Rozdział 17

725 60 133
                                    

- Wejdź - Marcel właśnie otrząsnął się z szoku i odsunął w drzwiach, robiąc przejście. Owszem, nie miał pewności, że ten mężczyzna był jego ojcem, a nie tylko jakimś oszustem, lecz co jeśli naprawdę był jego tatą...nie mógł go tak po prostu wyprosić, najpierw musiał poznać prawdę.

Zachariasz wycierał właśnie ręce w ręcznik w kuchni, gdzie przed chwilą zmywał naczynia, gdy zobaczył ich nowego gościa. Zmarszczył brwi widząc minę Marcela - znał go już na tyle, że on sam mógł teraz śmiało powiedzieć, że facet ten nie jest tu z przypadku. Znał jednak historię chłopaka i średnio wiedział, kim on mógł być... Podszedł jednak, uprzednio odkładając ręcznik na miejsce i wyciągnął do mężczyzny rękę.

- Witam, jestem Zachariasz. A pan to... - Zaha zerkał to na gościa, to na swojego chłopaka. Marcel jednak wciąż wpatrywał się tępo w ziemię.

- Po zachowaniu Marcela stwierdzam, że chyba nie chcesz wiedzieć - brunet nie bardzo rozumiał o co, więc facet tylko westchnął. - Patryk. Patryk Skrzyński.

Zasze wtem otworzyły się szerzej oczy.

- Ktoś z rodziny Marcela? Miło mi poznać w takim razie - chłopak sztucznie się uśmiechnął.

- Tak... muszę przyznać, że przy moim synu twoja mina wcale nie wygląda tak źle - w tym momencie Zaha zakrztusił się własną śliną i zaczął przeraźliwie kaszleć, na co Patryk poklepał go po plecach. "Ale że jak...synu?!" - Może i się mylę - zaśmiał się lekko pan Skrzyński. - A ty, kim jesteś dla Marcela? I przepraszam w ogóle, że tak się do was wprosiłem...mieszkacie razem?

Brunetowi chwilę zajęło uspokojenie oddechu.

- Ja jestem... - Zaha zawahał się. - Przyjacielem pana syna. Najlepszym przyjacielem. - Zerknął ponownie na Marcela, lecz ten tylko kiwnął lekko głową. - Przyjechałem do niego na parę dni. I nie, nie wprosił się pan. Tak myślę.

Patryk uśmiechnął się lekko na te słowa.

Wtem do pokoju wpadła banda psów, które od razu rzuciły się z jęzorami na przybysza. Ten tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej i zaczął głaskać zwierzaki.

- Marcel, przedstawiłbyś mi je? - spytał pan Skrzyński. Chłopak smętnie pokiwał głową.

- Rottweiler nazywa się Niko, owczarek niemiecki to Kuba, a najmniejszy maltańczyk to Tola. Dwa pierwsze ze schroniska, Tola się do mnie przypałętała kiedyś na spacerze.

Patryk popatrzył na syna z dumą w oczach. Nie wiedział, że ma on takie wielkie serce dla zwierząt. Macgajster jednak nadal stał z obojętną twarzą. Może kiedyś, kilka lat temu, również uśmiechnął by się ciepło, poczym przytulił do taty mówiąc: "dziękuję, ty mnie tego nauczyłeś"...

Ale to było kiedyś. Te czasy niestety nie wrócą.

A może i stety? Wykreował przez to nowego siebie. Stał się twardy, wredny i nieustępny. Podobała mu się ta maska, nie było po nim widać żadnego złego ani dobrego dnia. Był wciąż bowiem na zewnątrz obojętny.

Jedynie w środku samego chłopaka codziennie toczyła się walka z myślami.

Czy jest jakiś sens to dalej ciągnąć?

I tak wszyscy kiedyś umrzemy. Jakie ma to znaczenie, czy wcześniej czy później.

- No dobra, teraz na poważnie - chłopcy popatrzyli na pana Skrzyńskiego, który podniósł się z podłogi - musimy coś wyjaśnić z Marcelem. Sami - podkreślił to słowo, a Zaha tylko przytaknął głową i już miał ruszyć do pokoju obok, gdyby nie głos Magistra.

- Niech on zostanie. I tak wie wszystko - prawda była taka, że chłopak potrzebował mieć Zachariasza obok siebie przy tej rozmowie, żeby się po prostu nie rozryczeć. Czuł, że sam na sam z ojcem nie da sobie rady.

Nie zważając na konsekwencje, Marcel złapał zdziwionego Zahę za rękę i pociągnął go w stronę kanapy. Patryk spojrzał na tą scenę ze zmarszczonymi brwiami, jednak po chwili machnął niezauważalne ręką i ruszył za chłopakami.

- Nie wiem od czego zacząć... - westchnął mężczyzna, siadając.

- Najlepiej od początku - mruknął syn Patryka. Partnerzy wciąż trzymali się za ręce, co bacznie obserwował pan Skrzyński.

- Możecie się puścić? Wyglądacie jak para gejów - facet zaśmiał się mówiąc te słowa. Marcelowi, który wciąż przebywał z kamienną twarzą ani widziało się puścić chłopaka. Zaha jednak lekko spiął się na te słowa...ewidentnie Patryk nie był za lgbt.

A to oznaczało kłopoty.

- Nie. Gadaj co masz gadać, bo nie po to tu jesteś, żeby snuć teorie o moim życiu - warknął zielonooki. Może trochę za mocno pojechał, ale przecież nadal miał żal do taty za to piekło, które niegdyś w przeszłości mu rozpętał.

- Przepraszam - Skrzyński pochylił się do przodu i składając ręce, spojrzał prosto w oczy swojego syna. Marcel wciąż wpatrywał się w tatę ze skutkiem w oczach. - To moja wina, ja wiem...to wszystko moja wina. Zniszczyłem ci życie. I nie zaprzeczaj, widzę to po tobie. Jesteśmy w tej kwestii podobni - uśmiechnął się.

- Akurat do ciebie być podobnym, to nie komplement - stwierdził chłopak lekceważąco.

Zabolało.

- Nie radziłem sobie, Marci. Alkohol dawał mi zapomnieć...

- Zapomnieć - prychnął czarnowłosy, przerywając ojcu. - Pewnych rzeczy nie da wymazać z pamięci. Choćby nie wiem, jakby się chciało - popatrzył na niego z wyrzutem.

- Synu, daj mi szansę. Proszę - Patryk posmutniał. - Zmieniłem się przecież. Nie piję od kilku lat. Znalazłem pracę. Kupiłem mieszkanie. Znalazłem ciebie, co jest moim największym osiągnięciem. A jeszcze większym byłoby, gdybym cię odzyskał.

- Ludzie się nie zmieniają - Magister zignorował dalsze słowa członka swojej rodziny.

- Może i masz rację, Marcel. Ty jesteś na to dobrym przykładem. Nie wiem czy chciałeś się zmienić, czy nie, ale jeśli chciałeś, to ci to średnio wyszło. PSP i Macgajster to na pierwszy rzut oka dwa różne charaktery. Ale jak zainteresujesz się bardziej oba kanałami, wychodzi na to, że to ta sama osoba, z tymi samymi poglądami i poczuciem humoru.

Po tych słowach, Macgajster i Zaha równocześnie dostali wytrzeszczu. Brunet wydał z siebie niemy odgłos, poczym opadła mu szczęka.

- Skąd ty to... - Marcel nie rozumiał już nic. Że niby jego własny ojciec jest jego fanem...?

Pan Skrzyński jedynie uśmiechnął się.

- To oczywiste, że czasem wchodzę na twoje live'y. Tylko w ten sposób mogłem usłyszeć twój głos. Choć nie ukrywam, że na streamach jest on bardziej przerażający niż w realu - zaśmiał się.

- Po co ty tu tak właściwie przyszedłeś? - spytał żałośnie Marcel. Jego psychika była na skraju załamania. Patryk spojrzał na niego poważnie.

- Nadal nie rozumiesz? Odzyskać cię...

***

Serwus
Także no...wyrobiłam się.

Szybkie pytanie: dajcie w kom jakieś silne tabletki na gardło bo właśnie wróciłam z wesołego miasteczka...no. Chyba nie muszę nic więcej mówić.

Do next!

Spotkałem GO po 7 LATACH i *stało się TO* - Zaha x Magister Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz