Rozdział 1

917 78 41
                                    

Marcel leżał na kanapie w swoim mieszkaniu i popijał soczek. Oglądał z nudów kolejny odcinek serialu The Walking Dead, który ostatnio przypadł mu do gustu. Jak każdego wieczoru zresztą. Jego życie było nudne i monotonne. Jedynym, co można było uznać za progres było to, że było tylko "nudne", a nie "depresyjne". A zawdzięczał to tylko ukochanym psiakom.

Wtem telefon Marcela zaczął wibrować oznajmiając, że ktoś dzwoni. Chłopak zmarszczył brwi. Kto mógłby do niego dzwonić? Może szef? Ale czemu o tak później porze? Może odkrył tą gumę, którą dzisiaj przykleił pod biurko? To jedyne co mu przychodziło do głowy.

Zatrzymał odcinek i wstał. Wziął telefon do ręki, poczym zerknął na wyświetlacz. Numer nieznany. Chwilę się jeszcze wahał, lecz po chwili wzruszył ramionami i przesunął w górę zieloną słuchawkę.

- Halo? - powiedział zimnym i bezuczuciowym głosem, którego niejeden by się przestraszył. Przez chwilę panowała cisza. Zniecierpliwiony Marcel już miał się rozłączyć, gdy nagle nieznajomy postanowił się odezwać.

- Magister?

O mały włos, a chłopak wypuściły z rąk telefon. Osoba posłużyła się jego dawnym nickiem, PSPMagister. Zatem to musiał być ktoś ze starego serwera na którym kiedyś grał... Kwadratowej Masakry. Tylko kto? I skąd do cholery ma jego numer?!

- Kto pyta? - odparł lekko roztrzęsiony.

- A jak myślisz? - głos po drugiej stronie stawał się z każdym słowem coraz bardziej radosny i pełen nadziei. - To ja, Zaha!

- Zaha?! - źrenice czarnowłosego gwałtownie się rozszerzyły. - Ale skąd ty...? Jak?

- Skąd mam twój numer? Mój pracodawca kazał mi poszukać dobrego grafika, który mógłby zaprojektować nowe logo naszej firmy. Trafiłem tak do waszego biura, a twój szef kazał mi się skontaktować z tobą. Sam nie dowierzałem jak zobaczyłem imię i nazwisko rzekomo najlepszego grafika - zaśmiał się.

A więc jednak, praca.
I tak miło że zadzwonił.

- Najlepszego powiadasz? - w jak bogatej firmie musi pracować Zachariasz, jak mój kochany szef nazywa mnie tym"najlepszym"? No nieźle.

- Tak - znów się zaśmiał. - I ja w te słowa wierzę. Och, Magister, stęskniłem się za tobą.

Marcelowi zrobiło się ciepło na sercu. Takich słów nie słyszał...od siedmiu lat.

- Miło słyszeć - uśmiechnął się do siebie Marcel. Dawno w zasadzie tego nie robił. Dziwne, że akurat Zasze udało się tego dokonać.

Przez chwilę panowała cisza. Żaden z chłopców nie wiedział, co ma powiedzieć temu drugiemu. Pierwszy nie był pewny jak zacząć rozmowę, a drugi zwyczajnie zapomniał jak rozmawiać z przyjacielem. Przecież nie gadali ze sobą od siedmiu lat. Zaha postanowił przerwać tę ciszę.

- To... chciałbyś może się spotkać? No wiesz, obgadać wszystko i tak dalej... Podobno mieszkasz w Poznaniu, a tak się składa, że akurat przyjechałem tu wczoraj i aktualnie jestem w hotelu...więc moglibyśmy się, um... zgadać? - młodszy powoli zaczynał się plątać.

- Spoko - odparł Magister - tak będzie najwygodniej.

- No okej - odpowiedział niepewnie Zachariasz - to gdzie i kiedy? Wiesz, to ty tu mieszkasz więc może znasz jakieś fajne miejsce?

Marcel zastanawiał się chwilę.

- Restauracja Garden City nie jest zła - stwierdził. - Może tam, jutro o 18?

- Pasuje - dało się wyczuć, że Zaha się uśmiechnął.

- No to...do jutra?

- Do jutra Marcel! - odparł młodszy, poczym rozłączył się.

Zielonooki nie był pewny, czy dobrze zrobił. Choć w sumie...to było trochę wezwanie z pracy. Usprawiedliwiał się więc tym, że nie mógł odmówić.

Stał jeszcze przez chwilę na środku mieszkania, trzymając w prawej ręce telefon i tępo patrząc w ścianę. Czyżby miał szansę odzyskać przyjaciela...?

- Nie - szepnął do siebie. Często to robił, w końcu - nie licząc piesków - był jedynym lokatorem tego mieszkania. - Nie odzyskam go. A nawet jeśli, niedługo stracę. Ranię wszystkich, którzy chcą się do mnie zbliżyć przez jebane 7 lat. A jego w szczególności nie chcę skrzywdzić. Więc...po prostu potraktuj to jak spotkanie z pracy, Marcel.

Odrzucając telefon, opadł z powrotem na kanapę. Do jego oczu napłynęły łzy. Czyżby właśnie dzisiaj wszystkie emocje, które tłumił przez te wszystkie lata postanowiły znaleźć ujście?

Czemu tylko Zaha tak na niego działa?

Spotkałem GO po 7 LATACH i *stało się TO* - Zaha x Magister Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz