XXVI.

158 10 0
                                    

Nadszedł wyczekiwany weekend, w którym mieliśmy jechać do rodziców Maćka. Jesienne powietrze w stolicy nie zachęcało do wychodzenia z domu, ale miałam nadzieję, że aura nadmorska sprawi, że poczuje się lepiej. Spakowałam swoją walizkę i dopakowałam kosmetyczkę, kiedy Maciek krążył po sypialni zdenerwowany.

- Em.. Wszystko ok?

- Co? A, tak.. Wszystko dobrze.

- To czym się denerwujesz?

- Y... Niczym.

- Jasne.. Boisz się spotkania z rodzicami?

- Co? Aa.. tak, tak.. - podeszłam do niego i objęłam go z całych sił.

- Hej.. Będzie dobrze..

- No tak, tak.. Chodźmy już, szkoda czasu.- zabraliśmy swoje rzeczy i zeszliśmy do auta.

- Jesteś zestresowany.. Może ja poprowadzę?- Maciek popatrzył na mnie zaskoczony, ale rzucił mi kluczyki.

- Tylko bez numerów..

- Oczywiście.- wsiadłam za kółko i poczułam energię. Odpaliłam auto, poczekałam aż Maciek zapnie pas i ruszyłam z piskiem opon.

- Hej! Nie szalej! Che dojechać do rodziców żywy..


Leciałam autostradą jak nigdy i czułam się cudownie.

- Będę częściej korzystać z tego cacka.

- Taa.. Jasne..- po kilku godzinach dojechaliśmy na miejsce. Wjechałam pewnie na podjazd pod domem rodziców Maćka, wyłączyłam silnik i uśmiechnęłam się słodko do mojego adwokata. Maciek złapał mnie mocno za policzki, a jego oczy płonęły gniewem.- Ostatni raz prowadziłaś..

- Założymy się, że nie?- Prawnik pocałował mnie intensywnie, a ja wiedziałam, że to zapowiedź upojnej nocy. Wysiedliśmy z auta i stanęliśmy  pod drzwiami nowoczesnego domu rodzinnego Maćka. Zadzwoniliśmy dzwonkiem i czekaliśmy na kogoś po drugiej stronie. Chciałam dodać mu otuchy, więc złapałam go za rękę i uśmiechnęłam się ciepło. W końcu drzwi otworzyła nam gosposia rodziców Maćka.

- Maciuś ! Jak miło Cię widzieć ! Oo i przywiozłeś ze sobą gościa. No wchodźcie do środka! Rodzice są jeszcze w kancelarii będą wieczorem.

- Nie przedstawiłam się jeszcze.. Jestem Julka..

- Oo bardzo mi miło, mów mi Hania proszę.- Hania uścisnęła mnie mocno.- Pewnie jesteście głodni?

- W zasadzie to.. Chcieliśmy trochę odpocząć...

- A jasne.. Ja przygotuję kolację dla Was i rodziców. Pokój jest już gotowy.

- Świetnie!- Maciek złapał mnie za rękę i pociągnął mnie za sobą na górę. Weszliśmy do pokoju Maćka, ale nie zdążyłam się za bardzo porozglądać, bo wylądowałam na łóżku, a prawnik przygniótł mnie swoim ciałem. Jego usta pewnie pieściły moje, a ręce rozbierały mnie z każdej części garderoby. Maciek obrócił mnie do siebie tyłem, przytrzymał mi ręce za plecami i pewnym ruchem mnie wypełnił. - Bądź cicho..- schowałam twarz w pościel, która zagłuszała moje jęki i tak rozgościliśmy się w domu Maćka...


Ogarnięci i gotowi na spotkanie z rodzicami, zeszliśmy do kuchni i pomogliśmy Hani przygotować kolację. Około dwudziestej do domu wrócili gospodarze domu.

- Synu mój, jedyny trochę nam zeszło w kancelarii.. Sam rozumiesz..- mama Maćka, Pani Basia uściskała swojego syna mocno i odcisnęła mu swoją fuksjową szminkę na policzku.

- Witaj mamo. Poznaj moją Ukochaną, Julię. To siostra Darka.

- Och! O tak, tak teraz widzę podobieństwo. Chodź do mnie.- uściskałyśmy się, a ja już polubiłam tą kobietę.

- Co raz zimniej się robi na dworze. Oo Maciek! Dobrze Cię widzieć.- tata Zbyszek wymienił z synem męski uścisk i podszedł do mnie.- No, no.. Mam być szczery? Czym sobie zasłużyłeś na taką kobietę?- wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a ja pogłaskałam Maćka po policzku.

- Siadajcie do stołu!

Kodeks Na Miłość. Część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz