XXIII.

154 9 0
                                    

Siedziałam z Majką i Zuzą na kawie w kawiarni obok naszej księgarni.

- Dobra Zuzol. Mów co się dzieje.

- Co? O czym?

- Stara... Widać, że coś jest nie tak..- Zuza wzięła łyk swojej czarnej kawy i głośno westchnęła.

- Chodzi.. Chodzi o to, że.. Zakochałam się w Bartku.. A on nie chce się wiązać..- nastała długa cisza, którą przerwała Majka.

- On chyba sam nie wie co czuje. Jak byliście u nas to oczu nie mógł od Ciebie oderwać. Ale powiedziałaś mu co czujesz?

- Nie no co Ty..

- To skąd wiesz co on czuje?

- Bo wczoraj siedzieliśmy u niego, no i było już po wszystkim.. A on nagle rzucił, że mam się nie angażować, bo on nie jest gotowy na nową relację..- Zuza schowała twarz w dłoniach, a we mnie i Majce się zagotowało.

- No ja pierdole.. To na chuj robi wszystko żebyś się zaangażowała?

- Nie wiem..- widziałam, że Zuza jest bliska płaczu, więc złapałam ją za rękę i mocno ścisnęłam.

- Zuza nie warto przez niego płakać.. To jest tylko typ, zły człowiek kurwa.

- Mam nadzieję, że nie mówicie o mnie.- obróciłam się za siebie i zobaczyłam Maćka w błękitniej koszuli i kremowych spodniach.

- Nie... Ty już jesteś wolny?

- Z tego co wiem jestem zajęty przez Ciebie... Chyba, że coś się zmieniło?

- Durny jesteś. Ja nie o tym.

- Tak i zamierzam Cię porwać.- obróciłam się do dziewczyn, a one się do mnie uśmiechnęły.

- Idź. Poradzimy sobie.- nachyliłam się do Zuzy.

- Nie martw się. Jeszcze przejrzy na oczy, a wiesz kiedy? Jak Ty odejdziesz.- puściłam do niej oczko i obie ucałowałam w policzki. Wzięłam Maćka za rękę i ruszyłam za nim.

- Co się stało?

- Sercowe problemy. A my dokąd idziemy?

- Zobaczysz.


Jechaliśmy w nieznanym mi kierunku miasta. Mimo, że była już połowa września to pogoda była cudowna. Po jakiś dwudziestu minutach Maciek zaparkował pod jakimś luksusowym hotelem.

- A co my tu robimy?- Maciek złapał mnie za rękę i tylko się uśmiechnął szeroko. Weszliśmy do głównego holu, który buł urządzony w bieli i szarości co nadało efekt elegancji.

- Dzień dobry. Moje nazwisko Kaszuba. Mam rezerwację apartamentu dla dwóch osób, na weekend.- popatrzyłam na tego nienormalnego mężczyznę zaskoczona i wspięłam się na palce, żeby dosięgnąć mu do ucha.

- Oszalałeś?

- Troszkę.

- Proszę, to klucz. Numer apartamentu to 236, drugie piętro. Za chwilę ktoś przyniesie państwa bagaże.

- Bagaże?

- No tak. Myślisz, że nie wiedziałem co mam dla Ciebie zabrać? Dziękujemy Pani bardzo.- Maciek wziął mnie za rękę i wjechaliśmy windą na nasze piętro. Maciek otworzył odpowiednie drzwi, a mi zaparło dech w piersi. Wnętrze było ogromne. Po prawej stronie obok drzwi była ogromna kuchnia, na środku jacuzzi, obok niego wanna, a po lewej stronie wielkie łóżko.

- Jesteś niemożliwy.- pocałowałam Go w usta, a do pomieszczenia wszedł mężczyzna z naszymi torbami.  Sięgnęłam do jednej i zobaczyłam swoje bikini.- Hm.. Może skorzystamy z jacuzzi?


Siedzieliśmy w wodzie, masowani bąbelkami i popijaliśmy szampana. Śmialiśmy się jak nastolatki i chlapaliśmy się nawzajem. Nagle Maciek zbliżył się do mnie i wpił się w moją szyję, a jego dłoń zjechała na moje piersi i mocno je ścisnęły. Odsunął górę od mojego stroju i zjechał ustami na sutki. Odłożyłam kieliszek i owinęłam nogami się wokół jego bioder. Maciek ściągnął ze mnie kostium, i uwolnił z kąpielówek swojego penisa, którego we mnie powoli wsunął. Kołysałam się delikatnie na Maćku, aby potem przyśpieszyłam ruchy. Maciek gryzł moją szyję, a kiedy dochodziliśmy mocniej zacisnął zęby na moim ramieniu. Też nie pozostałam mu dłużna i wbiłam mu paznokcie w plecy.

- To będzie intensywny weekend..

Kodeks Na Miłość. Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz