Z czasem, Marcel zaczął podupadać. Nie dawał już rady. Depresja ogarnęła go w całości. Nie potrafił się już śmiać, uśmiechać. Smutek stał się jego rutyną, a radość rzadkością. Niedawno doszły też myśli samobójcze, które zaczęły doprowadzać go do totalnego szału.
Chłopak podniósł się powoli z łóżka. Uśmiechnął się do siebie, choć od dawna tego nie robił. Czemu?
Postanowił.
Dzisiaj będzie ten ostatni dzień.Postanowił też, że ten ostatni będzie jednym z najpiękniejszych. Miał zamiar być szczęśliwy, choćby miał sobie ten uśmiech wyciąć na twarzy.
Zerknął na śpiącego jeszcze Zahę. Brunet nie korzystał już z kanapy, z wiadomych powodów. Po prostu zasypiając wtulonym w Marcela było mu o wiele wygodniej.
Uśmiech na twarzy Macgajstra rozszerzył się bardziej. Nachylił się i pocałował partnera w policzek. Widząc, że chłopak wciąż śpi, Magister pogładził go po włosach, poczym wstał i zaczął się ogarniać.
Jedząc śniadanie zauważył, że Zachariasz już nie śpi. Posłał mu więc ciepłe spojrzenie i podszedł w jego stronę. Zlustrował jego twarz i pocałował go prosto w miękkie usta. Zahę zdziwiło zachowanie partnera...od dawna nie był taki radosny. Nie przeszkadzało mu to jednak ani trochę, a wręcz przeciwnie - zdążył już zatęsknić za tą wersją Magistra. Tą uśmiechniętą, czułą i kochającą.
Marcel odkleił się od niego powoli, poczym ze szczerym uśmiechem pogłaskał policzek lubego.
- Jak się spało Zahuś?
- Na pewno lepiej niż zwykle - chłopak przetarł twarz dłońmi, co według zielonookiego wyglądało przeuroczo.
- Choć, śniadanie ci zrobiłem - oznajmij Macgajster łapiąc swojego chłopaka za rękę i ciągnąc za sobą w stronę kuchni.
- Wow, Marci. Cóż ci się dzisiaj stało, że ty mi śniadanie robisz?
Marcel na te słowa spiął się lekko, czego Zaha na szczęście nie zauważył. Uśmiechnął się sztucznie i odwrócił w stronę bruneta.
- Dobry humor mam oo prostu. A co, nie mogę?
- Przeciwnie - powiedział Zachariasz, podchodząc bliżej niego. - Wręcz powinieneś i musisz. A to w ogóle, co na to śniadanie? - niższy spojrzał w stronę stolika za Marcelem. - O boże...Marcel. Czy ciebie pojebało?
- Ale o co chodzi - Magister zmarszczył brwi.
- Czy ty naprawdę kupiłeś płatki z Hello Kitty? - pisnął Zaha z bananem na mordzie.
- Nie było innych - Marcel westchnął zrezygnowany. Jemu też nie uśmiechało się kupować właśnie takich, tylko że świat chyba postanowił inaczej.
Niższy chłopak podbiegł do pudełka z płatkami i zaczął czegoś w nim szukać. Marcel stał w przejściu i ze zmrużonymi oczami przyglądał się, co robił partner. Ten po chwili uradowany wyciągnął coś z pudełka, poczym zasłonił swoim ciałem tą rzecz i zaczął coś przy niej majstrować tak, żeby Magister nie widział co to. Po chwili znów odwrócił się, trzymając coś za plecami.
- Zamknij oczy - poprosił. Starszy niechętnie wykonał polecenie. Zaraz potem poczuł coś puchatego na głowie. - Dobra, możesz otworzyć.
Marcel od razu dotknął tego czegoś na jego głowie. Zmarszczył brwi i podszedł do lustra, poczym z głębokim westchnieniem spojrzał na swoje odbicie. Na głowie miał puchaty, różowy diadem z Hello Kitty.
Zaha wybuchnął śmiechem.- Ale jesteś teraz taki uroczy - rozczulał się brunet. - Taka słodka, malutka kuleczka z diademem z Hello Kitty - chłopak nie wytrzymał i ponownie zaniósł się śmiechem.
Magister tylko patrzył na niego z mordem w oczach.
- Dobra, a teraz na poważnie - Zachariasz przybrał poważną minę. Z prędkością światła wyciągnął z kieszeni spodni telefon i ustawił aparat - Uśmiech!
- Dzięki wiesz - Marcel postanowił udawać obrażonego.
- Marciii, nie fochaj się na mnie - powiedział Zaha, poczym przytulił się do jego boku. Ciało chłopaka ogarnęło znajome, przyjemne ciepło. Z niewzruszoną twarzą jednak wciąż stał ze założonymi na piersi rękami. Zachariasz widząc to odsunął się trochę, poczym stając na palcach pocałował go w policzek.
- Nie wygram z tobą - popatrzył na niego w końcu, a brunet uśmiechnął się na ten gest. Wciąż czując niedosyt, Marcel owinął ręce wokół talii młodszego i ponownie złączył ich usta. - Dobra, idź żryj to śniadanie a nie się przymilasz.
Magister uśmiechnął się wrednie, poczym skierował kroki do swojej sypialni. Zatrzymał się jest słysząc głos aktualnego współlokatora.
- Chyba ci się spodobał ten diadem - zielonooki właśnie zdał sobie sprawę z faktu, że na jego głowie wciąż zalega ta głupia zabawka. Odwrócił się w stronę Zahy, spiorunował go wzrokiem, ściągnął z głowy diadem i wymownie rzucił go na ziemię. Gwizdnął, poczym jak na zawołanie horda psów zajęła się przeklętym przedmiotem, gryząc go i wyszarpując szczegół po szczególe. Marcel, nadal nie spuszczając wzroku z lubego, uśmiechnął się diabelsko i ponownie udał do sypialni.
Brunet obserwując całą sytuację, pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Żyję z psychopatą. Do czego to doszło... - westchnął.
***
Serwus
Moja wena ostatnio mówi papa i jedyne co mi wychodzi to taki shit :)
Choć mam nadzieję że szybko wróci, bo jak tak teraz patrzę to wcale nie zostało nam dużo do końca książki
Pomijając fakt, że totalnie nie mam pomysłu na ten koniec
Zobaczymy jak to będzie
Jak na razie do next!
![](https://img.wattpad.com/cover/234433962-288-k281873.jpg)
CZYTASZ
Spotkałem GO po 7 LATACH i *stało się TO* - Zaha x Magister
FanfictionJakoś ostatnio wpadł mi pomysł na książkę o tym shipie, więc macie. Tak, wiem, opis jest cudowny Kochajmy mnie za ten opis I kochajmy was za to, że w ogóle to czytacie Zapraszam do czytania! <3 1 w #magister (3.10.2020), (30.03.2021), (16.04.2021)...