#36. In the name of the Warrior / Elusive

184 13 2
                                    

Tytuł: In the name of the Warrior || Brienne of Tarth

Autor: Kate__Writes

Status: one-shot

Fandom: Gra o tron


Jest to chyba pierwszy shot, jaki przyszło mi zrecenzować. Sytuacja dla mnie o tyle nietypowa, że nie będę w stanie się rozpisać – chociaż jak na jednopartówkę, opowiadanie wcale króciutkie nie jest. Byłam bardzo ciekawa, jak wypadnie i – przede wszystkim – w jakim stopniu będę się w stanie w nie zaangażować. Nie ukrywam, że rzadko sięgam do jakichkolwiek krótszych pozycji, bo zwykle brakuje mi... no cóż, kontynuacji. Lubię zżywać się z bohaterami, poznawać ich coraz bardziej i bardziej, a shoty niejako kłócą się z tą ideą.

Nie znaczy to wcale, że uważam je za nietrafioną formę albo za coś mało wartościowego. W gruncie rzeczy uczucie niedosytu, jaki często towarzyszy mi podczas czytania krótkich opowiadań, zwykle jest związane z tym, jak dobrze zostały napisane. Jeśli autor jest w stanie sprawić, że na przestrzeni tych kilku, czasami kilkunastu tysięcy słów czytelnik wciągnie się w historię, świadczy to o jego umiejętnościach.

Zastanawiało mnie jeszcze, jak zdołam odnaleźć się w fandomie „Gry o tron", od którego... chyba trochę odeszłam. Nie zrozumcie mnie źle – książki przeczytałam od dechy do dechy, serial także śledziłam przez długi czas z ogromnym zaangażowaniem. Przyznaję, że nie oglądałam jednak ostatnich sezonów, bo zwyczajnie przestały mi się one podobać. Co chwilę myślę nad powrotem do serii, ale jakaś wewnętrzna niechęć mnie od tego powstrzymuje.

Nie byłam pewna, czy będę w stanie wczuć się w historię – tym bardziej że dotyczy ona postaci, które nigdy nie należały do moich ulubionych. Już po lekturze mogę powiedzieć, że były to obawy całkowicie nieuzasadnione i zbędne, bo „In the name of the Warrior" czytało mi się niezwykle przyjemnie i, z czystym sumieniem, zaliczyłabym opowiadanie do tych z gatunku pozostawiających niedosyt – w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.

 Już po lekturze mogę powiedzieć, że były to obawy całkowicie nieuzasadnione i zbędne, bo „In the name of the Warrior" czytało mi się niezwykle przyjemnie i, z czystym sumieniem, zaliczyłabym opowiadanie do tych z gatunku pozostawiających niedosyt...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Okładka jest dość... No, będę szczera, nijaka. Przedstawia główną bohaterkę, Brienne z Tarthu, trzymającą swój słynny miecz – Wiernego Przysiędze. Tytuł jest dość czytelny, chociaż z daleka trochę ginąłby na niejednolitym tle, jakie stanowi błyszcząca zbroja postaci. Nie mam tutaj za bardzo nic do powiedzenia – okładka to zdjęcie z napisem. Jeśli ktoś śledzi moje graficzne podrygi, dobrze wie, że nie po drodze mi do minimalizmu, ale nawet ja muszę przyznać, że w niektórych przypadkach zwyczajnie się sprawdza. Tutaj – jako że mamy do czynienia z one-shotem – także by pasował, gdyby włożyć w pracę nieco więcej starań. W obecnym stanie nie czułabym się zachęcona do zajrzenia do środka – a szkoda, bo straciłabym szansę na zapoznanie się z bardzo przyjemną historią.

 W obecnym stanie nie czułabym się zachęcona do zajrzenia do środka – a szkoda, bo straciłabym szansę na zapoznanie się z bardzo przyjemną historią

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Alko Recenzje |fanfiction|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz