Niedzielny poranek spędziliśmy leniwie. Najpierw dość długo w łóżku, a potem zjedliśmy pyszne śniadanie.
- Maluchu może ogarniemy się i przewieziemy do mnie twoje rzeczy?
- Jasne. Jutro zadzwonię do właścicielki i z nią porozmawiam o wypowiedzeniu najmu.- Maciek pogłaskał mnie po policzku i nakarmił mnie tostem z dżemem. Ubrałam to co miałam na sobie wczoraj, więc wiadomym było, że doprowadzę się do porządku u siebie. Maciek wyglądał dobrze we wszystkim. Dzisiaj zdecydował się na białą koszulę, czarne jeansy i sportowe, czarne buty.
- Gotowa?
- No powiedzmy.- wzięliśmy kilka starych pudełek z szafy prawnika i ruszyliśmy do mnie.
Maciek pakował moje wszystkie rzeczy domowego użytku i jemu zostawiłam to, które chce zachować, bo nam się przydadzą i te, które nadają się na oddanie je komuś. Ja w tym czasie wzięłam szybki prysznic i ogarnęłam swoje kosmetyki do spakowania. Wyszłam z zapakowaną kosmetyczką do salonu, zawinięta tylko w ręcznik, zapominając o tym, że Maciek jest ze mną. On akurat pakował moje książki do małej walizki i zatrzymał się kiedy mnie zobaczył.
- Kochanie, czy Ty robisz to specjalnie?
- Co? Aa to. Nie, chciałam Ci dać tylko kosmetyczkę i idę coś na siebie narzucić.
- Wiesz dobrze, że twoja prowokacja działa i to cholernie. Może ostatnie bzykanko w tym mieszkaniu?
I tak pakowanie, które mogło zająć nam godzinę, przeciągnęło się do trzech godzin. W końcu z kilkoma pudłami, dwoma walizkami i jedną torbą opuściliśmy moje małe, studenckie mieszkanie. Dużo się tu działo i dużo te ściany widziały. Każde nasze łzy, wieczory spędzone na śmiechu, masę imprez oraz tych samotnych dni. A teraz? Majka jest żoną mojego brata i mieszkają w jego mieszkaniu, ale pewnie za chwilę znajdą coś wspólnego i większego. Ja wprowadzam się do Maćka co jest dla nas dużym, poważnym krokiem w naszym związku. Ach.. Dorosłość jest beznadziejna..
Wnieśliśmy wszystko do mieszkania Maćka,a teraz trochę mojego i padliśmy na kanapę. Mój wzrok przykuło jedno pudło. Było pęknięte i domyśliłam się, że Maciek musiał je związać sznurem.
- Skąd masz taki sznurek?
- A był gdzieś w aucie.
- Nie używałeś go?
- A do czego miałbym go używać? Dzisiaj się w końcu przydał na to rozlatujące się pudło.
- Mhm.
- Coś Ci chodzi po głowie?
- Nie, skąd.
- Ok..- siedzieliśmy tak chwilę w ciszy. Nagle Maciek podszedł do tego pudła i rozwiązał sznur, który zawinął sobie na przedramieniu. Odwrócił się do mnie z wyciągniętą dłonią i zmysłowym głosem zachęcił mnie do ruszenia się z kanapy.- Chodź.- wzięłam go za rękę i weszliśmy do sypialni. Maciek odwrócił mnie tyłem od siebie i odgarnął mi włosy na jedną stronę.- Daj ręce do tyłu.- zrobiłam to o co poprosił i poczułam, że obwiązuje mi ręce sznurem. Jego usta pieściły moje miejsce za uchem, a potem szyję i prawnik popchał mnie na łóżko, a ja runęłam na nie . Nie mogłam się tak łatwo podnieść z rękami związanymi na plecach, więc wiłam się niemiłosiernie.- Nie ruszaj się.- mężczyzna podwinął mi sukienkę i zdjął pewnym ruchem majtki. Jego potężne dłonie rozszerzyły mi nogi, a jego palec pieścił mnie delikatnie po cipce. Po chwili już czułam jak wypełnił swoim wspaniałym kutasem. Jak zwykle nie było to delikatne bzykanko tylko pewne, mocne rżnięcie. Z jednej strony denerwowało mnie to, że nie mogłam nic zrobić rękami, a z drugiej strony bardzo mi się to podobało. Poczułam, że orgazm obezwładnił całe moje ciało i schowałam twarz w materac. Maciek pewnym ruchem obrócił mnie na plecy nadal ze związanymi rękami, co było naprawdę niewygodnie. Prawnik wszedł we mnie mocno i złapał mnie za szyję, a ja czułam, że pot spływa po całym moim ciele. - Jesteś moja..
- Tak..
- Tylko.. Chcę żebyś była moja zawsze.. Moja do końca życia..
- Co?..- ledwo mogłam się odezwać, bo czułam, że zaraz wybuchnę.
- Wyjdź za mnie..- i w tym momencie doszłam głośno i gwałtownie.
- Taak!
CZYTASZ
Kodeks Na Miłość. Część II
RomanceJulka po chaotycznym zerwaniu z Antonim i urwaniem kontaktu z Maćkiem pozostaje niezdecydowana co dalej. Majka z Darkiem wyjechali w podróż poślubną, więc Julka nie ma się kogo poradzić. Jenak nieoczekiwane spotkanie z Maćkiem budzi na nowo dawne u...