnie ciebie kocham, myślałem, że wiesz – parsknąłem cicho.

– Ja ciebie też Baekhyun.

Przytuliłem się mocniej do jego ramienia, bo styczniowa pogoda dawała o sobie znać. Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym złapałem jego dłonie, które były strasznie zimne.

– Czemu nie wziąłeś rękawiczek? Kazałem ci.

– Bo liczyłem, że właśnie tak zrobisz.

Po kilku minutach stwierdziliśmy, że powinniśmy wracać do hotelu, bo nabawimy się tylko choroby. Pożegnałem się z Misaki i obiecałem jej, że jeszcze kiedyś ją odwiedzę.

Spacer w ciszy przerwał nam telefon Chanyeola. Blondyn mruknął cicho, że to Jaemin, po czym odebrał i włączył głośno mówiący.

– Halo?

– Hyung, kiedy wracacie?

– Dziś mamy lot. Coś się stało?

– Dlaczego pod naszymi drzwiami stoi jakaś kobieta i mówi, że jest moją matką?

>><<

never not| chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz