Rozdział 8

761 67 105
                                    

Zachariasz wrócił do rodzinnego miasta.

Z jednej strony cieszył się. Jego rodzice, tak jak przypuszczał, za bardzo się obwiniali o śmierć tak ważnego członka ich nielicznej rodziny. Śmierć jednak nastąpiła z przyczyn naturalnych, Oli była z nimi prawie 14 lat, a to dość długo jak na takiego wilczura. Rodzice Zahy jednak przez cały pobyt ich syna w domu nie umieli się z tym pogodzić.

Zaha wszedł do swojego mieszkania. Taki sam syf, jak zostawił...w zasadzie nic szczególnego. A jednak źle mu się tam mieszkało.

Tak daleko od tak ważnej osoby.

Zachariasz miał dużo czasu, by przemyśleć całą swoją relację z Marcelem. Nie ma co się rozgadywać.

Zakochał się.

W przyjacielu.

Tej samej płci.

"No gorzej być kurwa nie może."

Nie wiedział co ma zrobić w takiej sytuacji, ale powoli tęsknota doprowadzała go do szaleństwa.

W wolnych chwilach zastanawiał się, co takiego robi właśnie Marcel. Może bawi się z psami? Może ogląda seriale? A może siedzi w oknie i myśli o nim...?

Minął pierwszy miesiąc, drugi, trzeci. W tym czasie, z inicjatywy skkf'a  zdążył powrócić sławny Minecraftowy serwer - Kwadratowa Masakra. Wszyscy niezmiernie cieszyli się z faktu, że serwer powstał z martwych i ponownie youtuberzy mogą grać na nim ze sobą.

Z tego powodu wraz z Magistrem często rozmawiali ze sobą na Discordzie, budując statki czy ścieki. Było fajnie, jednak to nie było to samo. Zachariasz nie mógł spojrzeć w te potrafiące przejrzeć człowieka na wylot oczy o rzadkim odcieniu zieleni. Nie mógł poczuć cudownego zapachu chłopaka - Zaha nie wiedział, czy to za sprawą jakiś perfum czy szamponu, ale był nieziemski.

Chciał go mieć przy sobie. Rozczochrać włosy. Przytulić.

Pocałować...

Wiedział jednak, że nawet jeśli by się spotkali, tego ostatniego zrobić by nie mógł.

Ale to mu nie przeszkadzało aż tak. Wystarczyłoby, żeby po prostu był obok.

Tymczasem los postanowił znów ich rozdzielić.

***

Kolejny nudny dzień w biurze. Kolejny projekt. Kolejny raport. Kolejna kawa przy biurku i stos papierów do przejrzenia.

Kolejny dzień bez Marcela.

Właśnie postawił ostatnią już parafkę na dokumencie i odetchnął z ulgą. Odłożył długopis na biurko, poczym wyłożył się wygodniej w fotelu, zamyślając się. Zaraz po zamknięciu oczu jak zwykle zobaczył uśmiechającego się Magistra. Chłopak szybko otworzył oczy. Nie chciał się znów rozklejać, na dodatek w robocie. Brunet postanowił sobie, że musi skupić się na rzeczach ważniejszych, żeby choćby utrzymać swoje stanowisko w firmie.

Westchnął ponownie i wszedł na swoją pocztę elektroniczną, w celu sprawdzenia, czy nie ma tam nowych maili od klientów. Takich wiadomości nie znalazł, odszukał jednak coś, czego się zupełnie nie spodziewał. Zaha zmarszczył brwi i kliknął w mail, by przeczytać jego treść. Po chwili uśmiechnął się szeroko do komputera.

Dostał zaproszenie na PGA.

Które jest w Poznaniu.

Mieście, do którego od trzech miesięcy chciał wrócić.

Czym prędzej odpisał, że z miłą chęcią przyjedzie. Chłopak w tamtym momencie miał ochotę skakać ze szczęścia. Może nawet uda mu się zobaczyć Magistra?

No właśnie...Magister. Zachariasz czuł, że musi go o tym poinformować. Chwycił za telefon i wystukał numer Marcela. Chwilę się zawahał, lecz nacisnął już przycisk "zadzwoń". Nie było odwrotu. Czego Zaha się bał? Sam dokładnie nie wiedział.

- Halo? - usłyszał zaspany głos po drugiej stronie.

- Hejka - przywitał się szczęśliwy Zachariasz. - Obudziłem cię?

- Nie no co ty - ten sarkazm czuć było na odległość.

- Ojoj...no trudno. Jak już nie śpisz to mam newsa.

- Nie mogłeś mi tego napisać? - westchnął zrezygnowany Marcel.

- Mogłem. Ale nie chciałem. Wolę ci to tak powiedzieć - uśmiech nie chciał zejść z twarzy Zahy.

- Dobrze, mów, a potem daj mi spać.

- Za tydzień będę w Poznaniu! - ekscytował się brunet.

- Ale że jak - Magister o tej porze dnia zdecydowanie nie kontaktował.

- No dostałem zaproszenie na PGA.

- Ah...no tak, faktycznie. Zrozumiałe - przez chwilę panowała cisza, którą przerwał znów Magister.
- A gdzie się zatrzymasz? Czy przyjeżdżasz tu na jeden dzień i tego samego wracasz?

- Właśnie nad tym się jeszcze nie zastanawiałem...

- Możesz przenocować u mnie - wypalił Marcel.

- W zasadzie...tak, mogę. Racja. Yyy... dzięki - wymamrotał zakłopotany Zachariasz. Tego się bowiem nie spodziewał.

- To bądź za tydzień we wtorek. Bestie się ucieszą - Marcel delikatnie się uśmiechnął patrząc na śpiące zwierzaki.

- Ale impreza zaczyna się w środę...

- Wiem - Magister zaśmiał się, poczym rozłączył.

Zaha powoli przetwarzając informacje, odłożył telefon na biurko. Cały czas nieświadomie patrzył w okno i podziwiał panoramę Wrocławia. Teraz do niego dotarło.

Będzie nocował u crusha.

No przerąbane.

Ale już się zgodził...

Nie było odwrotu. A może to nawet dobrze? W końcu stęsknił się za nim...

- A ty już skończyłeś pracę, jak widzę? - brunet wzdrygnął się na głos swojego szefa. Zamrugał kilkakrotnie, poczym uśmiechnął się z zaklopotaniem.

- Yh, no tak. Przepraszam szefie...zamyśliłem się. Pierwszy stos już jest gotowy - rzekł, podając mężczyźnie kartki. Szef pokiwał głową, przeglądając je.

- Nieźle...fajnie by było, gdybyś tą drugą część też skończył dzisiaj.

- Jasne! Postaram się - powiedział zdesperowany Zachariasz.

Szef posłał Zasze uśmiech, poczym skierował swoje kroki do wyjścia z gabinetu.

- Eee...szefie? Mogę zadać jeszcze jedno pytanie? - mężczyzna odwrócił się w stronę niebieskookiego.

- Słucham cię - ten gościu naprawdę był spoko. Kolejna zaleta pracowania tutaj.

- Mógłbym wziąć wolne na kolejny tydzień? - spytał nieśmiało Zaha.

- Zobaczę co da się zrobić. Ale po opiniach twoich klientów stwierdzam, że ostatnio dobrze się spisujesz, więc zapewne uda się coś ogarnąć. Teraz już mogę wyjść? - spytał mężczyzna, poczym zaśmiał się lekko.

- Jasne, dziękuję! - szczęśliwy Zachariasz uśmiechnął się promiennie. Po wyjściu szefa opadł na fotel. Nie mógł się już doczekać spotkania z przyjacielem.

Spotkałem GO po 7 LATACH i *stało się TO* - Zaha x Magister Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz