Rozdział 12

749 72 84
                                    

Zasze nudziło się okropnie, więc postanowił zawitać do pokoju streamującego właśnie Macgajstra. Wyłożył się bezczelnie na jego łóżku, podłączył do telefonu słuchawki, włączył ulubioną playlistę, położył telefon obok siebie i zaczął wgapiać się w Marcela. Starszy nie dokońca wiedział jak się pozbyć chłopaka, który skutecznie go rozpraszał, a co gorsza przyprawiał o rumieńce. Starał się więc czasem obdarzyć Zahę mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, a gdy to nie działało, po prostu zaczynał go ignorować, co nie było łatwym zadaniem. Po godzinie jednak nie wytrzymał i zakończył stream, tłumacząc się ważnymi sprawami do załatwienia. Zahaczai zmarszczył brwi.

- Jakie ty masz ważne sprawy? Czy ja o czymś nie wiem?

- Moim priorytetem jest wywalić cię z tego pokoju i zrobić coś, byś przestał się tak na mnie patrzeć. Co ja, obraz w muzeum? - Marcel zmrużył oczy.

- Wyjątkowo ładny obraz, jak już - Zachariasz poruszył znacząco brwiami, poczym wybuchnął śmiechem. Marcel jedynie wywrócił rozbawiony oczami, choć w brzuchu poczuł coś jakby motylki.

- A tak na serio, idź zamów jakieś żarcie, Zaha. Nie chce mi się dzisiaj nic robić.

- Czyli chcesz się mnie pozbyć? - Zaha zrobił smutną minkę. - No dobrze, skoro tak, to sobie pójdę... - rzucił leniwie i podniósł się z łóżka. Marcel jednak chyba nabrał się na ten cały smutek Zahy, bo wstał za nim i zatrzymał go, łapiąc za nadgarstek.

- Ej, nie fochaj się Zahuś - powiedział, odwracając chłopaka w swoją stronę wolną ręką. Drugą splótł ich palce. - Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy. Nigdy nawet nie pomyślałbym, żeby się ciebie pozbyć.

- Najważniejszy...? - do Zahy właśnie zaczęły dobierać słowa przyjaciela. No właśnie, przyjaciela?

Marcel jakby speszył się. Pokiwał tylko lekko głową na tak.

Chłopcy stali teraz naprzeciwko siebie. Trzymali się za ręce i patrzyli sobie w oczy. Z każdą sekundą coraz bardziej zbliżali się do siebie.

- Mogę? - spytał z nadzieją w głosie Zaha, patrząc na usta starszego. Ten jednak nie odpowiedział. Zahaczai jednak nie mógł się już wycofać, czuł, że zaszedł za daleko. Czekał na ten moment przez ostatnie kilka miesięcy, codziennie wyobrażając sobie jak ich pierwszy pocałunek mógłby wyglądać. Dlatego, nie zastanawiając się dłużej, delikatnie musnął usta czarnowłosego. Ten odziwo oddał pocałunek.

Chwila ta nie trwała jednak długo. Marcel po chwili oderwał się od niebieskookiego patrząc na niego z przerażeniem. Puścił ręce Zahy i szybkim krokiem udał się na kanapę, na której usiadł z twarzą ukrytą w dłoniach. Zachariasz nie do końca był pewny, co powinien w takiej sytuacji zrobić. Po chwili jednak ogarnął się i usiadł na kanapie obok Magistra.

- Za szybko? - spytał cicho młodszy.

Marcel pokiwał głową na tak, poczym z głośnym westchnieniem przetarł twarz dłońmi. Spojrzał na Zahę. Wyglądał tak... uroczo. Jak zawsze zresztą.

Tak, kochał tego malucha. Strach przed powiedzeniem mu tego to jedno, ale jak na ich związek zareagowaliby znajomi? Rodzina? Czy choćby reszta masakrowej ekipy? Zbyt duże ryzyko. Musieliby się ukrywać...a może nie? Przecież nie można zakładać od razu złych scenariuszy. Może by zrozumieli...?
To, co zrobił przed chwilą Zaha było jego największym marzeniem i zarazem najgorszym koszmarem.
Marcel bał się, że nawet jeśli by już byli razem to mógłby go skrzywdzić. Nie od dziś wiadomo jaki okropny ma charakter. Brunet jest delikatny, więc właściwie on sam mógłby zniszczyć ich związek kilkoma słowami, które akurat by mu się wymsknęły. Nie mógł przecież pozwolić, by kontakt z Zahą urwał im się na kolejne lata. Nie przeżyłby tego.

Z rozmyśleń wyrwał go głos Zahy.

- Przepraszam - szepnął młodszy patrząc na Marcela swoimi dużymi, niebieskimi tęczówkami. Niepewnie położył głowę na ramieniu wyższego i wtulił się w niego. Magister przez chwilę patrzył na jego twarz. Zaszkliły mu się oczy. Nie chciał okazywać przy lubym słabości, ale tak bardzo chciał w tamtej chwili ponownie go pocałować...

- To ja przepraszam - powiedział łamiącym się głosem Marcel, poczym pocałował niebieskookiego w czubek głowy. Zanim Zachariasz zorientował się co zrobił czarnowłosy, Macgajstra już nie było w mieszkaniu.

***

Kochacie mnie pewnie za to że tak skończyłam ten rozdział, mam rację?
Ja wiem, ja wiem. Jestem niepowtarzalnie wspaniała i cudowna ;)

A tak na serio, to musiałam was trochę pognębić, sory, to jest silniejsze ode mnie

Chciałabym Wam jeszcze podziękować z całego serca za to, że w ogóle chce Wam się to czytać. Większość pewnie wie, jak to jest, gdy masz świadomość, że to ci robisz sprawia ludziom choćby minimalną radość. Jest to wspaniałe uczucie, mogę tyle powiedzieć.

A pitolę Wam o tym, ponieważ pod tą książką znalazło się już ponad 100 gwiazdek i prawie 600 wyświetleń. Dla mnie są to mega duże liczby, dlatego chcę to powiedzieć jeszcze raz.

Dziękuję, że jesteście <3

Wiedzcie, że dzięki Wam mam jakąkolwiek motywację do życia. Każdy komentarz, każda gwiazdka coś dla mnie znaczy i w jakimś stopniu podbudowuje.

Mam po prostu najlepszych czytelników na świecie :*

I tym miłym akcentem żegnam się z Wami, Strzałeczki moje kochane :)

Do next!

Spotkałem GO po 7 LATACH i *stało się TO* - Zaha x Magister Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz