Mała kłótnia

113 6 2
                                    

Wchodząc do wieży na dzień dobry padł komunikat od JARVISA bym udała się do pracowni. Tak też zrobiłam,po drodze zastanawiałam się czy wspomnieć Wujkowi o Zimowym. Po myślę doszłam do wniosku że narazić przemilczę tą kwestię. Gdy doszłam do pracowni wstałam kod dostępu i weszłam. Wraz z Wujkiem była tam Pepper. Chwilę jeszcze o czymś dyskutowali, ale jak już przekroczyła próg pracowni przestali. Pepper odeszła od Wujka i udała się w stronę drzwi. Przechodząc uściskała mnie i poszła dalej. Nie wiedziałam o co chodzi, ale stwierdziłam że nie będę się mieszać w prywatne sprawy Wujka. 

- Gdzie Ty byłaś!?- wrzasnął Wujek. Był bardzo zły, ale nie wiedziałam czy na pewno ja zawiniłam aż tyle by był taki w stosunku dla mnie. Dlatego też starałam się mówić tak by Go nie rozzłościć  jeszcze bardziej. 

- W T.A.R.C.Z.Y. Tylko że coś się stało i musiałam zostać na dłużej i pomóc. Odparłam krótko.

- A zadzwonić się nie dało!?  

- Wypadło mi z głowy po za tym powinieneś wiedzieć gdzie jestem, bo jak dobrze wiem umiesz namierzyć mój telefon. Nie lubiłam jak był w takim stanie. 

- Jasne, jak zawsze. Namierzysz i będzie ok. A nie pomyślałaś że sam może miałem pełne ręce roboty by choć bardziej dowiedzieć się coś o tym co Ci się stało?!? 

- Oj, przepraszam. Następnym razem postaram się wysłać SMS.- musiałam go jakoś ułagodzić

- Zapomniałam!  Tylko tyle, a może aż tyle?!  Twoja matka też tak mówiła. Miał dać znać kiedy wyjedzie i ile jej to zajmie. I co? Zapomniała, a teraz nie żyje! A Ty zachowujesz się tak samo jak Ona! Miałam dosyć tego. Ruszyła w stronę drzwi nie odwracając się. 

- I też tak uciekała jak zawsze ktoś miała rację, a nie Ona! Wujek nie przestawał krzyczeć. 

Gdyby się doczekać mnie jeszcze bym to jakoś zniosła, ale wspominając matkę nie miałam siły tam stać i się kłócić. Cały czas czuje się winna że choć kazała mi uciekać to nie zwróciłam nie pomogłam Jej i Ojcu.Choć zapewne bym zginęła tam gdyby nie to co,mi kazali. Poświęcili życie za mnie i resztę rodzeństwa, a tym bardziej za bezbronnych ludzi. Gdyby Hydra się dowiedziała jak, można tworzyć serum, ludzkość nie byłaby bezpieczna. Wbiegłam do pokoju trzaskając drzwiami. Byłam zmęczona tym wszystkim. Najpierw człowiek ucieka przed śmiercią, potem walczy i staje się taka osoba jak ja, a potem dowiaduje się od tych co zabili rodziców że to był nie nieprzewidziane utrudnienie. 

Po chwili odezwał się mój telefon. Dostałam wiadomość od Anastazji. 

Hej, masz ochotę się spotkać? 

Zastanowił się chwilę. Miałam wybór wyjść i pogadać o tym co się stało i o zachowaniu Wujka.  Dałam Jej twierdzącą odpowiedz. Umówiłam się z Nią przy centrum handlowym. 

Godzinę później 

- Może coś się stało, ze tak zareagował?- Anastazja.

-Może, ale nie musiał wspominać matki- od kilku minut siedzę w centrum handlowym w dziale z gastronomią. Anastazja próbuję jakoś mnie pocieszyć, choć kiepsko to Jej idzie. Ciągle myślę co Wujka ugryzło że takimi tekstami rzucał. Tak czy siak po godzinie czasu spędzonym w centrum handlowym, wróciłam do wieży wraz z Anastazją. Od razu udałam się do pokoju z Nią. 

- Przestańmy już mówić, a tym bardziej rozmyślać o Twoim Wujku. Lepiej powiedz mi co się tam stało w T.A.R.C.Z.Y?- spytała, siadając koło mnie na łóżku.

Tak też zaczęłam w skrócie opowiadać o tym co się wydarzyło i co musiał Steve zrobić by temu zaradzić. Wspomniałam też ze spotkałam Zimowego żołnierza, lecz przemilczałam fakt że to był przyjaciel Steve i o tym że mimo co zrobił mi i mojej rodzinie chciałam Mu pomóc odszukać Go. 

- No i tyle- skończyłam opowiadać. 

-Chyba aż tyle? Dziewczyno wiesz że czasami mogłaś zginąć? 

- Ale nie zginęłam, po za tym dzięki temu dowiedziałam się że panuję jeszcze nad ziemią.

- Czyli masz nadludzką siłę  i odporność,  do tego szybka regeneracja, oraz panujesz nad dwoma żywiołami jak na razie tak?

- Panowanie to raczej nie nazwałabym. Powiedzmy że wiem że coś takiego mam z tymi żywiołami związane i nic więcej. Na razie  tylko tyle mogę powiedzieć o tym co umiem. 

- W końcu nauczysz się panować. Tylko potrzeba trochę czasu.

Po kilku godzinach rozmowy Anastazja postanowiła wracać do domu. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Nie wiedziałam czy to ktoś z rodzeństwa czy raczej Wujek. 

-Proszę!- krzyknęłam.

Do pokoju wszedł Wujek, Jego mina świadczyła że nie jest pewien jak ma zacząć rozmowę. Postanowiłam się pierwsza odezwać.

- Coś się stało że przyszedłeś?-Spytałam się wyraźnie wyczuł że mam chłodny obojętny głos. 

- Ja...Ja chciałem Cię prze...przeprosić- jąkał się. Wiem nie powinienem był na Ciebie krzyczeć oraz wypominać Twojej matki. Po prostu wystraszyłem się że coś mogło Ci się stać. 

Bez dłuższego zastanawiania rzuciłam się na Wujka i mocno go przytuliłam. Nie lubiłam nigdy się z Nim kłócić. Przez chwile był zaskoczony, lecz nie minęło więcej niż dziesięć sekund, a już został odwzajemniony uścisk. 

- Mam rozumieć że przyjmujesz moje przeprosiny?- nawet nie patrząc na twarz Wujka wiedziałam że się uśmiechnął.

- Oczywiście że przyjmuję, w końcu nie lada wyczyn byś się przyznał do błędu i za niego przeprosił. Zapiszę sobie to w kalendarzu- spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Po chwili mnie puścił, wstał z łóżka i skierował się w stronę wyjścia. Odwrócił się na chwilę i dodał:

- Pamiętaj bez względu na wszystko co przyniesie nam los, zawsze możesz na mnie liczyć. Jesteś  moją małą Lily i zawsze Nią pozostaniesz- i wyszedł nie czekając na moją odpowiedz.  A Ja siedziałam i czułam do siebie wstręt przed tym, że mu nie powiedziałam prawdy dotyczącej zabójcy rodziców. Resztę wieczoru spędziłam sama rozmyślając nad tym co mam zrobić z tą informacją o Zimowym Żołnierzu? Tak też rozmyślając, usnęłam z nadzieją że następnego dnia będę miała pomysł jak delikatny sposób przekazać Wujkowi i reszcie tego co się dowiedziałam, jednocześnie nie zdradzając przy tym Steve. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zapraszam do czytania! Za wszystkie błędy z góry przepraszam. :)


PrzepowiedniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz