Rozdział: 27

195 14 4
                                    

Następnego dnia...

Boruto obudził się wypoczęty, jego ciało przestało boleć z wyjątkiem wciąż sparaliżowanej prawej nogi, blondyn chciał się poruszyć lecz czuł że coś mu to uniemożliwia, otwierając oczy ujrzał Sarade śpiącą na jego klatce piersiowej, to co przykuło uwagę Boruto to rozpięte guziki jej koszuli nocnej, która odsłaniała trochę dekoltu, blondyn starał się odwrócić wzrok rumieniąc się. Kilka chwil później Sarada zaczęła się budzić.

"Dzień dobry Boruto" powiedziała przecierając oczy

"Dzień dobry Sarada" odparł wciąż z odwróconym wzrokiem

"Co jest?"

"Nie, po prostu myślę że powinnaś poprawić swoją koszulę"

Sarada uniósła brew zastanawiając  o co Boruto chodzi, dopiero gdy spojrzała w dół jej twarz zarumieniła się szybko zapięła koszulę, następnie wyszła z namiotu pozwalając Boruto się ubrać. Po jakiś trzydziestu minutach Boruto szedł o kulach przez wioskę, nagle na drodze spotkał Shikadaia.

"O Shikadai, minęło sporo czasu"

Shikadai zmrużył oczy na Boruto, w jednej chwili chwycił go za kołnierz i uderzył o budynek.

"Shikadai przestań co ty wyprawiasz?" wrzasnęła Sarada

"Gdzie ty do cholery się podziewałeś gdy wioska była atakowana?" spytał dosć poważnym tonem

"Ja byłem w trakcie treningu..."

"Więc ty sobie trenowałeś gdy wioska była atakowana pozwalając by zginęli Inojin, ChoCho, Mitsuki i wielu innych mieszkańców?"

Boruto nie wiedział co powiedzieć, zauważył że oczy jego przyjaciela były pełne gniewu ale przede wszystkim smutku"

"Więc nic nie powiesz, w takim razie"
Shikadai zacisnął pięści i już miał zadać Boruto cios w twarz.

"Dosyć Shikadai!" powiedział Shikamaru

"Ojcze"

"Rozumiem co czujesz, ale Boruto jest ostatnią osobą którą powinieneś obwiniać o to co się stało, to nie jego wina że mieszkańcy polegli, starał się jak mógł by pokonać wroga"

"Masz rację, przepraszam Boruto nerwy mnie trochę poniosły" powiedział po chwili

"W porządku"

Tydzień później...

Zaczęto odbudowę wioski, Boruto wrócił do pełnej sprawności, blondyn obecnie znajdował się na cmentarzu przy grobie swojej matki.

"Nie chciałem żeby to się tak skończyło" powiedział kładąc zniszcz

Boruto odwiedził również groby Mitsukiego oraz Inojina, kiedy tylko zrobiło się ciemno wrócił do swojego tymczasowego mieszkania, gdzie czekała na niego Himiwari.

"Wreszcie jesteś Onii-chan, siadaj właśnie zrobiłam kolację"

"Dzięki"

Następnego dnia Boruto udał się na spotkanie z Konohamaru.

"Co, mówisz że opuszczasz wioskę?"

"Tak, jest kilka miejsc które chce odwiedzić"

"Rozumiem, cóż twój wybór tylko w razie gdyby coś się stało odpowiadaj na moje wezwania"

"Jasne"

Boruto stanął przed miejscem, w którym kiedyś była brama wioski, już miał ją opuścić ale nagle usłyszał znajomy głos.

"Boruto!"

"Sarada..."

"Naprawdę odchodzisz?"

"Tak"

"Kiedy wrócisz?"

"Nie wiem...ale wrócę, obiecuje" powiedział szturchając ją palcami w czoło powodując że się zarumieniła

"Do zobaczenia Sarada!"

Utracona tożsamośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz